Stefanie von Hohenlohe - księżna nazistów


"To bardziej niebezpieczny szpieg niż tysiąc mężczyzn - tak mówił o niej Roosevelt. Książka ukazuje burzliwe życie Stefanie von Hohenlohe, działającej na rzecz nazistów wśród angielskiej arystokracji. Stefanie przyszła na świat w 1891 roku Wiedniu, w rodzinie o żydowskich korzeniach. Piękna i pełna wdzięku, jako młoda dziewczyna weszła w kręgi wiedeńskiej socjety. A po ślubie i rozwodzie z niemieckim księciem stała się znajomą Hitlera, Goeringa i Himmlera. W 1932 roku przeprowadziła się do Londynu, gdzie nawiązała kontakty w wieloma wpływowymi osobami. Przygotowała między innymi wizytę Księcia i Księżnej Windsoru w Niemczech. Szpiegując dla nazistów, była opłacana przez lorda Rothermere, właściciela słynnych brytyjskich pism - "Daily Mail" i "Daily Mirror", sympatyka Hitlera."

Rzut okiem na okładkę i... przede wszystkim zachwyt nad uroczym zdjęciem przepięknej kobiety. W tle transparentna twarz Adolfa Hitlera, którą zauważyłam dopiero po jakimś czasie, gdyż do tego stopnia oczarowała mnie fotografia Stephanie von Hohenlohe. Jej twórca skomponował niezwykle sugestywny obrazek - delikatna, eteryczna, a jednocześnie przepełniona erotyzmem. Femme fatale. Kim była w rzeczywistości? Jaką rolę odegrała w historii? Książka Jima Wilsona odpowiada na wiele pytań, choć po tylu latach mnoży się ich zbyt wiele, by prawdę poznać w całości.

Już pierwsze informacje o "ulubionej księżnej Hitlera" powodują zdumienie. Była nieślubną córką praskiej Żydówki, która będąc mężatką postanowiła skoczyć na chwilę w bok z żydowskim lichwiarzem. Mąż, wiedeński prawnik, uznał dziecko i wychowywał jak swoje. Przez większą część lektury nie mogłam się nadziwić - jak to możliwe, iż dziewczyna ze zwyczajnej, niezbyt zamożnej mieszczańskiej rodziny stała się najbardziej wpływową członkinią arystokracji austriackiej? Czy rzeczywiście wystarczyły kontakty, jakie nawiązała w czasach, gdy jej ojczym prowadził kancelarię prawniczą? A może była tak piękna, urocza i zachwycająca, że nie można było przejść obok niej obojętnie? Moim zdaniem zdjęcia nie preparowane przez zawodowych fotografów wcale tego nie potwierdzają. Czy to na pewno ta sama kobieta, która widnieje na okładce książki? Malutka, chudziutka, mocno umalowana, o dość pospolitych rysach i wyskubanych brwiach - w każdym razie w latach trzydziestych Stephanie nie porażała urodą.

Lemuel Schofield i księżna Stephanie

Dość dobre warunki bytowe skończyły się wraz ze śmiercią ojczyma, ale ciąg szczęśliwych zbiegów okoliczności sprawił, że nastolatka wylądowała na salonach, gdzie błyszczała otoczona opieką księżnej von Metternich. Jej losy przypominają bajkę - biedna dziewczyna mająca za zadanie umilać czas arystokracji grą na fortepianie przyciągnęła wzrok księcia. Kopciuszek? Tylko że ta konkretna dziewczyna miała głowę na karku, która nieoczekiwany zastrzyk gotówki otrzymany od wuja z powodzeniem zainwestowała. A książę Fridrich Franz du-Hohenlohe etc. miał długów po uszy. W obliczu takich faktów o Kopciuszku wspominać nie wypada:) Te "drobne" niedogodności nie zmieniały profitów - dziewczyna znikąd uzyskała tytuł, prestiż i koneksje, o jakich mało komu się śniło, młoda Żydówka z przedmieść Wiednia została księżną. I to nie byle kiedy, i nie byle gdzie - ślub odbył się w 1914 roku w katedrze westminsterskiej w Londynie. Małżeństwo przetrwało do 1920 roku, zakończyło się rozwodem - Stephanie jednak była już księżną i nic tego zmienić nie mogło.

Historia jej działalności jest naprawdę pasjonująca. Potrafiła wykorzystać okoliczności oraz swój wpływ na mężczyzn do tego, by w niedługim czasie stanąć w oku bardzo niebezpiecznego cyklonu. Wir ten powstał z połączenia takich nazwisk jak lord Rothermere, brytyjski magnat prasowy o pronazistowskich sympatiach i Adolf Hitler, kanclerz nowej Rzeszy Niemieckiej.

