"Dziewczynka w zielonym sweterku" kontra "W ciemności"


"Prawdziwa historia Krystyny Chiger - żydowskiej dziewczynki, której życie w czasie wojny ocalił Leopold Socha - polski kanalarz ze Lwowa. Przez 14 miesięcy pomagał i dawał schronienie ukrywającej się w kanałach grupie uciekinierów z getta. To, co wydawało się okazją do zarobku, stało się jednak heroiczną walką o życie ludzkie... 
Tytułowa dziewczynka to ośmioletnia Krysia, która opowiada o pobycie w lwowskim getcie i codzienności w cuchnących kanałach. Jej historia jest pełna kontrastów - między przedwojennym, luksusowym życiem rodziny Chigerów a miesiącami spędzonymi w ciemności, brudzie i wilgoci. Ta książka jest zadziwiającym i budzącym nadzieję dowodem siły ludzkiego charakteru. Jest w niej wszystko: strach, rozpacz, miłość, modlitwa, zdrada, nadzieja, intymność..."

Krystyna Chiger mieszka dziś w Stanach Zjednoczonych, a sweterek, który przetrwał wojnę i miesiące w lwowskich kanałach znajduje się w muzeum Holokaustu w Washingtonie. Dziewczynka miała siedem lat, gdy zeszła z rodziną pod ziemię, w mroczny, zimny i mokry świat, o którym my dzisiaj nawet nie musimy myśleć. Dla prześladowanych i mordowanych ludzi był to jedyny, zresztą także wątpliwy, ratunek. Po latach Krysia postanowiła wrócić do wspomnień i opisać swoją historię - w dużej mierze opierała się na pamiętnikach ojca. Nieprawdopodobne szczęście, jakie miała w czasie wojny rodzina Chigerów sprawiło, że mogła to zrobić, mogła dać nam kolejne świadectwo. Było ich już wiele, stosunkowo niedawno pojawiła się chociażby "Wojna Klary" opisująca dość podobne wydarzenia - bohaterka z rodziną ukrywała się pod podłogą domu przez dwa lata, każdej minuty drżąc o życie. 

Częstotliwość pojawiania się tego typu wspomnień nie umniejsza wartości książki Krystyny Chiger, która jest niezastąpiona i bardzo potrzebna. Zaczynamy powoli zapominać, zacierają się w naszej świadomości okrucieństwa i nieprawdopodobne bestialstwo mające miejsce w połowie zeszłego wieku. Zapomnienie może kiedyś doprowadzić do powtórki, dlatego nie wolno nam wymazać z pamięci tego, do czego doprowadziły rządy Hitlera i Stalina. I dlatego każda książka mówiąca nam o tym, do czego jest w stanie doprowadzić człowiek jest ważna tak dla naszego pokolenia, jak i dla przyszłych. 



Krysia Chiger w 1943 roku
"Dziewczynka w zielonym sweterku" nie wciąga tak bardzo jak "Wojna Klary", poza tym nie jest aż tak przejmująca w odbiorze, nie wyciska łez, nie serwuje nam traumatycznych wydarzeń i bezpośrednio nie obrazuje okrucieństw okupantów - powodem jest między innymi wiek dziewczynki, która była dużo młodsza, niewiele pamięta, a do tego spędziła w kanałach o wiele mniej czasu, niż Klara Kramer przesiedziała w schronie pod podłogą. 

Krysia nie zarejestrowała w pamięci wielu zdarzeń, które nie docierały wówczas do jej dziecięcej świadomości, piętnastoletnia Klara była już prawie dorosła, wszystko widziała i bardzo mocno przeżywała. Natomiast siedmioletnie dziecko wielu zjawisk nie było w stanie pojąć, dlatego relacja Krysi jest jakby osnuta mgłą dziecięcej niewiedzy, przez co jest inna, odświeżająca, dająca nam obraz z zupełnie innej niż dotąd perspektywy.

