Père Lachaise - Mały Paryż Wielkich Ludzi

Przeglądałam niedawno zdjęcia, które parę lat temu przywiozłam z pobytu w Paryżu. Znalazłam wśród nich te, które niezmiennie urzekają mnie niepowtarzalnym klimatem niespotykanym nigdzie indziej. Nie jest to zasługa fotografa, ale miejsca na nich uwiecznionego. Błądząc ulicami miasta wypatrywałam duchów przeszłości. Oczy mojej duszy zamknięte były na współczesne samochody, turystów, na witryny sklepowe, reklamy i neony. Wędrowałam otoczona mgiełką tajemniczości, niczym ulotna postać z dawnych lat. Czy byłam widoczna dla ludzi, którzy mnie mijali? Nie wiem - nawet jeśli zwracali na mnie uwagę, to ja ich nie widziałam. Dla mnie Paryż jest portalem do przeszłości unoszącym mnie daleko od rzeczywistości. 

Najwspanialszym miejscem dla mojej wyobraźni był oczywiście Montmartre, gdzie na każdym kroku natykałam się na znajome twarze. Na jednej z ulic spotkałam Claude'a Moneta, chwilę później zgarnęliśmy do towarzystwa Augusta Renoira, który zaproponował, by wyciągnąć na przechadzkę ponurego Degasa. W kawiarni zastaliśmy już Cezanne'a rozmyślającego nad szklaneczką absyntu. Chłopcy pili różne podejrzane płyny, ja zadowoliłam się zwykłą wodą (nie oparłam się jednak pokusie delikatnego spróbowania Zielonej Wróżki - oczywiście tylko i wyłącznie w celach poznawczych) - idylliczna atmosfera pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie zauważyłam jak szybko płynie czas.

Wspomnienia zupełnie mnie opanowały, a przecież wcale nie miałam zamiaru opowiadać Wam dzisiaj o moich spotkaniach z XIX-wiecznymi malarzami (a przynajmniej nie tymi na Montmartrze). Chciałam zabrać Was do drugiego z najważniejszych dla mnie paryskich miejsc. 
Z dala od miasta szukajmy napisów,
Gdzie wielki cmentarz zalega na górze.
O!jak tu smutno,kędy śród cyprysów
Pobladłe w cienie chowają się róże
A pod stopami-dalej-miasto w chmurze
Topi się we mgłach gasnących opalu...
(...)
Juliusz Słowacki, Paryż 



Przekraczając bramę cmentarza Père Lachaise znalazłam się od razu w innej rzeczywistości. Nie był to żaden konkretny czas historyczny, na pewno nie była to też współczesność. Na niebie świeciło słońce, a ja kroczyłam alejami świata tajemniczego i niezgłębionego przez żywych. Na uliczkach tej wielkiej nekropolii co rusz spotykałam ludzi, którzy opowiadali mi swoje historie pokazując miejsca, gdzie zostali pochowani. Malarze, pisarze, muzycy, politycy, rewolucjoniści - ich dokonania zostały zaklęte w kamieniu tak samo jak najważniejsze wydarzenia z życia niejednego prostego człowieka, o którym milczą podręczniki.


pomnik Śmierci
Młoda, uśmiechnięta kobieta wskazała mi grobowiec, na którym zobaczyłam podobiznę nie tylko jej samej, ale także jej rodziny - męża oraz maleńkiego dziecka. Wyjaśniła, że odeszli do wieczności razem, że żadne z nich nie musiało na Ziemi płakać i tęsknić za ukochanymi. Nad nimi ramiona rozpostarła śmierć, ale była ona łagodna i spokojna. W innym miejscu poznałam dziewczynkę o imieniu Marguerite, która siedząc w Świątyni Dumania wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem - rodzice postanowili uwiecznić w kamieniu jej kontemplacyjną naturę. Spotkałam młodego malarza Théodore'a Géricaulta, twórcę słynnego obrazu Tratwa Meduzy. Opowiedział mi o swojej wizycie w zakładzie dla obłąkanych, gdzie obserwował zachowania pacjentów, by następnie przenieść na płótno ich twarze przepełnione szaleństwem.


Théodore Géricault
Dość szybko natknęłam się na Oscara Wilde'a, którego nie sposób było nie rozpoznać. Przespacerował się ze mną kilkoma alejkami, trzymał mnie jednak z daleka od pomnika górującego nad jego własnym grobem twierdząc, że podobnego szkaradzieństwa ze świecą szukać. Przez myśl mu nie przyszło, gdy umierał w jednym z paryskich hoteli, że potomni uczczą go czymś tak brzydkim. Cmentarz pełen jest pięknych i wyrafinowanych rzeźb, a on musi pokutować pod jedną z najgorszych - rozpaczał.


