Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agnieszka Lisak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agnieszka Lisak. Pokaż wszystkie posty

O podróżach w czasie - rozmowa z Agnieszką Lisak

      Agnieszka Lisak, autorka książek o tematyce historycznej, między innymi "Życia towarzyskiego w XIX wieku", zgodziła się odpowiedzieć na kilka moich pytań związanych z jej pracą, zainteresowaniami i pasjami. Pisarka, poetka, radca prawny – zajęciami i zamiłowaniami, którym poświęca się Pani Agnieszka, można by obdzielić kilka osób, a ona tymczasem nie ustaje w pracy nad kolejnymi nowościami. Od jakiegoś czasu coraz większą popularność zdobywa prowadzony przez nią blog historyczno-obyczajowy. Zaciekawiło mnie przede wszystkim podejście pisarki do historii – nieszablonowe i niespotykane na co dzień.

Anna Urbańska (czyli mówiąc skromnie - ja): Z wykształcenia jest Pani prawnikiem, dała się Pani poznać jako utalentowana poetka, a jednocześnie stała się Pani kronikarką opisującą przeszłość. Skąd wzięło się to zainteresowanie historią, życiem ludzi w dawnych czasach?

Agnieszka Lisak: Gdzieś w okresie chodzenia do liceum zaczęłam kupować książki poświęcone dawnej obyczajowości. Jedną z pierwszych były "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce" Jana Bystronia. No i przepadłam z kretesem. Oczarowała mnie możliwość wchodzenia w buty innych ludzi, przyglądania się im z bliska, temu, jak żyli, jak się zachowywali, ubierali… kilkaset lat temu. Moim mottem jest powiedzenie, że najpiękniejszy rodzaj podróży to podróż w czasie.

A.U.: Czy podróżować w czasie po epokach pomagają Pani tylko książki, listy, dokumenty, czy też sięga Pani po coś jeszcze?

A.L.: Listy, książki, dokumenty… dają "background", gruntowne przygotowanie. Dzięki niemu zwiedzanie muzeum, starych miast, skansenów, oglądanie obrazów nabiera zupełnie innego wymiaru.  Jest to dla mnie coś na granicy magii, tego się nie da opisać.

A.U.: Czy studia prawnicze pomogły Pani w pisaniu książek?

A.L.: Wprawdzie kończyłam prawo, niemniej jednak temat mojej pracy magisterskiej był jak najbardziej historyczny. Pisałam o najstarszych polskich więzieniach, co chyba było zapowiedzią tego, czym zamierzam zajmować się w przyszłości. Następnie przyszedł czas na pracę doktorską, której temat brzmiał: "Kara śmierci w dawnych rycinach i malarstwie". Losy tej pracy okazały się bardzo kręte. Nie żałuję jednak czasu, jaki jej poświęciłam. Dziś jestem radcą prawnym. Zawód ten daje mi sporą samodzielność finansową i nienormowany czas pracy, dzięki czemu mogę wciąż coś czytać i pisać.  

Agnieszka Lisak "Życie towarzyskie w XIX wieku"



"Niby tak dużo już wiemy o życiu towarzyskim w XIX wieku, ale Agnieszka Lisak znów udowadnia, że pozory mylą. Zdziera puder z pięknych twarzyczek i zagląda pod spódnicę. Przy okazji zabiera czytelnika na pokazy iluzjonistów, by obejrzeli najnowsze osiągnięcia dziewiętnastowiecznej magii, na seanse spirytystyczne, na pokaz cudu natury w postaci braci syjamskich i baby z wąsami. Jest i strasznie, i śmiesznie. Bo taka już autorki natura, że lubi pośmiać się z przodków, a nieobecni jak zawsze nie mają racji. Jeszcze lepiej jednak, gdy można pośmiać się z nich razem z czytelnikiem."

Takie książki to skarb bezcenny. Nie tylko dlatego, że są książkami (jak zapewne większość z Was zdążyła się zorientować każdy tom, który mam na swoich półkach jest dla mnie na wagę złota), a tym samym ozdobą moich czterech kątów, moją dumą i radością. Przede wszystkim dlatego, że tak doskonale pomagają mi przenieść się w czasie do epoki, którą opisują, wyobrazić sobie życie ludzi istniejących w przeszłości, a przecież dokładnie takich  jak ja. Dają mi możliwość namacalnego wręcz uzmysłowienia sobie, że nie byli oni tylko postaciami na papierze, ale że patrzyli na świat takimi samymi oczyma jak moje, mieli takie same ręce i nogi, tak samo marzyli, czuli. Mogę ich niemal dotknąć, bo wyobraźnię mam mocno wizualizującą:) Mogę z nimi porozmawiać o tym, co zajmowało ich myśli, bo dzięki takim książkom mam o tym pojęcie.

