Biała Dama z Lewoczy

Czytając o Krásnej Hôrce natknęłam się na legendę o Białej Damie z Levoczy - tak uparcie utkwiła mi w głowie, jakby Julia Korponay koniecznie chciała, żebym drążyła temat. I jak zwykle w takich wypadkach - było warto, choć ciężko znaleźć ostateczną i co więcej, prawdziwą wersję opowieści. Wszędzie pełno pomieszania z poplątaniem, jakby każdy, kto usłyszał dwa zdania na temat postaci postanawiał napisać o niej cokolwiek mieszając fakty z legendą.

Niejasności wynikają najprawdopodobniej z tego, że Biała Dama narodziła się w wyobraźni węgierskiego powieściopisarza, Móra Jókaia, a wiadomo, że fikcja rządzi się własnymi prawami. Poza tym wszyscy szukają autentycznego odpowiednika, a to prowadzi do bałaganu. Najczęściej pojawiająca się wersja opowiada o zakochanej dziewczynie, która z miłości do dowódcy nieprzyjacielskich wojsk wpuściła wroga do obleganego miasta, za co została ścięta w hańbie. Jednak nie jest to wszystko takie proste. 


pomnik w Budapeszcie


Mór Jókai, XIX-wieczny węgierski twórca przygodowych powieści awanturniczych (jedna z jego nowel zainspirowała Johanna Straussa syna, który na jej podstawie stworzył libretto "Barona cygańskiego"), szukając natchnienia trafił na zamek Krásna Hôrka, gdzie zobaczył mumię Zofii Szerédy, żony Stefana Andrássy. Właśnie tam narodziła się opowieść o Julii Korponay. Mówi się, że Jókai, aby ją uprawdopodobnić, zamówił stylizowany portret dziewczyny. Przez jakiś czas podobizna wprowadzała ludzi w błąd i chyba niektórych wprowadza po dziś dzień. Nie mam dostępu do powieści, która nie była wznawiana w polskim przekładzie od 1904 roku, nie znam więc źródła, nad czym bardzo boleję. Opieram się tylko na streszczeniu napisanym przez Waldemara Oszczędę. Wiele książek Węgra było tłumaczonych na nasz język, m. in. biografia Maurycego Beniowskiego. W powieści "Biała dama z Lewoczy" narratorem jest pisarz, który znajduje portret młodej, pięknej kobiety i snuje jej historię.

Piękna Julia pochodziła z miejscowości Ožďany (...). Wyszła za mąż za szlachcica Jana Korponay, zwolennika cesarza, który jednak wkrótce po ślubie za namową urodziwej żony, przyłączył się do kuruców czyli powstańców węgierskich. Na początku XVIII w. bowiem protestancka szlachta węgierska popierana przez Turcję ponownie wystąpiła zbrojnie przeciwko panującym w ich kraju Habsburgom. Na czele nowego powstania stanął Franciszek II Rákoczy (...). Powstańcy szybko opanowali znaczną część Górnych Węgier (Słowacja) i Siedmiogród.  

Za zdradę cesarza odebrano Julii majątek rodzinny. Aby go odzyskać dla swojego syna podjęła współpracę szpiegowską na rzecz sztabu cesarskiego. Wysłana została do opanowanego przez powstańców i oblężonego przez wojska cesarskiego spiskiego miasta Levoča. Dowódcą twierdzy był Stefan Andrássy, jeden z najwierniejszych i najbardziej zaufanych dowódców Rákoczego. (...)


Stefan Andrássy
Urocza, lecz sprytna i przebiegła Julia świetnie wywiązała się z powierzonego jej zadania. Zawróciła w głowie i zwiodła żonatego dowódcę twierdzy, która stawiała skuteczny opór nieprzyjacielowi i zanim przybyły powstańcze posiłki zwerbowane w Polsce, otworzyła jego bramy. Do dziś nie wiadomo czy sama ukradła kochankowi klucze albo zakochany w niej po uszy Andrássy sam zdecydował się na poddanie załogi. Przypuszczalnie jednak wbrew pięknej legendzie to rajcowie Lewoczy dobrowolnie poddali miasto. Julia Korponay pośredniczyć jedynie mogła w pertraktacjach (podkreślenie moje).