Książka Krystyny Chiger napisana jest językiem prostym, ale sugestywnym, plastycznym. Wciąga i nie pozwala oderwać się od lektury. Mając do dyspozycji tylko słowo autorka potrafiła przekazać czytelnikowi o wiele więcej emocji niż Agnieszka Holland swoim filmem, który powstał niedawno na podstawie tych wspomnień. Reżyserka mogła wykorzystać o wiele więcej bodźców - do jej dyspozycji było nie tylko słowo, ale także obraz, dźwięk, muzyka. To mogło dać jej wielką przewagę nad wspomnieniami Krysi. 

 Niestety, nie wykorzystała ich dostatecznie. Pozmieniała nie tylko nazwiska, ale i fakty, co bardzo mnie zraziło, poza tym jej opowieść ani na chwilę mnie nie wzruszyła, nie przeraziła. Nawet scena z porodem w kanałach i jej późniejsze konsekwencje nie wywarły na mnie takiego wrażenia, jakie zaserwowała mi autorka wspomnień pisanych. Oglądając film nie czułam tego przejmującego rozdarcia, które odczuwali Żydzi ukryci w kanałach, a które tak znakomicie opisała Krystyna Chiger - ciemność była dla nich tak wybawieniem jak i niebezpieczeństwem, oznaczała śmierć, ale i wyzwolenie.

Agnieszka Holland pominęła zupełnie życie rodziny Chigerów przed zejściem w świat podziemi, a były to losy bardzo ciekawe i warte opowiedzenia. Przed wojną ojciec Krysi i Pawełka miał duży sklep i piękne mieszkanie, dzieciom niczego nie brakowało - Krysia miała nianię, drogie zabawki, wyjazdy wakacyjne na wieś. Tym dramatyczniejsze wydaje się to, co ją spotkało później. Po wrześniu 1939 roku z dnia na dzień zostali bez niczego. Ignacy Chiger był człowiekiem obrotnym i aktywnym, w kolejnych mieszkaniach budował skrytki, w których dzieci musiały się chować w chwili, gdy rodzice wychodzili do pracy. 

Czteroletnia Krysia i dwuletni Pawełek siedzieli w ciemnych, ciasnych miejscach przez wiele godzin nie mogąc rozmawiać ani się ruszać. Niewiarygodne bohaterstwo maleńkich dzieci wprost poraża. A potem, gdy nie pozostaje już nic innego, schodzą wraz z rodzicami w przerażającą ciemność, zimno, wilgoć i smród, w okolice rwących nurtów rzeki, która pochłania kolejne żywoty ludzkie, która zabiera im ukochanego wujka, w towarzystwo szczurów i robactwa. I tam te wymuskane i przyzwyczajone do luksusów dzieci spędzają ponad rok, tam muszą żyć, funkcjonować, jeść, bawić się. Co więcej - znoszą to bohatersko i bez słowa skargi. Nie są tam same, stykają się z różnymi ludźmi ukrywającymi się tak samo jak one, Chiger znakomicie opisuje najróżniejsze charaktery, kreśli świetne portrety psychologiczne. 


zielony sweterek Krysi
Tytułowy zielony sweterek był dla dziecka najcenniejszym skarbem, jedyną pamiątką wyniesioną z domu, jedyną rzeczą pamiętającą dawne życie. Drobiazg, który stał się całym światem, ogrzewającym, dającym nadzieję, pełnym wspomnień. Agnieszka Holland pominęła prawie zupełnie nie tylko wątek sweterka, ale również postaci dzieci, które zostały ukazane marginalnie, są dla niej prawie nieistotne. Dla mnie te maleńkie istotki są w tej historii najważniejsze. "Dziewczynka w zielonym sweterku" po raz kolejny udowodniła wyższość książki nad filmem.


wydawnictwo: PWN
data wydania: 2011
ISBN: 978-83-01-16519-2
liczba stron: 288 


13 komentarzy:

  1. Zawsze uważałam, że książka jest o wiele bogatsza niż film... Zresztą w książkach kocham to, że zostawia mi pole dla wyobraźni... A film często odziera mnie z tej możliwości... Kocham czytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny,inspirujący Blog,można tu znaleźć tyle piękna:)!Tworzysz,Aniu cudowny melanż;książkowo-poetycko,malarski i jeszcze na dodatek filmowy!Cóż za różnorodność zainteresowań...
    Pozdrawiam cieplutko czerwcową nocą pachnącą lipami,Zoja

