Pokazywanie postów oznaczonych etykietą P.D. James. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą P.D. James. Pokaż wszystkie posty

Wariacje na temat kontynuacji, czyli czarne chmury nad Derbyshire


"P.D. James wkracza w świat Dumy i uprzedzenia Jane Austen. Akcja sequela rozpoczyna się sześć lat po ślubie Elizabeth i pana Darcy’ego. Niestety, okazuje się, że nie prowadzą oni tak szczęśliwego życia, jak moglibyśmy oczekiwać. Prócz niedopowiedzeń, intryg, zazdrości i rozczarowania swym związkiem główni bohaterowie napotykają też trudności zupełnie innej natury. Widziane w pobliskim lesie widmo zapowiada nieszczęścia, w tym zabójstwo jednego z członków rodziny. Przepełniona miłością, zazdrością, kłamstwem i cierpieniem Śmierć przybywa do Pemberley uwodzi czytelnika, który z wielką łatwością wkracza w ten XIX-wieczny świat i dzieli z postaciami ich namiętności, lęki i nadzieje."

Wiele razy przychodziła mi do głowy myśl, że może warto byłoby zacząć karierę pisarską od popełnienia jakiejś kontynuacji. Teoretycznie - bułka z masłem. Ukształtowanych bohaterów ma się podanych na tacy, nie ma potrzeby łamać głowy nad oryginalnymi i pobudzającymi wyobraźnię imionami (wbrew pozorom wcale nie byłoby łatwo wymyślić drugiego Boromira, Daniela Sempere czy Sherlocka Holmesa), świat przedstawiony jest gotowy w najdrobniejszych szczegółach, akcję można podpiąć pod to, co wymyślił wcześniej ktoś inny... Wystarczy wybrać postaci lubiane, znane szerokiemu gronu odbiorców i czytelników ma się gwarantowanych - czego chcieć więcej?

Za każdym razem dość szybko wylewałam wielkie wiadro zimnej wody na swoją głupiutką, rozpaloną pomysłami głowę, a bułka z masłem znikała, pożarta przez zdrowy rozsądek. Ukształtowani w pełni bohaterowie wcale nie są dobrodziejstwem. Są cudzy, należą do kogoś innego, nie ma się prawa zmieniać w ich charakterach niczego, bo inaczej fałsz za bardzo będzie rzucał się w oczy.

A przecież stukający w klawiaturę (machający piórem/długopisem/ołówkiem) chciałby od czasu do czasu, aby postaci zrobiły coś według jego widzimisię, coś nie do końca zgodnego z naturą, jaką zostali obdarzeni przez swoich właściwych twórców. Nie da się tego przeprowadzić bez poważnych konsekwencji. Nie wspominając o tym, że można zapomnieć o zmienianiu im partnerów, przemeldowywaniu ich w inne okolice, a nawet usuwaniu im krzywego nosa.

Wszelkie próby wprowadzenia zmian rozbiłyby się o żelbetonowy mur czytelników vel fanatycznych wielbicieli. O, ci załatwiliby heretyka, porywającego się na ich ulubieńców, na cacy! Weź ich ukochaną książkę, dopisz jej kontynuację, a znienawidzą cię doszczętnie i już nigdy nie sięgną po nic, co być może miałbyś ochotę stworzyć w przyszłości. I koniec pieśni! Kariera, sława, Paszport "Polityki" i Nike przepadają (o pieniądzach nie wspominam! ;) ).

Mówiąc zupełnie serio - jest w tym wszystkim sporo prawdy. Błędne wyczucie bohatera, wrzucenie go w okoliczności, w których nie ma prawa się znaleźć, za dalekie odbieganie od stylu pierwowzoru - to tylko niektóre z grzechów popełnianych przez autorów najróżniejszych "ciągów dalszych". Znam bardzo mało trafionych kontynuacji. W tej chwili, na potrzeby słowotoku, którym Was właśnie katuję, szukam w pamięci jakiegoś tytułu. I właściwie nie jestem w stanie podać niczego, co mogłabym z czystym sumieniem nazwać udanym sequelem jakiejś powieści.