Zdrajczyni nie cieszyła się zbyt długo odzyskanym bogactwem i majątkami. Wkrótce oskarżona została o kontakty ze spiskowcami, skazana na śmierć i pozbawiona życia na szafocie w węgierskim mieście Rába. Od tego czasu jej duch pojawia się w Lewoczy w postaci Białej Damy i pokutuje za zdradę miasta i złe skutki.

Co natomiast stało się z jej nieszczęsnym kochankiem? Po zdradzie i poddaniu Lewoczy, Stefanowi Andrássy nie pozostawało nic innego tylko upokorzyć się przed cesarzem, zrezygnować z wojaczki i powrócić na zamek Krásna Hôrka. Tutaj już rodzina przygotowała się odpowiednio na przyjęcie renegata. Brat ostrzelał powracającego Stefana i jego świtę z dział zamkowych. Własny syn podjął próbę jego zamordowania. W ostatniej chwili zapobiegła temu matczyna przestroga z zaświatów. Zofia Szerédy, bo o niej tutaj mowa, nigdy nie uwierzyła w zdradę i niewierność męża stojąc zawsze przy jego boku za życia i po śmierci. Zmarła na początku XVIII w. jeszcze podczas powstania. Pochowana została w rodzinnej krypcie w kościele pod zamkiem Krásna Hôrka." 

[W. Oszczęda "Na tropach mumii na Słowacji"]

Tyle na temat powieści węgierskiego pisarza. Po Lewoczy krąży trochę inna wersja i ostatecznie trudno dociec, co jest prawdą, co tylko i wyłącznie fikcją literacką, a co narosłą na bazie wyobraźni pisarza legendą.

Mieszkańcy Lewoczy opowiadają każdemu, kto chce słuchać, że po murach miasta snuje się duch Białej Damy pokutującej za wpuszczenie wroga do miasta. Przestrzegają turystów, by nie zwiedzali Lewoczy nocą, bo spotkanie z ową zjawą może być ciężkim przeżyciem - jej smutek rozdziera serce. Żyjąca na przełomie XVII i XVIII wieku Julia Korponay była żoną cesarskiego kapitana, dowódcy lewockiego garnizonu. W kraju wybuchło powstanie przeciwko Habsburgom. Rokoszanie postanowili zdobyć Lewoczę, która pozostała wierna cesarzowi. Oblegali miasto i oblegali, ale mieszkańcy bronili się dzielnie. Pech chciał, że dziwnym trafem "pierwsza dama" zakochała się w przywódcy powstańców, którym był przystojny hrabia Andrássy i wykradając klucze do bramy wpuściła go do miasta, a wraz z nim wrogie wojsko. Istnieje też wersja, że mieszkańcy Lewoczy poddali się sami, a z Julii zrobili kozła ofiarnego, aby nie spadła na nich hańba tchórzostwa.

 
W zdradzieckiej pozie, kiwającą na wroga palcem, by pokazać mu tajne przejście do twierdzy, utrwalił Julię malarz - ale nie wiadomo co powstało wcześniej, obraz (pierwotnie namalowany na murze jednego z ogrodów) czy powieść.

Zdradziła, czy nie zdradziła, a jeśli tak, to kogo? I czy w ogóle istniała? Oj, Julio, Julio, rozpalasz wyobraźnię, czego dowodem sam  Mór Jókai i jego "Levočská biela pani".
      

2 komentarze:

  1. Nulka,z wielką przyjemnością przeczytałam historię o Białej Damie z Lewoczy.
    Mam krótką info.o niej na NK.
    Znałam tylko króciutką wersję i nie kojarzyłam nigdy tej opowieści z Krasną Horką.O ksiązce wiedziałam,tylko byłam niepocieszona,ze znów,jak wiele innych,nieosiągalna.
    Ten portrecik Julii znajduje się na drzwiach Ratusza-o ile pamiętam,mam to zapisane pod kolażem levockim:-)!Jak tutaj u Ciebie miło i ciekawie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fascynująca opowieść :) Po tym tekście aż chce się sięgnąć po książke Jókaia :) To niesamowite, jak wiele wersji opowieści o Białej Damie narosło na przestrzeni wieków. Ale to tak jest, że niedopowiedziane historie zyskują nowy sens i wymowę, powtarzane i zmieniane przez różnych ludzi w różnych czasach. Niezależnie jednak od wersji, opowieść jest porywająca i z pewnością zasługuje na to, żeby ją odgrzebać :)

    OdpowiedzUsuń