Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ursula LeGuin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ursula LeGuin. Pokaż wszystkie posty

Ursula LeGuin "Czarnoksiężnik z Archipelagu"



Opowieść o naukach pobieranych przez młodzieńca z wymyślonej krainy u mędrców, którzy posiedli kunszt czarnoksięski. Zarazem jest to opowieść realistyczna o kształtowaniu się osobowości, dorastaniu wśród przeciwieństw, o tym, jak zapalczywa lekkomyślność przeradza się w dojrzałość. Jest to, wreszcie, przypowieść o tym, jak - nie czując upadlającego strachu - pogodzić się z myślą o śmierci. "Czarnoksiężnik z Archipelagu" to pierwsza część cyklu "Ziemiomorze", przez znawców zgodnie obwołanego arcydziełem światowej literatury fantasy.

Pokochałam tę książkę od pierwszej strony, bo opowiada piękną historię, która zapada w pamięć i sprawia, że myśli się o niej w nocy. Obawiam się jednak, że zrobienie z niej lektury nie było dobrym posunięciem, zniechęci tylko do niej młodzież, zbanalizuje ją. Nie jest to prościutkie czytadełko dla wielbicieli rozgrywek quidditcha.

Styl opowieści LeGuin to coś pomiędzy "Władcą Pierścieni" a "Silmarillionem", pomiędzy beletrystyką, a stylem przypowieściowym - oczywiście brak tutaj rozmachu Tolkiena, bo książka jest cieniutka. Przepełnia ją to, co kocham w powieściach fantazy najbardziej - smoki, złe duchy, walka dobra ze złem, magia. Akcja nie toczy się wartko, dużo opisów i roztrząsania stanów psychicznych nie zachęcą gimnazjalistów do czytania. Ja jednak nie raz jeszcze wrócę do tej książeczki, aby zanurzyć się w osnuty mgłą świat.