Na prośbę Anglika Stephanie von Hohenlohe nawiązała kontakt z adiutantem Fuhrera - kontakt niezwykle bliski. Wkrótce motała już na wszystkich frontach próbując ugrać jak najwięcej dla siebie w taki sposób, by nikt się nie zorientował, że w rzeczywistości nie jest do końca lojalna wobec nikogo. Rothermere potrzebował kogoś, kto mu pomoże zorganizować w Anglii ruch nazistowski, Hitler natomiast poszukiwał dojść do brytyjskiej śmietanki towarzyskiej. Księżna była idealną kandydatką na szpiega. Podwójnego?

W 1938 roku była już wielką przyjaciółką Hitlera i jego otoczenia. Historia pełna jest ironii - Fuhrer osobiście przypiął do jej piersi złotą odznakę NSDAP. Musiała oddać Rzeszy nieocenione usługi. Jakie? Autor książki nie jest do końca pewien, może snuć tylko pewne, dość mętne, przypuszczenia. Sama agitacja pronazistowska w społeczeństwie brytyjskim nie wydaje się być wystarczającym powodem. Przed samym wybuchem II wojny światowej Żydówka stała się "honorową Aryjką", jak nazwał ją Himmler. Fakt dość zastanawiający, niemal niemożliwy. Hitler przyznaje komuś odznaczenie zarezerwowane dla bardzo wąskiego grona szczególnie zasłużonych nie sprawdzając wcześniej jego pochodzenia? A może po prostu była mu do tego stopnia niezbędna, że postanowił przymknąć oko na pewne sprawy? Aż się prosi, żeby autor szedł za ciosem, grzebał, szukał, insynuował, ale on ogranicza się do podawania faktów niemal zupełnie pomijając próby ich wyjaśniania.

Jak to bywa w polityce - wiatr szybko zmienił kierunek i już na początku 1939 roku Stephanie popadła w niełaskę - może po prostu przestała być Hitlerowi potrzebna. Kanclerz odkopał pogłoski o jej żydowskim pochodzeniu i nakazał je sprawdzić. Księżna zdążyła ewakuować się na Zachód.

Książka Wilsona to w sporej mierze przekrój przez historię społeczeństwa europejskiego przed drugą wojną światową - fragmentów mówiących o samej Hohenlohe i jej działalności nie ma wcale tak wiele, nie dominują w tekście. Suche fakty, kilka domysłów i niewiele poza tym - trudno się temu dziwić, bo dzisiaj już ciężko dociekać prawdy tam, gdzie wszystko przez lata było ukrywane, zaciemniane z premedytacją. Przypuszczam, iż niemożliwością jest wręcz przebić się przez gąszcz kłamstw, jakimi operowali wszyscy, którzy z księżną byli związani, z nią samą na czele. Nie mogę jednak narzekać - większość historii, jakimi uraczył mnie autor okazała się dużo ciekawsza niż sama opowieść o kobiecie - szpiegu. Znalazłam tu doskonale opisane brytyjskie imperium prasowe pierwszej połowy XX wieku oraz zaprezentowanie postaci, które w tym światku pełniły główne role, przede wszystkim niesławnego lorda Rothermere'a. Zafascynowały mnie świetnie zilustrowane próby utworzenia stronnictwa faszystowskiego w Anglii, a także bardzo ciekawe opisy przyczyn abdykacji i losów ex-króla Edwarda VIII Windsora oraz jego żony Wallis Simpson po 1936 roku - w kontekście ich kontaktów z nazistami.

Książka jest napisana dobrze i wciągająco, ale w dość chaotyczny sposób, brak jej wyraźnej chronologii - chwilami ciężko pojąć, jakich czasów jesteśmy właśnie świadkami, gdyż autor przeskakuje to tu, to tam, nie racząc poinformować nas zawczasu o tym, że właśnie opuszczamy lata dwudzieste, a lądujemy w trzydziestych - i na odwrót. W jednej chwili towarzyszymy Stephanie w jej ślubie, by za chwilę czytać o tym, jak FBI wpadło na trop aferzystki i założyło jej teczkę w swoich przepastnych archiwach. Lord Rothermere zlecił jej nawiązanie kontaktu z Fuhrerem w 1933 roku, a ona zakręciła się wokół osobistego adiutanta Hitlera, którego szybko owinęła sobie wokół palca. Po jakimś czasie nie sposób było dociec dla kogo właściwie księżna pracowała - jeszcze dla brytyjskiego magnata prasowego, czy już dla kanclerza Niemiec? A może dla obu na raz? W jaki sposób udało jej się aż do tego stopnia ukryć swoje pochodzenie? Dziesiątki pytań, które mnożą się podczas lektury tylko w małym stopniu znajdują odpowiedzi.



Cała opowieść jest spisana dość sucho, mało w niej wrażeń, uczuć, plotek, które urozmaiciłyby fabułę, a byłyby w zupełności uzasadnione, gdyż faktów do dyspozycji mamy dziś niewiele. Autora nie interesowało zajmowanie się takimi "nieistotnymi" szczegółami jak przyczyna, dla której kobieta hałaśliwa, paląca cygara, zapalająca zapałkę o bucik i, bądźmy szczerzy, w latach trzydziestych już wcale nie taka ładna, tak bardzo pociągała mężczyzn, że byli w stanie zrobić dla niej wszystko, że lecieli do niej jak muchy do miodu? Niemniej jednak historia Stephanie von Hohenlohe jest fascynująca i warto się z nią zapoznać - choćby po to, by poczuć klimat tamtych lat, by na chwilę przenieść się w czasie i poznać mechanizmy rządzące wielką polityką.


Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 
Ilość stron: 272 s.
Oprawa: twarda
ISBN: 9788379430376
 


      
     Recenzja napisana dla portalu

16 komentarzy:

  1. II wojna światowa to bardzo popularny temat literacki, ale okres międzywojnia należy już do tematów mniej obleganych - ale jakże interesujących :) Mnie szczególnie zainteresowałaby historia abdykacji Edwarda VIII - sięgnęłabym po książkę choćby dla tego tematu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, musiała mieć w sobie jakiś magnetyzm, nieuchwytny urok, który sprawiał, że mężczyźni padali przed nią plackiem - to fascynujące!
    Trochę szkoda, że narracja jest sucha, pozbawiona szczegółów ubarwiających zarówno fabułę, jak i samą postać bohaterki, ale i tak książka jest godna uwagi. Bardzo lubię czytać o nietuzinkowych kobietach w historii, a księżna zdecydowanie należy do tego grona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szkoda, że narracja nie jest barwniejsza, niemniej jednak tak wiele można się z tej książki dowiedzieć, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Poszerza horyzonty:)

      Usuń
  3. Wielka szkoda, że książka nie do końca spełniła pokładane w niej nadzieje, bo temat wydaje się pasjonujący, zarówno historia kobiety, mającej tak duży wpływ na największych graczy przy europejskim stole dziejów, jak i to całe tło. Z chęcią poczytałabym sobie co nieco na temat Edwarda VIII i Wallis Simpson.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję na historię kobiety-szpiega, dostałam opowieść o czasach, w których żyła, o stosunkach społecznych, o nastrojach w Anglii w czasach przedwojennych... Nie jest źle, myślę, że to dość dobra wymiana, jednak szkoda, że o samej działalności Stephanie tak mało udało się autorowi znaleźć.

      Usuń
  4. Jeszcze jedna do końca nie wyjaśniona tajemnica historii,podobnie jak i z naszą agentką,"asem wywiadu" hrabianką Krystyną Skarbek.Ostatnio przeczytałam "próbę rekonstrukcji" jej działalności,jak nazwał swą książkę autor,Jarosław Molenda.Podtytuł brzmi-Królowa podziemia czy zdrajczyni.Polecam również,jako uzupełnienie niektórych faktów z historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam jeszcze tej książki, choć czeka właśnie na swoją kolej. Razi mnie ten podtytuł - skoro Krystynie niczego nie można udowodnić, skoro brak przekonujących dowodów na to, że mogła być zdrajczynią, to używanie w książce o niej takiego wyrażenia jest kalaniem jej pamięci - bo przecież być może była bohaterką!

      Usuń
  5. „To bardziej niebezpieczny szpieg niż tysiąc mężczyzn” – mówił o niej Roosevelt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że on wiedział dlaczego, a my się tego na dobrą sprawę z tej książki nie dowiadujemy...

      Usuń
  6. Nie lubię takich niewykorzystanych tematów (a po Twojej recenzji mam wrażenie, że ten takim jest). Bohaterka wydaje się być bardzo intrygującą postacią, ale chyba nie jestem przekonana do tej książki. Może, skoro temat został już poruszony, ktoś inny napisze lepszą jej biografię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim skromnym zdaniem postać Stephanie została w tej książce zaledwie "liźnięta", mimo iż miała to być jej biografia. Czułam niedosyt, ale jednocześnie zostałam zaintrygowana postacią i całą otoczką obyczajowo-społeczną, którą ukazał autor. Tak więc w ogóle nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę.

      Usuń
  7. Intrygująca postać,dobrze,że o niej napisałaś.Nie miałem okazji,aby się z nią zetknąć-a widzę,że warto-pozdr.Zyg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tyle jeszcze postaci nieodkrytych lub mało znanych - każda książka, która przybliża przynajmniej jedną z nich jest warta tego, by po nią sięgnąć. Za to własnie uwielbiam książki historyczne! ;)
      Pozdrawiam wesoło znad lektury książki o Krystynie Skarbek! :)

      Usuń
  8. O,kolejna agentka "na etapie"!Ciekawa postać hrabianki,niewiele o niej pisano.Jest powieść Nurowskiej ale dość powierzchownie traktuje temat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja lubię historie o agentach, szpiegach i obcych wywiadach - nie dla samej sensacji, ale dla całej otoczki. Historia, społeczeństwo, nastroje - to wszystko składa się na opowieści o szpiegach. Dobrze, że jest tego dużo w tej książce, dzięki temu tym chętniej po nią sięgnę. A o samej księżnej może jeszcze gdzieś się doczyta. Pozdrawiam, Eli

    OdpowiedzUsuń