Elżbieta Szczęsnowicz "Powstali 1863"

      
  "Szesnastoletni Stefan Brykczyński z grupą przyjaciół ucieka ze szkoły, by walczyć o wolność ojczyzny i nieoczekiwanie staje się bohaterem. Siedemdziesięcioletnia Eufemia ze swymi szalonymi przyjaciółkami rzuca się w konspiracyjną pracę niczym młoda mężatka w wir życia towarzyskiego. Starsze damy zbierają pieniądze, biżuterię, organizują pomoc rannym i aprowizację dla powstańczej armii. Nie boją się dywersji i przemytu broni. Gorące głowy chłodzi młoda i piękna Marianna. Powstali 1863 Elżbiety Szczęsnowicz to książka znaleziona w pamiętniku - w sensie dosłownym. Inspiracją dla niej stały się Moje wspomnienia z 1863 napisane przez Stefana Brykczyńskiego, które po ukazaniu się szybko zyskały ogromną popularność. Opisany przez niego świat został wzbogacony przez autorkę o środowisko kobiet działających na rzecz powstania, w którym postaci fikcyjne przeplatają się z autentycznymi."

Zanim wzięłam do ręki książkę Elżbiety Szczęsnowicz usiadłam sobie w kąciku, puściłam cichutką muzykę i zaczęłam rozmyślać - co ja właściwie wiem o Powstaniu Styczniowym. Czytałam "Wierną rzekę", "Glorię victis", "Nad Niemnem", a poza tym kilka powieści, w których przewija się wątek odważnej młodzieży albo dziadka-powstańca, ale których tytułów już dziś nie pamiętam. Jeśli chodzi o genezę, o okres przed powstaniem, to niezapomnianą lekturą pozostanie na wieki "Dziecię Starego Miasta" Kraszewskiego, jedna z najpiękniejszych książek mojego dzieciństwa.

Czytałam o "brance", czyli o przymusowym wcielaniu Polaków - głównie młodego pokolenia inteligencji - do carskiego wojska, o pokojowych manifestacjach, krwawo gromionych przez Rosjan, o podziale polskich patriotów na "czerwonych", pragnących walczyć bez zastanowienia i "białych" - myślących perspektywicznie i chcących najpierw naród do walki dobrze przygotować. Znam argumenty obu frakcji i z perspektywy czasu ciągle nie potrafię wybrać, po czyjej jestem stronie. Żyjąc w XIX wieku przypuszczalnie należałabym do "czerwonych", bo polityka nie jest moją mocną stroną, a walka za ojczyznę, choćby nawet straceńcza, przemawia mocno do mojej wyobraźni i świadomości patriotycznej. W końcu w żyłach płynie mi krew wojowników o wolność...


H. Pillati, Pogrzeb pięciu ofiar manifestacji w Warszawie w roku 1861


Powstanie Styczniowe nie jest więc dla mnie tylko pustym hasłem ze stron podręcznika do historii - to żywa przeszłość, wydarzenie, które kształtowało mnie i mój kraj. Naiwne, nie mające szans powodzenia, tragiczne, a jednak trwające w świadomości wielu Polaków jako oczywiste. Wiem, jakie były konsekwencje powstania. Znam argumenty ludzi, którzy uważali tego typu zrywy za niepotrzebne i szaleńcze - rozum się z nimi zgadza, ale serce chciałoby biec na wroga ze sztandarem w ręce i radością w duszy, że wreszcie skończyło się bierne czekanie i schylanie głowy pod terrorem. 

Przemyślawszy sobie to wszystko dogłębnie zerknęłam na stosik powieści o 1863 roku, które w styczniu pojawiły się w księgarniach - trzy pozycje wydawnictwa Zysk i S-ka. Szkoda, że tak niewiele... Tylko jedna z nich została napisana ostatnio, pozostałe dwie to wznowienia. Dlaczego więc dziwimy się mówiąc o tym, jak mało dzisiejsza młodzież wie o historii? Wkładamy gimnazjalistom do rąk tysiące czytadełek o wampirach, a wartościowych książek historycznych, wydanych i rozreklamowanych tak, żeby zachęciły i przyciągnęły wzrok prawie nie ma. Tym większa zasługa Elżbiety Szczęsnowicz, która sięgnęła po pamiętniki powstańca styczniowego i w dużej mierze na ich podstawie napisała przepiękną, bardzo ciekawą, a przede wszystkim wartościową powieść dla młodego czytelnika.


