Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobiety Boya. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobiety Boya. Pokaż wszystkie posty

Kobiety Boya [4] - Anna Belina

Sporo już czasu minęło od chwili, gdy ostatnio zaglądaliśmy do mojego ulubionego skandalisty okresu międzywojnia i sprawdzaliśmy, co u niego słychać. Najwyższy więc czas znów go odwiedzić. Pamiętacie romans młodego małżonka Zofii Pareńskiej z aktorką, Jadwigą Mrozowską? Tym razem przygoda zakończyła się bez większych dramatycznych scen (pomijając kilkudniowe topienie smutków w kieliszku, ale o tym nie warto nawet wspominać - takie niewinne morderstwo popełniane na troskach było dla ówczesnych artystycznych dusz chlebem powszednim), pozostali przyjaciółmi i przez jakiś czas odwiedzali się wzajemnie. A choć w pismach Żeleńskiego nie raz można natknąć się na zdania świadczące o tym, iż był on sceptyczny wobec kobiet uprawiających zawód aktorki i nie miał o nich najlepszego zdania, ciągnęło go do nich niezmiernie i kolejnych ofiar swojego uroku poszukiwał właśnie na scenie.

Znaną anegdotę o tym, jak "wielki pan pediatra" Tadeusz Żeleński usiłował wmówić matce chorego niemowlęcia, które skończyło zaledwie drugi miesiąc życia, że maleństwo zatruło się rybą, a potem ze skruchą zgodził się wezwać "prawdziwego" lekarza, przytaczałam już przy okazji artykułu o Dagny Przybyszewskiej (a propos - Bukowy Las wydaje w maju powieść biograficzną o tej fascynującej kobiecie - nie przegapcie!). Przypominam ją dlatego, że właśnie zamierzam napisać parę słów o mamie tego biednego dziecka, powierzonego lekarzowi, którego powołaniem było zostać pisarzem. Nazywała się Izydora Leszczyńska i po jakimś czasie została, jakżeby inaczej, aktorką.

Kobiety Boya [3] - Jadwiga Mrozowska

Tadeusz Żeleński miał słabość do kobiet sceny. Piękne i uwielbiane - stanowiły wyzwanie dla tego niepoprawnego kobieciarza. Początkujący pisarz, który każdego dnia szedł do pracy wzdychając ciężko, gdyż zajęcie, którym się parał nie było szczytem jego marzeń (sławnym lekarzem nie miał szansy zostać, co do tego nie ma wątpliwości), nie był apetycznym kąskiem dla przyzwyczajonych do wystawnych hołdów aktorek.  Z czasem jego pisarski talent zaczął otwierać mu wiele drzwi, nie zmieniło to jednak faktu, iż młody mąż żyjący z pensji lekarza nie był jeszcze brany pod uwagę jako poważny amant. Dlatego też na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że dla Jadwigi Mrozowskiej, wielkiej gwiazdy mieszkającej za granicą, a występującej w Krakowie tylko gościnnie romans z nim jest przelotną przygodą. Tym cenniejsza była dla niego każda minuta z nią spędzona.


W swoich wspomnieniach z czasów dzieciństwa Mrozowska pisała: Będę sławna na całym świecie! Któż ci to powiedział - pytali bliscy. Światowid! - odpowiadałam. I biegłam do niego i obejmując zimny kamień oblewałam go łzami. Nie rozumiałam, co to sława, nie wiedziałam, co to świat, ale wierzyłam podszeptom Światowida. Historia dziewczynki z Janowic Poduszkowskich, która zdaje się nam na poły poganką, brzmi trochę jak bajka. Uczennica krakowskiej pensji postanowiła zostać aktorką - biegała do Teatru Miejskiego, robiła notatki, zaglądała za kulisy, uczyła się sztuk na pamięć zadręczając koleżanki interpretacjami dramatycznych monologów. Chciała zachwycać ludzi, chciała istnieć - a to znaczyło dla niej być widzianą, oglądaną. Nie wybrała łatwej drogi - jej rodzina uznała karierę sceniczną za coś na kształt służby szatanowi, a opinia publiczna sprowadzała aktorki do roli szansonistek (a określenie to jest zdecydowanie eufemizmem). 

