"Pasjonujący kryminał retro w duchu mistrzyni gatunku, Agathy Christie. Gromadka dalekich krewnych odciętych od świata, połączonych wzajemną podejrzliwością i zbrodnią. Dla smakoszy klasyki w nowej, wybornej odsłonie. 30 grudnia 1938 roku krewni baronowej Wirydianny Korzyckiej, zwabieni przez nią podstępem, stawiają się karnie w pałacu, prawie w komplecie. W liście poinformowała ich, że w sylwestra zamierza rozstać się z życiem. Na własnych warunkach."
Marzenia bywają różne. Spełniające się błyskawicznie ("oby tylko nie padał deszcz, bo mi fryzura klapnie"), wymagające odrobiny wysiłku z naszej strony (więcej książek! więcej herbaty!) oraz takie, które wystawiają naszą cierpliwość na próbę i każą mocno popracować nad szczęściem (patrz tutaj, tutaj lub tutaj). Z reguły - przy naszym aktywnym udziale - wszystkie marzenia mają szansę się ziścić.
Powyższe głębokie ;) przemyślenia dotyczą większości normalnych ludzi. Jednak chodzą jeszcze po świecie tacy osobnicy jak ja, którzy miewają marzenia niespełnialne (a przy tym wcale nie wierzą w istnienie takiej kategorii) i łażą po lesie w poszukiwaniu elfów, robią miejsce w pokoju, by Tardis miała gdzie wylądować lub codziennie sprawdzają skrzynkę pocztową w nadziei, że gdzieś w kącie zaplątał się list z Hogwartu.
Jednym z moich marzeń niespełnialnych jest pragnienie posiadania ciotki, chadzającej w perłach jak ja w piżamie, zaopatrzonej w XIX-wieczny pałacyk, kolekcję obrazów impresjonistycznych i sztywnego lokaja. Najważniejsze, żeby owa postać, widniejąca na tym samym drzewie genealogicznym, na którym ślepy los umiejscowił moją skromną osobę, miała dość wredny charakterek, bo to uatrakcyjniłoby całą sprawę. Oczywiście byłaby jeszcze wskazana ograniczona do minimum liczba spadkobierców, by przekorny charakter ciotuchny mógł czerpać niesłabnącą przyjemność z wodzenia za nos wszystkich ewentualnych dziedziców. Nie tracę nadziei, że któregoś dnia dotrze do mnie wieść o nieznanych dotychczas koligacjach.
Cóż, ludzie miewają różne fantazje. ;)