Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alison Atlee. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alison Atlee. Pokaż wszystkie posty

Alison Atlee "Miłość pisana na maszynie" - książka, którą lepiej omijać z daleka


"Romans osadzony w realiach Anglii przełomu XIX i XX wieku z nutą feministyczną. Kariera Betsey Dobson jako urzędniczki zostaje gwałtownie zaprzepaszczona po tym, jak dziewczyna wdaje się w romans z rozwiązłym kolegą z pracy. Ląduje na bruku bez referencji, bez pieniędzy i bez perspektyw. Postanawia jednak wziąć sprawy w swoje ręce, wsiada do pociągu i wyrusza z Londynu do nadmorskiej miejscowości, mając mglistą nadzieję na otrzymanie tam pracy. Szczęśliwym trafem John Jones, walijski inżynier pracujący dla kurortu turystycznego, zatrudnia ją do pracy jako organizatorkę wyjazdów turystycznych. Betsy okazuje się bystrą i zręczną businesswoman. Pomiędzy nią a Johnem nawiązuje się nić porozumienia."

Podczas lektury tej książki kilkakrotnie miałam ochotę złamać zasadę, którą sama kiedyś ustaliłam i po prostu zaprzestać czytania przed końcem. Mordercze myśli napływały regularnie, bo w głowie mi się nie mieściło, że znalazł się ktoś, kto wpadł na pomysł położenia na półkach księgarskich takiego bubla i wmawiania ludziom, że warto na niego wydać choćby złotówkę. Nie uważam się za eksperta w kwestiach stylistyki językowej, literackiej, a już na pewno nie normatywnej, jednak wydaje mi się, iż wiedza, którą wyniosłam ze studiów oraz doświadczenie w zakresie aktywnego i krytycznego czytania, dają mi pewne prawo do formułowania swojego zdania. Tak więc postanowiłam, po długiej wewnętrznej walce, napisać co o tym wszystkim myślę.

W powieści pt. "Miłość pisana na maszynie" popełnionej przez Alison Atlee wszystko woła o pomstę do nieba - może z wyjątkiem uroczej okładki. Począwszy od absurdalnie brzmiącej notki o autorce (obok dyplomu z anglistyki ma ona podobno na swoim koncie jeszcze jedno wielkie osiągnięcie - kolekcję różnych wydań "Alicji w Krainie Czarów", a do tego "mieszka w Kentucky, a jej najbliższym sąsiadem jest byk"!!) oraz słabo przetłumaczony tytuł (w oryginale brzmi on: "The typewriter girl" - przy całej jego banalności polski odpowiednik jest jeszcze bardziej trywialny), poprzez rażące błędy pozostawione przez redaktorów i korektorów, po płytką i schematyczną treść, prymitywny styl oraz z lekka niedorozwinięte postaci.
"Poczuła, jak głupi dziewczęcy zachwyt zamyka się w niej jak ręce składane na zakończenie pacierza."