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto więc zapoznać się i z książką i z filmem.To czego nie daje film,da książka.
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam, na filmnie owszem byłam i żałuję, bo to jeden z najokropniejszych filmów , jakie znam. Holland we właściwy sobie sposób zniechęca do chodzenia do kina. Akurat to, co zarzucasz Holland, a więc pominięcie wielu faktów, jest pewnym artystycznym wyborem, do którego miała jako reżyserka prawo.
    Piszesz Anno ".....dlatego nie wolno nam wymazać z pamięci tego, do czego doprowadziły rządy Hitlera i Stalina. I dlatego każda książka mówiąca nam o tym, do czego jest w stanie doprowadzić człowiek jest ważna tak dla naszego pokolenia, jak i dla przyszłych."
    No tak, ale troszkę w tym takiej szkolnej pracy, laurki,takich życzen , których historia nie spełnia.
    PERS.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym, że Holland miała prawo pominąć fakty, każdy scenarzysta i każdy reżyser może pozmieniać książkę nawet tak, że adaptacja filmowa wydaje się nie mieć z nią nic wspólnego. Tak to już jest z artystami... Ja jednak, a jest to mój bardzo subiektywny pogląd:), nie akceptuję zmieniania faktów, dokładania nieprawdy do filmu reklamowanego jako adaptacja wspomnień. Nie lubię tego i nigdy już nie wrócę do filmu, który został nakręcony w ten sposób. Dotyczy to zwłaszcza opowieści o II wojnie światowej - przekłamania za bardzo zaciemniają obraz, czasem zbytnio łagodzą, czasem za mocno demonizują.

      A jeśli chodzi o moją laurkę z marzeniami - zdaję sobie z tego doskonale sprawę, że nie do wszystkich dociera Historia, nie każdy jest otwarty na pamięć. Wiem, że mimo wszystkich książek, filmów, wspomnień, itp., ludzie mogą doprowadzić do katastrofy jeszcze nie raz. Wiem to, ale nie zmienia to moich pragnień i nadziei. Dla mnie, dla moich bliskich, kiedyś dla mojego syna, spojrzenie wstecz na historię XX wieku jest i będzie przestrogą. Wierzę, że nie jesteśmy odosobnieni.

      Usuń
  5. O,na pewno nie jesteś odosobniona.Mam liczne kontakty z młodzieżą i w ogóle z ludźmi w różnym wieku.Dla wielu z nich HISTORIA jest bardzo ważna i bardzo znana.Ludzie poszukują książek dotyczących ostatniej wojny,chętnie je czytają i dyskutują na spotkaniach,np.w bibliotekach.Na lekcjach historii,młodzież potrafi naprawdę dyskutować i to bardzo poważnie na ten temat.Jest oczytana w tym temacie.Oczywiście,nie mówię tutaj o tym,że wszyscy pasjonują się tematyką wojenną,wspomnieniami,listami,pamiętnikami,ale jest naprawdę gros ludzi,dla których TE istotne sprawy nie są obojętne!I,trzeba o tym jawnie pisać,trzeba przypominać i pamiętać!!!
    Dzięki,Aniu za Twoje mądre refleksje,to "temat rzeka"-dlatego tylko tych kilka zdań ode mnie,serdeczności,Lenka
    P.S.Miła PRES,szanuję też i Twoje zdanie,każdy może mieć inne spojrzenie na różne sprawy,dlatego warto dyskutować:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba się nie zrozumiałyśmy. Ja nie jestem przeciwniczką HISTORII, w żadnym razie. Zawarłam jedynie nieco pesymistyczną dygresję na temat tego, że książki nie odmienią historii.
    Wojny dalej będą wybuchać. Bo tu nie chodzi o ludzką pamięć,ilośc przeczytanych książek, ale o pieniądze, wzbogacenie się na ropie, ziemi itp. I jeszcze niejedno dziecko bedzie pokrzywdzone, niejeden sweterek urośnie do rangi symbolu.
    To oczywiście straszne, ale nieuniknione.
    Anna bardzo ładnie, ale właśnie tak cukierkowo, przedstawiła swe życzenia, ale ma do tego parwo, to w końcu jej BLOG.
    A ja tu jestem tylko chwilę i przypadkiem.
    PERS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że zrozumiałyśmy Cię bardzo dobrze - nie jako przeciwniczkę Historii, ale właśnie jako kogoś, kto sceptycznie patrzy na możliwość uniknięcia kolejnych konfliktów zbrojnych dzięki pamięci o tym, co już kiedyś się wydarzyło. I na takie właśnie spojrzenie obie z Lenką odpowiedziałyśmy. Wojny będą wybuchać, to prawda, wszystko, co napisałaś, jest niestety, prawdziwe. Moja nadzieja jednak, może to zabrzmi trochę cynicznie, ale trudno, dotyczy naszego "świata", naszego kręgu kulturowego, nas, jako mieszkańców Europy i Polski, świata kultury, w którym książki i wspomnienia obrazują to, co może się wydarzyć, gdy nie kontroluje się szaleńców. W chwili, gdy z pamięci zniknie obraz Oświęcimia, Katynia, obozów i gett, gdy nie będą one przestrogą, może wrócić Zło. Chcę wierzyć i jestem przekonana o tym, że póki pamiętamy, nic takiego się z naszymi bliskimi, z naszymi domami i naszym życiem nie stanie.