Nieopodal wiecznego spoczynku Chopina
Nie mogłam nie odwiedzić Fryderyka, który zaledwie delikatnie musnął mnie spojrzeniem zajęty układaniem pośmiertnego preludium niedostępnego już dla uszu śmiertelników. Rozejrzałam się więc wokół zachwycona otoczeniem miejsca jego wiecznego spoczynku - niepowstrzymywana przez człowieka zieleń drzew i krzewów pokrywająca marmurowe płyty i kamienne kolumny, splatająca się z nimi w jedyną i niepowtarzalną całość, tchnąca spokojem, zadumaniem, wiecznością.


Każdy zakątek tego niezwykłego parku kryje jakąś opowieść, wszędzie można odnaleźć nagrobki przepełnione historią - wielką i tą całkiem niepozorną, ale przecież równie ważną. Wśród krzewów, które musiałam czasem rozgarniać ręką natknęłam się na stereńki grobowiec rodziny Tournachon. Wywodził się z niej słynny XIX-wieczny portrecista Felix Nadar, przed którego aparatem zasiadały największe sławy jego czasów. 


Czas płynie nieubłaganie...
We Francji nie ma zwyczaju dbania o groby. Na cmentarzu nie widziałam zniczy czy świec, a kwiaty leżały tylko na tych nagrobkach, które odwiedzane są przez turystów. Wszystko jest tutaj pozostawione swojemu losowi, brata się z naturą, obrasta w pnącza i staje się z roku na rok coraz bardziej tajemniczą enklawą przeszłości, spokojną przystanią tajemnic zapełnioną arcydziełami. Miejscem zgromadzenia nienamalowanych obrazów, nienapisanych utworów, nieskomponowanych symfonii. Jedynym odgłosem rzeczywistości był chyba tylko dźwięk opadających z drzew liści i szum wiatru w gałęziach - magiczne miejsce, którego nie da się porównać z żadnym innym.


Pani! Cmentarz i sztambuchy
To są dwa wierne schronienia,
Gdzie śpią snem nieprzerwanym nieboszczyków duchy
W Archiwie Niepamięci, pod godłem: Wspomnienia.
Maurycy Gosławski
W 1831 roku, tj. w czasach, gdy Père Lachaise dopiero zaczynał karierę jako cmentarz odwiedził to miejsce Juliusz Słowacki: "Jeden z najmilszych wieczorków, który miałem w Paryżu, był na cmentarzu Pere-Lachaise. Nic nie widziałem piękniejszego w tym rodzaju -za miastem wzgórze bardzo rozległe, którego pochyłość cała gęsto okryta grobami i zarosła cyprysami, przez które z trudnością przedrzeć się można - różne drogi krzyżują się w tym lesie - w cyprysach mnóstwo róży miesięcznych - bladych ,ale kwitnących wiecznie - czasem ognistym kwiatem błyśnie geranium (...). We środku i na górze jest mała kaplica; stamtąd wzrok po murawie, z wierzchołków cyprysów utworzonej, spada na dół, i z dala w dymie błękitnym pokazuje się cały Paryż ze swoimi gmachami - nad nim, gdy byłem, zachodziło słońce." 


17 komentarzy:

  1. Wraz z Tobą głęboko wzruszona spaceruję po alejkach Pere-Lachaise i wsłuchuję się w szepty tych,którzy tutaj są wśród nas,a w górze szumią drzewa o odległych latach.
    Pięknie napisałaś,zdjęcia cudne!Najcieplej pozdrawiam Aniu-Zoja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wyruszyłaś wraz ze mną na spacer po tym pięknym miejscu.

      Usuń
  2. To ja także do tego spaceru, po wyjątkowym miejscu w Paryżu, się przyłączę. Szczególnie pamiętam moją pierwsza tam wizytę. To był zorganizowany wyjazd ze wspaniałym przewodnikiem. Złożyliśmy kwiaty na grobie Chopina i zapadła wówczas cisza...
    Cisza panowała też wkoło nas, słychać było tylko szum liści poruszanych lipcowym wiatrem.
    Mimo, że było to 20 lat temu emocje, które wówczas się pojawiły, pamiętam dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pere-Lachaise ma to do siebie, że doskonale pamięta się wszystko, co się przeżyło podczas wędrówek po jego alejkach. Zamykam oczy i czuję się tak, jakbym tam była. Żadne inne miejsce aż tak nie wyryło swojego śladu w mojej pamięci.

