Idealny duet: Hans Christian Andersen i Vladyslav Yerko

Odrywam się na moment od pól bitewnych angielskiej wojny domowej, na chwilkę zostawiam heroiny Jane Austen same z ich problemami - wszystko po to, by opowiedzieć Wam o książce dla dzieci. Czytam ich sporo od kilku lat, bo literatura jest jedną z ulubionych rozrywek mojego synka. Po drodze natrafiłam już na masę wspaniałych pozycji - jedne są piękne, inne zabawne, niektóre wciągają bez reszty w świat przygód, większość uczy wielu pożytecznych rzeczy. Nigdy jednak jeszcze się nie zdarzyło, żebym zapragnęła o którejś z tych opowieści napisać na blogu. Ostatnio jednak dorwaliśmy się z Patryczkiem do takiej książki, na którą nie sposób nie zwrócić Waszej uwagi.


O twórcy najpiękniejszych baśni na pewno nie muszę Wam opowiadać. Właśnie dziś wygrzebałam z pudła z książkami z dzieciństwa powieść biograficzną o nim, która kiedyś mnie zaczarowała. Napisała ją Esther Meynell nadając jej prosty tytuł "Andersen". Cieszę się, że ją znalazłam nie tylko dlatego, że chętnie znów do niej wrócę, ale także z tego powodu, że chciałam już dawno Wam ją polecić, a nie pamiętałam nazwiska autorki.

Nie sądziłam, że Patryka zainteresuje nowe wydanie "Królowej Śniegu". Baśń jest mu znana do bólu, a poza tym byłam pewna, że oświadczy, iż on bajek dla dzieci i dziewczynek już nie potrzebuje, bo przecież "Opowieści z Narnii" są o wiele ciekawsze. To ja nie mogłam się oprzeć tej przecudownie wydanej książce. Sprawiłam ją więc właściwie sama sobie, ale kiedy tylko moje dziecko ją zobaczyło straciłam prawa do niej na zawsze:) Nie dziwię mu się - Królowa Śniegu patrzy z okładki wręcz magnetycznym spojrzeniem, a przy tym niezwykle przypomina Białą Czarownicę, bohaterkę powieści C.S. Lewisa - właśnie tak ją sobie wyobrażaliśmy.


Baśń sama w sobie jest arcydziełem - ciekawa, pełna akcji i przygód, a przy tym niezwykle mądra. Wydawca sięgnął po klasyczne tłumaczenie Franciszka Mirandoli i chwała mu za to. Tyle się już naczytałam przeróbek i podróbek, że to wydanie jest dla mnie miłą odmianą. Jednak tym, co w tej książce zachwyca ponad wszelką miarę są ilustracje ukraińskiego grafika Vladyslava Yerko. Wręcz nie da się od nich oderwać oczu. Na myśl przychodzi mi określenie: barokowe. Są tak pełne dziesiątek szczegółów, że można je oglądać godzinami i wcale się nie znudzić.



Królowa Śniegu była piękna i zgrabna, cała z lodu, z olśniewającego, błyszczącego lodu; a jednak żyła: oczy patrzyły jak dwie jasne gwiazdy, lecz nie było w nich spokoju ani wytchnienia. Tak bohaterkę opisał jej twórca. Jak namalował ją Vladyslav Yerko, sami możecie zobaczyć. Zrobił to niemal idealnie, ja jednak dałabym jej trochę bielszą i bardziej przezroczystą cerę. Pomijając ten drobny szczegół, który właściwie nie jest przecież żadnym zarzutem, książką można się tylko zachwycać. Wydana jest przepięknie - przejrzysty i wyraźny tekst, genialne ilustracje, duży format, gruby, błyszczący papier. To wszystko sprawia, że nie można się jej oprzeć.

Vladyslav Yerko zdobył już wiele nagród za "Królową Śniegu", chyba jedną z najbardziej prestiżowych jest tytuł Najlepszej Dziecięcej Książki Roku 2006 przyznany przez Andersen House Foundation. Zajrzałam w głąb Internetu w poszukiwaniu innych prac Yerki, a to pozwoliło mi na kolejne pełne zachwytów chwile. Nie po drodze mi z estetyką minimalistyczną, którą przeładowane są współczesne wydania książek dla dzieci - uwielbiam bogactwo szczegółów, żywą kolorystykę, nawiązania do tradycji dawnych ilustracji. Dostrzegam tu inspiracje prerafaelitami, a już to sprawia, że na dalszą karierę ukraińskiego grafika będę patrzeć z ciekawością. Poniżej możecie zobaczyć jego prace do angielskich legend oraz projekt kart do gry inspirowanych ukraińską tradycją.