      Usuń
  7. Jestem przekonana,że WŁAŚNIE PAMIĘĆ jest najlepszą przestrogą przed powtórką z...historii!!!
    Pozdrawiam Was obie,Moje Miłe w pierwszą noc lata:),Lenka

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez stulecia wojny targały Polską i Europą. Tysiące tysięcy ludzi ginęło... Bóg jeden wie, co przeżywali Ci, osamotnieni w okopach, zasypani w ruinach palących się domów, bombardowanych z powietrza... Ginęli żołnierze, ale także cywile... dorośli, starsi i dzieci. Litość została wymazana z kodeksu uczuć i wartości. Człowieczeństwo przybrało wyraz drapieżny.

    Do dzisiaj wojny toczą się w różnych zakątkach świata. Wybuchają z przyczyn politycznych, finansowych... Jednak niezależnie od tego, trzeba jasno sobie uzmysłowić, że zawsze giną ludzie. Są zabijani w akcjach zbrojnych i mordowani w zaułkach ulic... Żołnierze i cywile, Kobiety, mężczyźni, starcy i dzieci.

    Ten sam schemat, to samo zło. Zmienia się tylko czas i szerokość geograficzna. Zmienia się tylko rodzaj broni.

    Wojny mijają, ale przepadłych istnień ludzkich nikt nie wróci. Nikt nie zadośćuczyni cierpieniom osieroconych matek, żon, mężów i dzieci. Nikt nie cofnie czasu...

    Nie można po prostu nacisnąć klawisza backspace. To nie ten świat. Co się stało, to się nie odstanie. Nigdy.
    Pozostaje więc pamięć i przestroga. Te dwie rzeczy.

    I to właśnie literatura i film są głównymi nośnikami tej pamięci. One tłumaczą znaczenie często już zapomnianych pomników, dziwnie brzmiących nazw ulic, nostalgicznych piosenek, które już mało kto zna.

    Osobiście uważam, że należy podtrzymywać pamięć o historii i przekazywać ją z pokolenia na pokolenie, by zachować świadomość narodową.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie zagadzam sie ze zdaniem autorki recenzji mowiaxym , iz dzieci ukazane sa w filmie Holland marginalnie. moim zdaniem to one wlasnie daja nadzieje i motywacje.do dzialania doroslym, by przetrwac. Wg mnie dzieci to glowny czynnik przeistoczenia sie Sochy, dzieki nim.zrozumial on ze zydzi zasluguja na takie samo zycie jak inni. Ze sa tackimi samymi ludzmi kak on. Zal. Nie dal.im umrzec w kanalach.

    OdpowiedzUsuń



  10. Ksiazka to ksiazka, a film to film. To dwie odmienne formy przekazywania tresci. Nie powinno ich sie porownywac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli film powstał na podstawie książki, to owszem, daję sobie prawo do analizowania dzieła filmowego jako adaptacji.

      Usuń