Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Novae Res. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Novae Res. Pokaż wszystkie posty

Katarzyna Kwiatkowska "Abel i Kain"


"Jest lipiec 1900 roku. Europa żyje drugimi Igrzyskami Olimpijskimi połączonymi z paryską Wystawą Światową, lecz w Wielkim Księstwie Poznańskim tamte wydarzenia schodzą na dalszy plan wobec popełnionej właśnie zbrodni. Zamordowano młodego arystokratę, zaś o dokonanie tego przestępstwa policja pruska podejrzewa... brata ofiary. Detektyw-amator Jan Morawski po raz kolejny staje przed koniecznością rozwiązania tajemnicy zbrodni. 
Nieżyjący mężczyzna był dziedzicem olbrzymiego majątku, wobec tego najbardziej prawdopodobnym motywem wydaje się pragnienie zdobycia fortuny. W miarę jednak, jak Morawski poznaje mieszkańców pałacu i okolicy, a także fakty z życia zamordowanego, dochodzi do wniosku, że poza chciwością powodem morderstwa mogła być również zemsta lub miłość. Na szczęście Jan nie musi zajmować się tylko tropieniem mordercy: bierze udział w pikniku, zwiedza wzorowe gospodarstwo, ratuje starego kawalera z matrymonialnej opresji, zaplata pewnej damie warkocze i przygląda się drylowaniu... porzeczek."

Czasami zdarza mi się, że w trakcie czytania jakiejś książki mam poczucie, iż gdzieś już natknęłam się na podobny klimat, analogiczne zdarzenia lub postaci. Zwykle ciężko jest mi to sprecyzować, bo jest to po prostu wyślizgujące się, ulotne wrażenie. Tak działa moja wyobraźnia - rejestruje drobne szczegóły i splata je w sobie tylko znaną kompozycję, która może przyjść mi na myśl w najmniej spodziewanym momencie. Właśnie tak było z "Ablem i Kainem" - pochłaniałam tę książkę jednym tchem zastanawiając się jednocześnie, cóż takiego znajomego w niej dostrzegam. Specyficzny nastrój? Miejsce akcji zbliżone duchem do jakiegoś już poznanego? Porównywalne charaktery bohaterów? Podobne wydarzenia? W pewnym momencie doznałam olśnienia, a tym samym spokój spłynął na mój udręczony dochodzeniem umysł. Nie uwierzycie, do jakich doszłam wniosków:) Otóż ten kryminał retro, którego akcja toczy się w Wielkopolsce na przełomie wieków przywiódł mi na myśl "Szatana z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego!

Wiem, iż drogi mojego myślenia pokrętne są i trudno dostępne - ciężko mi będzie to wyjaśnić, bo przecież powieść Katarzyny Kwiatkowskiej zdecydowanie dla dzieci nie została przeznaczona, poza tym jest o wiele bardziej mroczna, tragiczna, poważna i zagmatwana od (skądinąd znakomitej) książki ulubionego autora mojego dzieciństwa. Może sprawiło to miejsce akcji, którym jest polska prowincja, dworek szlachecki, zamieszkiwany w sporej części przez charaktery prawe i uczciwe, może upalne lato i urocze okolice majątku Ponińskich, a może postać rezydenta, Terencjusza Drojewskiego, jowialnego sabaryty, którego nie sposób nie polubić od pierwszego wejrzenia, a który pasowałby jak ulał do świata przedstawionego przez Makuszyńskiego. Zapewne głównym powodem jest atmosfera tajemnicy, zagadka do rozwiązania. A więc tym bardziej dziwne jest to, że nie zalała mnie fala przypomnień związanych z lekturą kryminałów Agathy Christie - byłoby to zupełnie uzasadnione, gdyż autorka "Abla i Kaina", podobnie jak twórczyni postaci Herkulesa Poirot, wprowadza powoli do akcji kolejnych podejrzanych, a i rozwiązanie zagadki jest nam podane w dość analogiczny sposób. Jak już powiedziałam, moje wrażenia bywają czasem zupełnie irracjonalne, ale jestem pewna, że niektórzy z Was wyczują tutaj podobne fluidy:)