Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grupa Wydawnicza Foksal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grupa Wydawnicza Foksal. Pokaż wszystkie posty

Kompas w dłoni, pies u boku - można szukać skarbu!




"Poznaj Homera Puddinga, chłopca, którego marzeniem jest zostać poszukiwaczem skarbów. Kiedy wujek Drake, słynny poszukiwacz skarbów, zostaje połknięty przez żółwia, Homer dziedziczy po nim dwie rzeczy: leniwego, pozbawionego węchu basseta i pewną tajemnicę. Dlaczego wuj nazwał tego niezdarnego psa jego największym skarbem? Dlaczego włożył złotą monetę w obrożę? I kto będzie kontynuował poszukiwania największego na świecie skarbu piratów? Dołącz do Homera, jego siostry Gwendolyn i psa podczas przygód, które sprawdzą ich spryt i odwagę. Bohaterowie wyruszą w świat, w którym bezwzględni poszukiwacze skarbów czają się za każdym rogiem. Przy okazji dowiedzą się, że pies wujka ma ukryty talent i że skarb może być bliżej, niż im się wydaje..."


Dzieci mają różne plany na przyszłość - chcą być strażakami, grafikami komputerowymi, projektantami klocków Lego, modelkami, lekarzami... I fajnie, tylko że owe marzenia wyglądają zazwyczaj na przetworzone przez rzeczywistość i zdroworozsądkowe - przecież wyżej wymienione zawody istnieją i ktoś musi je wykonywać. A ja się pytam - kim te dzieci chciałyby zostać NAPRAWDĘ? Autorzy książek dla młodych czytelników, zanim zabiorą się za pisanie, też muszą zadać sobie to pytanie. I jeśli znajdą na nie odpowiedź, to połowa sukcesu za nimi.

Drążenie tematu wcale nie przynosi zaskakujących wyników, bo większość przyciśniętych do muru dziewczynek odpowie, że tak naprawdę, na uszko szepcząc, najbardziej nęcąca jest kariera księżniczki (względnie wróżki). Gdybym była klasyczną przedstawicielką swojej płci, to zapewne powiedziałabym to samo - jestem w stanie wyobrazić sobie pragnienie posiadania zamku, szafy pełnej najpiękniejszych kiecek, jednorożca w stajni i księcia w... ehm, pokoju obok. Nie doszukujcie się w tym żadnego szyderstwa, mówię najzupełniej serio - bycie księżniczką musi być kapitalną sprawą, pod warunkiem, że ma się życie takie, jakie księżniczka mieć powinna, a nie takie, jakie prawdziwe księżniczki zazwyczaj mają (patrz: Sissi, cesarzowa Zyta czy lady Diana). I choć w dzieciństwie pragnęłam czegoś innego, to doskonale rozumiem tęsknoty dziewczęcych serduszek.

Kim chcą być chłopcy i dziewczynki mojego pokroju? Tak naprawdę, z ręką na sercu, bez oglądania się na realność? Kosmonautami! Poszukiwaczami skarbów! Piratami! Czarodziejami! (Dziwne, ale jakoś nie zetknęłam się z chłopcem, który chciałby być księciem; był jeden pragnący zostać księżniczką, ale na szczęście szybko mu się odwidziało). Nam, awanturnikom jest łatwiej niż dziewczynkom - na dobrą sprawę, jak się człowiek uprze, to kosmonautą zostać można, a i archeolog może być poszukiwaczem skarbów, podczas gdy książąt na świecie jak na lekarstwo, a okazji do zostania żoną Harry'ego Windsora raczej bym nie szukała. Niemniej jednak to są właśnie te plany bajkowe, wspaniale dziecięce, niezniszczone przez nienaturalne dążenie do skracania maluchom dzieciństwa.