Wydawnictwo M
Rok wydania:
Ilość stron: 32 s.
Oprawa: Twarda z obwolutą
ISBN: 9788375955965

28 komentarzy:

  1. Rany, ilustracje są obłędne! Napatrzeć się na nie nie mogę. Jaśnieją, żyją własnym życiem. Cudowne! A tak wykonane karty do gry - istny majstersztyk :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Żyją własnym życiem" - to doskonałe określenie. Każdy z tych obrazków sam z siebie opowiada jakąś historię. I nie jest to tylko historia Kaja i Gerdy, ale także miejsc, które odwiedzają, postaci, które spotykają... A po te karty to ja się na Ukrainę zapragnęłam wybrać! :)

      Usuń
  2. Rzeczywiście, to wydanie musi być wspaniałe! Ilustracje robią naprawdę ogromne wrażenie, a co dopiero, kiedy można je oglądać "na żywo" i przyglądać się wszystkim szczegółom... A powiedz, czytałaś może baśnie Andersena w tłumaczeniu Bogusławy Sochańskiej? Słyszałam, że jest najbliższe oryginałowi i zawsze bardzo chciałam je przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedziałam długo i się w nie po prostu wgapiałam:) Chciałam poznać każdy szczególik, co chwila odkrywałam coś nowego - fantastyczna zabawa!

      Nie czytałam baśni Andersena w wydaniu Media Rodziny - strasznie drogie są... Ja też słyszałam, że są bliższe oryginałowi, ale to nie zawsze jest wyznacznik dobrego tekstu. Poza trzymaniem się tekstu-matki trzeba jeszcze mieć niemały talent pisarski, nierzadko poetycki, a nie wiem, jak z tym jest u pani Sochańskiej. Cóż, trzeba się przekonać samemu...

      Usuń
  3. Póki nie przeczytałam Twojej recenzji, to widziałam tylko okładkę ten książki. Faktycznie, jest przepięknie wydana, a ilustracje w środku... Nie mam dzieci, ale czuję zwykłą ludzką chęć posiadania tego wydania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czułam ludzką chęć posiadania:( Ale nic z tego - mam dziecko, więc nie mam książki:) Zaanektował i nie chce oddać. Hmmm... ;)

      Usuń
  4. Ilustracje są piękne, choć chyba wolę klimat naszego polskiego Szancera :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szancera nic nie pobije. Jego ilustracje były niepowtarzalne, miały magię, przepełniała je poezja i miłość autora do tekstu. Yerko to zupełnie inna bajka, nawet nie śmiem porównywać - patrzę na obydwu twórców zupełnie oddzielnie.

      Usuń
  5. Boże! Jakie piękne ilustracje! Ja muszę mieć tą książkę! :-O

    Widzę że komentarze już wróciły do normy. ;) To dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciły:) Namęczyłam się, zmarnowałam masę czasu na poszukiwanie odpowiedzi, w końcu mi się udało. Koniec z eksperymentowaniem - nigdy więcej łączenia bloga z jakimikolwiek profilami!

      Usuń
    2. Właśnie to jest w google denerwujące, że przy każdej "pomocy" i opcji są dziesiątki odnośników, linków i nie wiadomo czego jeszcze, które trzeba przekopać żeby znaleźć rozwiązanie.

      Usuń
  6. Jestem oczarowana rysunkami ukraińskiego artysty,przepiękne ilustracje i do Andersena, i do angielskich legend.Te ostatnie faktycznie skojarzyły mi się z pracami prerafaelitów.
    Karty do gry bardzo ciekawe,przypomina mi się Trylogia Sienkiewicza:-)!Gdyby udało mi się pojechać na Ukrainę,na pewno ich poszukam:-)!!!
    A "Królowa Śniegu" to według mnie najpiękniejsza baśń Andersena.
    Pięknie to wszystko połączyłaś,Aniu:-),potrafisz zainteresować swoimi pasjami!
    Pozdrawiam w ostatni wieczór czerwca:-),niech lipiec przyniesie nam słonko i ciepłe dni:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też te karty skojarzyły się z Sienkiewiczem, ale to nieuniknione - mamy wspólne tradycje, wspólną historię...

      Usuń
  7. Okładka - absolutny majstersztyk!
    Spełnia swoją rolę - zachęca, zaciekawia, oczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie - nie można przejść obok niej obojętnie. Wydawca naprawdę się postarał - lepiej chyba nie można było tego zrobić.