      Usuń
  3. Parę lat temu byłam na cmentarzu, który mnie niezmiernie porusz. Żałowałam tylko, że było tak mało czasu... Wybrałaś wspaniałe zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia są cudowną pamiątką, nie wyobrażam sobie wycieczki bez aparatu. Wspomnienia wspomnieniami, ale o ile są one pełniejsze, gdy widoki utrwali się na... chciałam napisać "kliszy", hihi:)

      Usuń
    2. Zgadzam się:) Bardzo lubię fotografować:)

      Usuń
  4. "Tak długo istniejemy,
    jak długo ktoś o nas pamięta".

    /Julian Carax/.

    Odwiedzenie paryskiego Cmentarza Pere-Lachaise robi naprawdę duże wrażenie.
    Ja poza wymienionymi powyżej zapamiętałam szczególnie - grób Edith Piaf (spoczywa tam z ojcem i ze swoim młodym mężem), grób H. Balzaka, gdzie wiele, wiele lat później pochowano Ewelinę Hańską, grób Jima Morrisona, przy którym też pełno kwiatów i turystów.
    Lista znanych nazwisk jest dłuuuuga...

    Grób Oscara Wilde też mi się nie podobał. Poza tym pełno na nim miłosnych napisów, namalowanych serduszek, widocznie zostawianych przez wielbicieli o podobnej orientacji seksualnej... No budzi to niesmak.

    Na cmentarzu tym, spoczywa najwięcej na świecie sławnych pisarzy, kompozytorów i artystów.
    No to trochę powspominałyśmy - Pokój im wieczny!

    Dziękuję za tę okazję do wspomnień.
    Crysta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam grób Edith Piaf, ale mi się nie podobał - niczym się nie wyróżnia, wygląda jak dziesiątki innych na współczesnych cmentarzach. A Morrisona specjalnie omijałam z daleko, bo bałam się, że napotkam kogoś, kogo spotkać bym nie chciała.
      Tak, jeśli chodzi o Wilde'a, to nie dość, że pomnik brzydki, to jeszcze zupełnie zniszczony przez... nie wiadomo do końca kogo - fanki? - bo to głównie pocałunki uszminkowanych kobiecych ust.

      Usuń
    2. No nie wszystkie nagrobki są dziełami sztuki.
      Odwiedzając cmentarz zastanawiamy się nad życiem spoczywających tam ludzi.
      Edith Piaf spoczywa w grobie rodzinnym, ale grób Dalidy na starym cmentarzu Montmartre jest naprawdę imponujący: naturalnych rozmiarów statua piosenkarki robi wrażenie.

      Pozdrawiam - Crysta

      Usuń
  5. Cmentarz piękny,Twoje zdjęcia cudne,oddają jego klimat i zieloność,wiele grobowców odwiedziłam,ale akurat omijałam te same groby,które i Ty,Aniu wymieniłaś:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. I znów piękna opowieść,opowieść pełna refleksji nad światem odeszłym.

    Halina G.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak te zdjęcia tchną historią... Przeglądając je, odniosłam wrażenie, że jestem tam... Cmentarze to szczególne miejsca, jak nic innego łączą historię z teraźniejszością....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie było moim celem - chciałam tak pokazać i opisać cmentarz, by zabrać Was tam ze sobą. Cieszę się, że mi się udało!

      Usuń
  8. Pięknie położony,mnóstwo drzew,wspaniałe nagrobki i tyle sław!!!
    Takiego miejsca się nie zapomina,tutaj wieje wiatr historii,nie tylko Francji...
    Spacer w zadumie-pozdrawiam Jar

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam tam po raz pierwszy w ubiegłym tygodniu - ciekawe przeżycie. O tej porze roku jest naprawdę mało odwiedzających. Fajny wirtualny spacer - ja zapraszam też do siebie, gdzie opisałam co ciekawsze pomniki: http://jakwyszlamzamaz.blogspot.com/2015/02/cmentarz-pere-lachaise-tu-kazdy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ubiegłym tygodniu?? I nagle ogarnęła mnie przemożna tęsknota za Paryżem... :(
      Wiesz, ja tam byłam pod koniec lata, jakoś tak we wrześniu chyba - i było zupełnie pusto. Nie wiem, czy takie miejsca przyciągają jeszcze tłumy...
      Śliczne robiłaś fotki. Nie wiedziałam, że pomnik Wilde'a jest otoczony szybą. Jak dla mnie mógłby zostać otoczony ceglaną ścianą - tak bardzo mi się nie podoba.

      Usuń