
Anna Urbańska (czyli mówiąc skromnie - ja): Z wykształcenia
jest Pani prawnikiem, dała się Pani poznać jako utalentowana poetka, a
jednocześnie stała się Pani kronikarką opisującą przeszłość. Skąd wzięło
się to zainteresowanie historią, życiem ludzi w dawnych czasach?
Agnieszka Lisak: Gdzieś w okresie chodzenia do liceum zaczęłam kupować książki poświęcone dawnej obyczajowości. Jedną z pierwszych były "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce"
Jana Bystronia. No i przepadłam z kretesem. Oczarowała mnie możliwość
wchodzenia w buty innych ludzi, przyglądania się im z bliska, temu, jak
żyli, jak się zachowywali, ubierali… kilkaset lat temu. Moim mottem jest
powiedzenie, że najpiękniejszy rodzaj podróży to podróż w czasie.
A.U.: Czy podróżować w czasie po epokach pomagają Pani tylko książki, listy, dokumenty, czy też sięga Pani po coś jeszcze?
A.L.: Listy, książki,
dokumenty… dają "background", gruntowne przygotowanie. Dzięki niemu
zwiedzanie muzeum, starych miast, skansenów, oglądanie obrazów nabiera
zupełnie innego wymiaru. Jest to dla mnie coś na granicy magii, tego
się nie da opisać.
A.U.: Czy studia prawnicze pomogły Pani w pisaniu książek?
A.L.: Wprawdzie
kończyłam prawo, niemniej jednak temat mojej pracy magisterskiej był jak
najbardziej historyczny. Pisałam o najstarszych polskich więzieniach,
co chyba było zapowiedzią tego, czym zamierzam zajmować się w
przyszłości. Następnie przyszedł czas na pracę doktorską, której temat
brzmiał: "Kara śmierci w dawnych rycinach i malarstwie". Losy tej
pracy okazały się bardzo kręte. Nie żałuję jednak czasu, jaki jej
poświęciłam. Dziś jestem radcą prawnym. Zawód ten daje mi sporą
samodzielność finansową i nienormowany czas pracy, dzięki czemu mogę
wciąż coś czytać i pisać.