Wracam do tych pozycji co jakiś czas, przeglądam, podczytuję, pochłaniam klimat dawnych lat. Dlatego zawsze mam pod ręką "Miłość staropolską" - poprzednią książkę Agnieszki Lisak, dlatego też "Życie towarzyskie w XIX wieku" będzie zawsze leżało w bliskiej okolicy mojego biurka i ukochanego fotela z lekka szalonej czytelniczki.

XIX wiek to epoka, o której czytać lubię najbardziej. W jakiejkolwiek formie. Podręczniki do historii, rozprawy naukowe o literaturze, poematy, biografie, powieści historyczne, obyczajowe, fantastyczne, publicystyka - cokolwiek wpadnie mi w ręce długo się w dziewiczym stanie nie uchowa. Sprawili to zapewne poeci romantyczni, których twórczość i życiorysy upodobałam sobie już w szkole podstawowej, potem nauka historii, fascynacja malarstwem impresjonistycznym, wreszcie ukochanie angielskiej literatury wiktoriańskiej. Skończyło się na tym, że w snach najczęściej ląduję w  malarskim atelier Degasa lub Renoira, piję zdrowotne wody w XIX-wiecznym Bath lub pomykam na koniu obok adiutanta generała Langiewicza. Zdarza mi się także przebywać w ramionach twórcy "Giaura" wpatrując się w jego szaroniebieskie, byronowskie oczy i długie rzęsy (ale to tajemnica, więc nie rozgadajcie!).

Agnieszka Lisak "Miłość staropolska"

      

"Autorka zaprasza czytelnika na chwilę do staropolskiej alkowy, gdzie działo się naprawdę wiele. Nasi pradziadowie podlegli tym samym słabościom i pragnieniom, co my: potrzebie miłości, bliskości drugiego człowieka, pożądaniu. Pod aksamitnym kubrakiem zdobionym drogimi kamieniami, pod pancerzem zbroi dokładnie tak sam biło i pękało z miłości serce jak pod wiejską koszulą czy współczesnym garniturem. W tej książce nie znajdą czytelnicy ani królów w koronie, ani wielkich magnatów w kontuszach. Nie będzie też nic o marsowych zwycięzcach, którym bliżej do pomników ze spiżu niż do żywego człowieka. Odnajdą za to zwykłych ludzi z ich namiętnościami - w sypialni, w nocnej koszuli, w plątaninie wątpliwości. W czasach staropolskich, podobnie jak i dziś, każda dziewczyna marzyła o wielkiej dozgonnej miłości. Śpiewano o niej piosenki, zaczytywano się w romansach, korzystano z porad wróżek. Niestety nie każdej pannie dane było wyjść za mąż z wielkiej miłości. O zamęściu bowiem decydowała zasadniczo wola rodziców, którzy z racji wieku i doświadczenia lepiej wiedzieli, kto będzie właściwym kandydatem do ręki córki. Dokonując wyboru, nie zawsze miano przy tym na względzie dobro dziecka."


Stanisław Szczęsny Potocki, będąc jeszcze bardzo młodym człowiekiem i nie śniąc nawet o tym, co wydarzy się za jakiś czas w ukraińskiej miejscowości o złowrogiej nazwie Targowica, zakochał się w pannie ślicznej, lecz pochodzącej z rodziny, dla której progi magnackich rezydencji Potockich były o wiele za wysokie. Miłość ta rozwinęła się w romans niemalże narodowy, bo takim uczynił go słynny utwór poetycki Antoniego Malczewskiego pt. „Maria”. Nie minęło wiele czasu i Gertruda Komorowska, bo tak zwało się dziewczę, zaszła w ciążę. Szczęsny, zachowując resztki godności, poślubił ukochaną, czym niewyobrażalnie naraził się rodzicom.

Wkrótce potem na dwór Komorowskich napadli nieznani złoczyńcy wywlekając Gertrudę w samej koszuli nocnej na mróz – następnego dnia ciało dziewczyny znalazło się pod lodem zamarzniętej rzeki. Jedna z wersji wydarzeń mówi, że przygnieciono ją futrami, które miały stłumić krzyki, co doprowadziło do uduszenia się ofiary. Szczęsny chciał podobno popełnić samobójstwo, ale jednocześnie nie przestawał błagać ojca, prawdopodobnego sprawcy śmierci Gertrudy, o przebaczenie mezaliansu.


L. Wyczółkowski, Gertruda Komorowska