      Usuń
  8. "Królowa Śniegu" to jedna z moich ulubionych baśni Andersena :) Mam w domu stare wydanie baśni z czarno-białymi ilustracjami, którym daleko do takich jakie zaprezentowałaś na blogu. Mimo to zawsze czytając tę baśń miałam przed oczyma Królową Śniegu z lodowatym wyrazem oczu i cerą barwy mleka :) Dzisiaj czytam czasem tę baśń moim dzieciom i zawsze - jak i przy innych starych baśniach i podaniach, proszę, żeby położyły się w łóżeczkach i zamknęły oczy. Wyobraźnia namaluje im w główkach najpiękniejsze obrazy.
    Gdy znowu będziemy czytać "Królową Śniegu" - bo każdą baśń i bajkę czytamy kilka razy :) :) :) - to na drugi dzień zaproszę ich przed monitor komputera i pokażę ilustracje, które tu zamieściłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle już było pięknych wydań tej baśni, ale to przebija wszystkie. Już chyba na zawsze zdominuje moje wyobrażenie o Królowej Śniegu.

      Usuń
  9. Wydanie cudowne!!!
    Żałuję,że nie było tak pięknych książeczek dla dzieci,gdy moje były jeszcze małe.
    Zainteresował mnie malarz ukraiński,wielki talent i ogromna pomysłowość.Bajeczna gra kolorów,soczystych barw.Cieszę się,że go odkryłaś:)))-pięknego lata-Halszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ilustracjami do książek dla dzieci bywa różnie - tak było dawniej, tak jest i dziś. Niektóre zachwycają, inne są tak brzydkie, że aż zęby bolą. Niektórzy zachwycają się szarymi, burymi obrazkami Wilkonia, nie znalazłam jednak jeszcze dziecka, któremu by się te ponurości podobały... W przypadku obrazów Yerki nie da się przy nich nudzić, a poza tym zachwycają niemal każdego. Chciałaby się, żeby odniósł wielki międzynarodowy sukces i zaczął ilustrować jak najwięcej książek ;)

      Usuń
  10. Ilustracje są dziełem samym w sobie i choć tutaj stanowią tło baśniowej opowieści równie dobrze mogłyby stanowić odrębną całość. I też dałabym królowej nieco jaśniejszą twarz. A ilustracje legend angielskich cudowne. Z samymi baśniami Andersena łączą się jedne z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa, kiedy podczytywałam książkę na koloniach (pożyczoną od jednej z koleżanek) marząc, że kiedyś i ja stanę się jej posiadaczką. Swoją drogą ciekawe, czy dziś na koloniach dzieci czytają książki, czy raczej używają tabletów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam sobie dziś dzień internetowy, tzn. przeglądam blogi, trochę komentuję, a poza tym grzebię we własnym w poszukiwaniu komentarzy, na które nie odpowiadałam. I jakby na zawołanie - a propos naszej rozmowy u Ciebie - znalazłam artykuł, pod którym zostawiłam pełno komentarzy bez słowa odzewu :( Mam nadzieję, że mi wybaczysz;)

      Widzę, że masz urocze wspomnienia związane z Andersenem... I co, udało Ci się zdobyć własne wydanie baśni? Niezwykłym rarytasem byłby tom wszystkich opowieści zilustrowany w całości przez Yerkę - to byłoby cudeńko:)

      Usuń
  11. Ukraińcy mają wielu młodych dobrze zapowiadających się malarzy.
    Dzięki za przedstawienie prac Vladyslava Yerko.Takie karty sam bym chętnie zakupił na Ukrainie:)))-pozdro-Jar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba będzie znaleźć jakieś dojścia, bo ja je po prostu muszę mieć! :)

      Usuń
  12. Pani Aniu,jedna z pierwszych zamieszczonych przez Panią ilustracji przypomina mi -jako żywo- obraz Breugla "Zabawy na śniegu"(jeśli się nie mylę!) .Andersen to już klasyka a nowe spojrzenie młodego ukraińskiego ilustratora to wartość dodana!!.Pozdrawiam
    Halina G.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pardon-!!!!winno być obraz Pietera Bruegla (starszego)-"Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki"
    Halina G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się ten obrazek skojarzył z Brueglem, to chyba nieuniknione. Mój umysł wiecznie porównuje i poszukuje powiązań - zboczenie zawodowe, ale nie dość, że przydatne, to jeszcze miłe:)
      Kto by przypuszczał, że można jeszcze, po tylu latach, tak świeżo spojrzeć na tak znaną baśń - tym większa zasługa ilustratora.
      Ja w dzieciństwie miałam wydanie baśni ilustrowane przez Szancera - niezapomniane!

      Usuń