Mój głos w sprawie stanu czytelnictwa w Polsce

Rozdawałam teksty podczas niedzielnego "Czytania pod chmurką" - kolejnej odsłony akcji "5 minut dla książki". Słyszałam rożne wymówki - "Nie potrafię czytać, bo skończyłem tylko podstawówkę", "Nie jesteśmy stąd", "Przyjdę na 5 minut dla wódki"... Było piękne, słoneczne popołudnie, ludzie wyszli na spacery nie zamierzając wcale brać udziału w jakichkolwiek manifestacjach czy imprezach. O godzinie 17-ej odezwał się jednak zgodny, chóralny głos kilkudziesięciu osób czytających fragment książki Marii Pruszkowskiej. Kilka minut później słyszeliśmy już tylko miłe słowa: "Sympatyczne spotkanie, oby takich więcej", "Dziękujemy za pomoc w namierzeniu fajnej książki", "Oby Polacy docenili i przemyśleli". Ostatnie zdanie zapadło mi w pamięć i wydało się dobrym podsumowaniem.

Pragnienie wytłumaczenia jakoś wszelkich ankiet i statystyk naprowadza mnie zawsze na wiele argumentów tłumaczących polski stan oczytania. Zawsze kłócę się głośno i zajadle drżąc na myśl o tym, że w chwili, gdy władze uwierzą w brak zainteresowania narodu słowem czytanym skończą się wszelkie dotacje na biblioteki, a kochający książki ludzie przestaną odwiedzać księgarnie dochodząc do wniosku, że skoro nikt nie czyta, to i tak znajdą tam zapewne tylko podręczniki. Zacietrzewiam się tłumacząc, że statystyki kłamią, a ankieterzy pytają nie te osoby, które trzeba. W głębi serca zawsze jednak obawiam się, że moje argumenty nie mają racji bytu.

Polacy to nie tylko osoby, które tłumnie wypełniają moją ulubioną księgarnię w poszukiwaniu prezentu dla siebie lub dla bliskich, to nie tylko łańcuszkowe kolejki w bibliotece do każdej pojawiającej się nowości, nie tylko tysiące wielbicieli bardzo wielu stron internetowych poświęconych książkom. Polacy to także ci ludzie, którzy z krzywym uśmiechem dumnie informują, że "nie potrafią czytać", to też ci, którzy nie znajdują przyjemności w lekturze (tłumaczenie, że nie mają czasu i siły na czytanie do mnie nie przemawia - ja też, teoretycznie, mogę powiedzieć, że nie mam czasu, że jestem zbyt zmęczona po całym dniu, ale oczywistym jest fakt, że nie ma lepszego wypoczynku nad przeczytanie choćby kilku stron).

Czy jest ich więcej niż tych, którzy kochają książki? Może i są w większości, ale część narodu, która nie może żyć bez literatury nie jest wcale tak znikoma, żeby trzeba było dawać wiarę statystykom. Statystyczny Polak nie czyta - w takim razie my jesteśmy Polakami niestatystycznymi i bądźmy z tego dumni. Dajemy temu wyraz na forach, blogach, stronach poświęconych książkom, czytamy każdego wieczora książeczki naszym dzieciom, które dzięki temu, w przyszłości, staną się kolejnymi milionami niestatystycznych Polaków:), piszemy coraz więcej powieści i wydajemy je, kupujemy czytniki e-booków, żeby nie płacić groteskowych cen za papierowe wydania (to kolejny, WIELKI argument - nie czytamy, bo nas na to nie stać), tłumnie stawiamy się na spotkaniach z autorami, itd.

Pokutuje opinia, że najmniej czyta młodzież - to nieprawda. Czy czytają wartościowe rzeczy - to już inna sprawa, ale widok tłumów młodych ludzi ciągnących do bibliotek w poszukiwaniu kolejnych tomów fantastyki młodzieżowej sprawia, że zaczyna się coraz bardziej wątpić w prawdziwość "pokutujących opinii".

