Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albatros. Pokaż wszystkie posty

Rosja w kilku odsłonach

Rosja historyczna, carska i Rosja porewolucyjna, współczesna - dwa zupełnie różne pojęcia. Kraj Putina wciska się w moją rzeczywistość z każdej strony, bo nie schodzi z nagłówków gazet i portali informacyjnych, budujących zdecydowanie jednostronny obraz naszego sąsiada. Jestem świadoma tej tendencyjności, a jednak, gdybym miała bez zastanowienia wymienić kilka określeń kojarzących mi się z obecną Rosją, żadne z nich nie miałoby zabarwienia melioratywnego.

Wygląda to zupełnie inaczej, gdy sięgam wyobraźnią w rosyjską przeszłość. Wówczas na pierwszym planie sadowi się car z całym dworem, otoczony specyficzną kulturą, stopioną w jedno ze sztuką i wiarą oraz wielką polityką. Wszystko to wiruje wraz z intensywną obecnością zapierającej dech w piersiach architektury, białych nocy w Sankt Petersburgu, wyrobów Petera Fabergé...


Zagłębianie się w historię carskiej Rosji daje mi wiele satysfakcji. To dzieje niebanalne, wielotorowe, intrygujące pod każdym względem. Wraz z wybuchem rewolucji i zamordowaniem ostatniego władcy zakończyła się ta epoka, która mnie pasjonuje. Dojście do władzy bolszewików niczego w Rosji nie zmieniło na lepsze - rządy nadal dzierżyli nieliczni, którzy czerpali zyski z jej sprawowania, a zwykli ludzie ciągle nie mieli co jeść, byli prześladowani i mordowani. I tak jest do dzisiaj. Rosjanie sami pozbyli się tego, co w ich kraju było najciekawsze, oryginalne, co kreowało ich tożsamość narodową. Pozbyli się w sposób najgorszy z możliwych - zamiast skupić się na poprawianiu tego, co mieli, postanowili całą przeszłość zrównać z ziemią i utopić w krwi.

Guernica - o pewnym mieście, pewnym obrazie i pewnej książce

Picasso nie należy do moich ulubionych malarzy, nie znajduje się nawet w pierwszej setce. Zdarzyło mu się stworzyć jedno czy dwa płótna, które mnie zainteresowały, niemniej jednak nigdy nie odczuwałam potrzeby rozumienia i zgłębiania jego malarstwa. Tak bardzo nie odpowiada mi pod względem estetycznym, że wczytywanie się w znaczenie i symbolikę poszczególnych obrazów nie jest dla mnie żadną przyjemnością. Jednak ostatnio coś się zmieniło, coś drgnęło i skorupa antypicassowa pokrywająca dotąd te obszary mojego serca, w których mieszka malarstwo, nie ma już idealnie gładkiej powierzchni. Powstała maleńka rysa, przez którą przedostał się obraz zatytułowany po prostu "Guernica" (czyt. Gernika).


Nazwę tego baskijskiego miasta usłyszałam po raz pierwszy podczas oglądania mini-serialu BBC "Szpiedzy z Cambridge". Serial jest całkiem niezły, choć tłumaczenie motywów, którymi kierowali się czterej młodzi Anglicy rozpoczynając współpracę ze Stalinem wydaje mi się za daleko posunięte. Historia Guerniki jest wspomniana marginalnie, jednak na tyle mnie zainteresowała, że postanowiłam podrążyć głębiej. Tym sposobem znów natrafiłam na temat, który nie tylko poszerzył moją wiedzę historyczną, ale przede wszystkim dał mi bardzo dużo satysfakcji ze zgłębiania go i poszukiwania odniesień.

W latach trzydziestych zeszłego wieku Hiszpania stała się ofiarą walki nazizmu z komunizmem. W 1936 roku skrajnie prawicowi nacjonaliści, na czele których stanął generał Francisco Franco, rozpętali wojnę domową, by obalić lewicowy rząd republikański (droga do niej została dobrze opisana w powieści Mendozy "Walka kotów", o której pisałam niedawno). Okrucieństwo tego konfliktu było niewyobrażalne, barbarzyńskie metody walki stały się codziennością.  Nie minęło wiele czasu i w wewnętrzny konflikt zaczęły mieszać się inne państwa. Franco i jego działania zostały poparte przez Niemców, socjalistów wspierał Związek Radziecki. Hitler nie zwykł marnować okazji, postanowił więc wykorzystać hiszpański spór, by wystawić młode lotnictwo Rzeszy na próbę. Tym sposobem lotnicy Luftwaffe mieli okazję, by zdobyć "stosowne" doświadczenie.

Tracy Chevalier "Dziewczyna z muszlą"


"Anglia, początek XIX wieku. Trzy siostry Philpot - zmuszone sytuacją finansową po ożenku jedynego brata, dziedzica rodzinnego majątku, przeprowadzają się z Londynu do Lyme Regis. Tam Elizabeth poznaje Mary, biedna dziewczynę z miasteczka, zarabiającą na życie zbieraniem i sprzedawaniem skamielin. Między kobietami rodzi się przyjaźń. Z czasem jednak zaczynają rywalizować o tego samego mężczyznę... Poszukiwanie i kolekcjonowanie skamieniałości staje się modą. Wkrótce Mary znajduje szkielety dinozaurów, co wzbudza zainteresowanie uczonych..."

Są książki, których nie powinno się czytać bez przygotowania. Może być tak, że jeżeli nic się nie wie o podłożu opowiadanej historii nie będzie się w stanie czerpać z niej tyle wiedzy i przyjemności ile dostarczyłaby ona czytelnikowi, który rozumie, o czym czyta... Są to "specjalistyczne" książki dla wybrańców. I ta powieść do nich należy. 

Nie trzeba, broń Boże, przez sięgnięciem po nią przerzucać tomów o ewolucji, czytać o skamielinach i ich odkrywcach - wystarczy mieć ogólną wiedzę o tym, jak badania rozwijały się na przestrzeni lat, mieć pojęcie o sytuacji kobiet w XIX wieku i znać choć trochę historię Darwina i ludzi, którzy w zły sposób chcieli wykorzystać jego teorię. "Remarkable Creatures" (będę używała tytułu oryginalnego, bo polski jest żenujący - o jaką muszlę, na Zeusa, chodzi???) to powieść dla ludzi oczytanych. Dla kogoś, kto nie wie nic o paleontologii detale dotyczące skamielin mogą być nużące, dla czytelnika świadomego będą fantastyczną przygodą, nauką i wyprawą w przeszłość.


"Krokodyl":) znaleziony przez Mary Anning