Gajcy nie pisał poezji, nie tworzył jej - on nią żył. Istniał tak, jakby był częścią wiersza, który go uświęca i czyni człowiekiem. Wierzył, że tylko poezja pomoże uratować przed przypadkowością istnienia. A przypadkowości było w czasie wojny wiele...
Kolejne życie poświęcone ojczyźnie, kolejny talent rzucony na szaniec.
Dywanem złotych liści przeżeglował anioł
i dotknął mnie swym cieniem. I nagle przystanął.
Gdym krzyknął przerażony, że boję się smierci,
złowrogo zalśnił skrzydłem, wzrokiem mnie przewiercił.
T.Gajcy, Wizja
Był młodym człowiekiem, który poważnie myślał o swoim rozwoju, o przyszłości - czytał Conrada, Dostojewskiego, Kafkę. Rozwinął się intelektualnie do tego stopnia, że został poetą i filozofem, myślicielem, którego teksty zachwycają dojrzałością i wyrafinowaniem, wzbudzają respekt. Możemy tylko żałować, że w pewnym momencie zniszczył swoje młodzieńcze wiersze. Dlaczego nie był z nich zadowolony? Uznał, że są zbyt naiwne, proste, czy zmienił światopogląd? Poeci zachęcali go do pisania, prosił ich o opinię, a oni twierdzili, że wiersze młodzieńca chwytają za serce i mają enigmatyczną siłę.
Brwi skupiły tu noc gęstą nazbyt,
język świecy się zwijał i kruszył,
u pułapu nie większy od gwiazdy
pająk liczył zielone sekundy.
T. Gajcy, Ballada czarnoksięska
Nastoletni poeta i tłumacz Homera nie zakopał się pod książkami i nie zamknął w pokoju. Uwielbiał chodzić do kina na komedie braci Marx. Grywał w siatkówkę i piłkę nożną. Kochał słodycze, podobno całe kieszonkowe wydawał czasem na pączki. Pięknie grał na mandolinie. Nie przepadał za przedmiotami ścisłymi, ale dobrze się uczył. Koledzy wspominali, że lubił kolorowe koszulki, koleżanki zapamiętały zielone oczy i czarujący uśmiech.
Miłość do ojczyzny była dla niego naturalna jak oddychanie. We wrześniu 1939 roku usiłował zaciągnąć się do wojska, ale ponieważ miał zaledwie 17 lat, nie został przyjęty. Chwycił więc za inny oręż - pióro. Pisał wiersze bardzo filozoficzne, pełne apokaliptycznych wizji. Wspaniałe, dojrzałe, zapadające w serce i duszę. Kochał i był kochany, więc wśród wierszy znajdziemy też cudowne erotyki, choć nie ma ich wiele. Rodzice ukochanej Wandy nie pozwalali młodym się pobrać twierdząc, że Tadeusz za mało zarabia, żeby utrzymać żonę.
Kochałem tak jak ty zapewne,
ale mi serca dano skąpo
na miłość moją niepotrzebną,
bowiem stawały nad epoką,
której imiona dajesz teraz
olbrzymia śmierć i przerażenie. (...)
Miasto, w którym
do ciebie piszę - stoi ciemne,
choć zwykłe słońce liże mury
spryskane pismem krwi daremnej.
T. Gajcy, Do potomnego
Poezja była jego światem, jego życiem i nadzieją. Denerwował się, gdy ktoś, kto miał recytować jego wiersze na wieczorze poetyckim nie zrozumiał ich i zinterpretował niezgodnie z jego intencjami - tak bardzo chciał przekazać innym swoje myśli i wizje.
Gajcy działał bardzo aktywnie nie tylko jako poeta. Zanim nauczyciele pomyśleli o zorganizowaniu tajnych kompletów on już udzielał kolegom lekcji jako polonista. Brał udział w słynnej akcji złożenia wieńca pod pomnikiem Mikołaja Kopernika - była to polska odpowiedź na niemieckie obchody śmierci "największego germańskiego astronoma". Zginął wówczas Wacław Bojarski.
1 sierpnia 1944 roku Tadeusz zanotował: Boże, zaczęło się! Od Ciebie zależy wszystko. Do powstania poszedł z przyjacielem, Zdzisławem Stroińskim, kolejnym straconym poetą. Początkowo nie zostali przyjęci do oddziału, bo nie mieli broni. Po ciężkich walkach każde ręce były na wagę złota, więc Karol Topornicki i Marek Chmura, czyli Gajcy i Stroiński załapali się do Dywizjonu Motorowego. 15 sierpnia znaleźli się na placówce przy ulicy Przejazd, w wysuniętej masywnej kamienicy. Nocą słychać było niepokojące odgłosy kucia i wiercenia, ale dowódca je zignorował. Nie powinien był - to Niemcy podkładali ładunki wybuchowe. Po południu, 16 sierpnia, budynek wyleciał w powietrze...
Przechodniu, powiedz imię,
a poznamy miejsce marzenia,
które niesie bezpiecznie i lekko.(...)
Taka miłość. Jak kamień przygniata
ręce nasze przebite na przestrzał
ułożone miłośnie na kwiatach
i żelazie bogatym jak wieńcach.
Nie zapomnisz, bo miłość ta
da ci oczy niezwykłe i zmarszczkę,
i zobaczysz się, wolny, pod kaskiem
z bronią naszą w twych spokojnych snach.
T. Gajcy, Epitafium
Nad strugami karawan
chodziła jasna nowina -
powiła Smutna Panna
Żałobnego Syna.
Śpiewali Mu, śpiewali ochoczo,
pastusze melodie skakały jak deszcze,
grały królewskie korony
i palmowe grało powietrze.
Śpiewali Mu, śpiewali,
cherubiny zwłaszcza, w długich piórach,
krągłą ziemię chylili nad Małym
i rączkami ją we śnie otulał.
Ale niedługo potem
zaczęło w górze straszyć
i za stajenką poruszali grzechotką
z armat buczących i maszyn.
I zapalili daleko
kilka krajów czerwoną łuną,
że trzepotał powieką
i spoglądał na Północ.
T. Gajcy, Betleem