Podsumowując: jestem Polką, więc wierzcie mi - Polacy czytają:)



6 komentarzy:

  1. Kilka moich kamyczków w dyskusji o czytelnictwie.
    Bardzo mnie rozbawiły słowa – „(nie będziemy czytać)-Nie jesteśmy stąd”. To krótkie zdanie pokazuje podejście niektórych osób do czytania, słowa pisanego czy też uważnego słuchania. Jakaś cząstka (mniejsza większa, trudno określić) naszego społeczeństwa z pewnością nie jest stąd – tylko z krainy reklam, sloganów, serialowych oper mydlanych, krótkich spotów, bilbordów, sms-ów. Słownictwo „nieczytaczy” oscyluje tylko wokół kilkuset słów. Trudno z kimś takim nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Ci co nie czytają, sami , na własne życzenie cofają się do czasów, gdzie tylko obrazki naścienne stanowiły twórczość. Nie trzeba wierzyć w słupki rankingów, wynikom badań OBOP-u czy też innym „bardzo” prestiżowym ośrodkom zajmującym się życiem społecznym ludzi. „Czytacze” na ogół nie rzucają się w oczy, nie hałasują w kawiarnianych ogródkach czy też nie udzielają się na imprezach typu- „A teraz robimy hałas…”- choć jedno drugiego nie wyklucza. Uśmiecham się gdy widzę ludzi czytających w autobusach, pociągach, na plażowym leżaku czy też gdzieś w miejskim parku. „Czytacze” są stąd… ! Są ludzie ( nie tylko młodzi), którym do szczęścia wystarczy wzbogacanie przemysłu browarnianego , ale też są Ci , którym pisane słowo dostarcza „chleba duchowego”.
    Może kiedyś – Ci stamtąd, zobaczą ,że świat bez literatury jest sztuczny i plastykowy – i że warto dołączyć do ludzi STĄD.
    Dorota Kubiak

    OdpowiedzUsuń
  2. Sondaże sondażami,różnie im tam takie badania wychodzą!
    Wystarczy jednak rozglądnąć się wokół siebie;ludzie jednak książki czytają!Ja,nie wyobrażam sobie dnia bez kilku bodaj rozdziałów przeczytanych,mam bardzo duże grono znajomych,czytają dosłownie wszyscy,z małymi wyjątkami;przeważnie są to,oczywiście,mężczyźni:-(,do których dołączył i mój małżonek.Dobrze się dzieje,że są i dni książki,i takie imprezy jak "Czytanie pod chmurką",zawsze czegoś ludzi nauczą,coś,może zapomnianego w bieganinie codzienności,przypomną!!!
    Dlatego i Tobie,Aniu serdeczne dzięki za Twój niepowtarzalny Blog,który w tak uroczy sposób propaguje miłość do książki!!!Ściskam Cię,miłośniczko dobrej lektury,powodzenia-Zojka

    OdpowiedzUsuń
  3. Od momentu przeczytania Twoich refleksji,Aniu,na temat czytelnictwa w Polsce,obsesyjnie obserwuję ludzi w miejscach publicznych:)!I niech kto mówi,co chce,ludzie czytają książki i to dosłownie wszędzie,na skwerku,w kawiarni,w tramwaju,że nie wspomnę już o pociągu czy samolocie.W każdej wolnej chwili,gdy są bez towarzystwa i nie rozmawiają,książka towarzyszy wielu,wielu ludziom.Co mi tak sondaże,ja widzę-ludzie naprawdę czytają!Pozdrawiam tym pogodnym i optymistycznym akcentem,Droga Aniu:),cieszmy się,nie jest tak źle z Polakami,Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytelnictwo można krzewić po prostu przez przykład :) Pokazujmy naszym dzieciom, znajomym, członkom rodziny, że książka jest ważna w naszym życiu. Po jakimś czasie zauważymy efekty :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale my teraz żyjemy w świecie obrazów, w świecie w którym epoka Gutenberga odchodzi w przeszłość . Czy odejdzie na zawsze to się jeszcze okaże. Może to sfera internetowa odejdzie w przeszłość.
    A Zygmunt Kubiak tak kiedyś powiedział i zapewne miał rację:
    "Książki, które zmieniały świat, wielkie dzieła ukazywały się w 500 egzemplarzach. A jednak oddziaływały na ludzi. I kultura będzie w ten sposób istniała-całe społeczeństwo będzie żyło w sferze internetowej, natomiast elita pozostanie wierna tradycji."

    GP

    OdpowiedzUsuń
  6. A książę Włodzimierz Odojewski ma na ten temat zdanie przeciwne:
    "Ach ci bajarze. Żeby choć który napisał coś pożytecznego, miłego, przyjemnego - gdzie tam ,grunt ci po prostu spod nóg wykopują. A ja bym im zabronił pisania! Bo do czego to podobne: czytasz... zamyślisz się mimo woli-a potem już przeróżne androny lezą ci do głowy, doprawdy zabroniłbym im pisać; tak czy owak po prostu zabroniłbym"

    GP

    OdpowiedzUsuń