Kobiety Boya [2] - Zofia Pareńska

DZIENNIKARZ
(...) pani jest bardzo miła,
pani tak główkę schyliła...
ZOSIA
Prawda? Tak jakbym się dziwiła,
że mnie tyle honoru spotyka;
pan redaktor dużego dziennika
przypatruje się i oczy przymyka
na mnie, jako na obrazek.
DZIENNIKARZ
A obrazek malowany, bez skazek,
farby świeże, naturalne,
rysunek ogromnie prawdziwy,
wszystko aż do ram idealne.
ZOSIA
Widzę, znawca osobliwy.
DZIENNIKARZ
I czemuż pani się gniewa?
ZOSIA
Że pan jak Lohengrin śpiewa
nade mną jak nad łabędziem (...)
S. Wyspiański, Wesele




Zosia Pareńska
Tadeusz Boy-Żeleński był jednym z gości na weselu Lucjana Rydla. Czy już wówczas poznał Zosię? Czy przemknęła mu przez głowę myśl, że śliczne czternastoletnie dziewczątko, które poeta unieśmiertelni wkrótce w narodowym dramacie, zostanie jego żoną? Zapewne nie, bo w jego sercu królowała jeszcze Dagny i jej niepokojące, mroczne spojrzenie. Przeżywał jej nagły wyjazd z Krakowa. Nawet najurokliwsze i najpiękniejsze dziewczę nie było w stanie oderwać go od fascynacji żoną Przybyszewskiego. A Zosia była nie tylko piękna, ale i inteligentna, co tak znakomicie ujął Wyspiański w kilku niedługich aktach.

Ojcem Zosi był Stanisław Pareński, lekarz, profesor, mecenas sztuki, znakomitość krakowska, powstaniec z 1863 roku. Jego dom (a właściwie pałac - dzisiaj hotel Holiday Inn Hotel Krakow przy ulicy Wielopole) był przesiąknięty atmosferą artystyczną, o każdej porze pełno w nim było malarzy, poetów, pisarzy. Nic więc dziwnego, że córki pana profesora były nie tylko wykształcone, ale także pewne siebie, wygadane i naturalne. W "Weselu", obok Zosi pojawia się jej siostra, Maryna. Drugim mężem Marii Pareńskiej był profesor Jan Grek. To do ich lwowskiego mieszkania Tadeusz Żeleński pojechał z wizytą w 1941 roku i razem z nimi zginął zamordowany przez hitlerowców.


Kobiety Boya [1] - Dagny Przybyszewska

Lekarz pediatra, który mówił o sobie: "...na dnie zawsze byłem i jestem tylko poetą"; nieśmiały i skromny - kochanek najpiękniejszych kobiet epoki; kuzyn Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Swoją drogą ciekawe - ile sekund zajęłoby Wam odgadnięcie nazwiska, gdybym w tym momencie przerwała pisanie:) Nie przerwę jednak, bo zbyt wiele ciekawych rzeczy mam Wam do opowiedzenia. Nie będzie to życiorys - ten na pewno dobrze znacie, a jak nie, to szybko go znajdziecie (o ile uda mi się Was zainteresować postacią). Chciałam dziś opowiedzieć o kobietach, które odegrały największą rolę w życiu Tadeusza Żeleńskiego - lekarza, pisarza, poety, tłumacza, eseisty, skandalisty o pseudonimie Boy.


Tadeusz Boy-Żeleński
Dlaczego wybrał studia medyczne? W felietonie "Kariery" pisał: "Medycyna - powszechny rezerwuar niespokojnych duchów. I wielka niewiadoma. Można było sobie pomarzyć. O wytwornych pacjentkach, albo będąc chirurgiem, o ocaleniu życia młodej milionerce, która połknęła brylantowy guzik i o zaślubieniu jej. [Inne wydziały to] książki i skrypta, tutaj kościotrup w pokoju, ku przerażeniu kuzynek, krajanie trupów, wdzieranie się skalpelem w sam rdzeń istnienia."