Nie mogłam się oprzeć - dostałam kwiatka, więc musiałam go uwiecznić:)



Zacznę od głównych bohaterów, bo to oni są motorem napędzającym akcję. Mamy ich tu kilku, a każdy z nich mnie wzruszył i rozkochał w sobie. Odważny chłopiec, Stefan, który na wszelkie sposoby wyrywa się spod kurateli rodziny i opiekunów, aby złapać za broń i walczyć o Polskę; Marianna, nieprzeciętna, inteligentna, młoda kobieta, uświadomiona politycznie i społecznie, o gorącym sercu i wielkim patriotyzmie; wreszcie Eufemia, starsza pani, która usiedzieć na miejscu nie może wiedząc, że Polacy ruszyli na wroga i wręcz mająca im za złe, że nie zabrali jej ze sobą. Te cudowne postaci pozostaną ze mną już na zawsze - nie tylko zamknięte w książce, którą za kilka lat podsunę do czytania synowi, ale przede wszystkim w sercu, jako zupełnie realni reprezentanci narodu, którego jestem cząstką. Opisani tak prawdziwie i sugestywnie, że nie ulega wątpliwości, iż nasi XIX-wieczni przodkowie właśnie tacy byli.
"[Eufemia] zaczęła od skrzyknięcia okolicznych pań i zatrudnienia ich przy wyrobie bandaży, opatrunków i szarpi. - Ależ jeszcze rannych nie ma - wznosiła apele Marianna, na co Eufemia zacierała drobne, suche, upierścienione dłonie i aż popiskiwała: - Da Bóg, niedługo będą! Jest rewolucja, będą i ranni! Ach, jestem taka szczęśliwa, że mogę nawet pobitych wrogów pielęgnować!..."
Styl powieści przywołał wspomnienia lektur sprzed kilku (no dobrze, kilkunastu:) lat, kiedy to zaczytywałam się w książkach Walerego Przyborowskiego. Śmiech i łzy przeplatały się ze sobą co chwilę, opisy demonstracji w stolicy, bitew, strategii wojskowych (proste i zrozumiałe, bez zbędnych militaryzmów, a przy tym nierzadko dowcipne) i najróżniejszych przygód zapierały dech w piersiach, a bohaterowie zachwycali do reszty. Czytałam ją niemal bez tchu, mrucząc tylko pod nosem, gdy ktoś próbował zmusić mnie do powrotu w rzeczywistość.
"- Cicho, ptaszki. Kozunie nie darmo węszyli przed nami. - Ale jeśli oni nie wiedzą, że my tu jesteśmy, to jak się przyjdą z nami bić, no jak? - Właśnie dlatego przyjdą, że się nas tu nie spodziewają - pocieszali. - Bo oni nie chcą się z nami bić, oni chcą tędy przejść i okrążyć Galicjan."
"- Ilu ich jest? - szeptali między sobą Panienka i Mokry.
- Trzystu!
- Czterystu!
- Dwustu - zgasił ich porucznik.
- Szkoda..."

Michał Elwiro Andriolli, Walka powstańcza

"Powstali 1863" jest przede wszystkim powieścią bardzo mądrą. Znajdziemy w niej opisy różnych postaw Polaków wobec powstania - autorka nie narzuca nam sądów na ten temat, pozwala, żebyśmy sami doszli do wniosku, jakie poglądy bardziej nam odpowiadają. Gorące głowy, heroizm i bohaterstwo Stefana oraz Eufemii stoją na równi z wyważonymi, głębokimi i rozsądnymi wywodami Marianny, która mieszkając w Warszawie i biorąc czynny udział w życiu politycznym i patriotycznym jest osobą potrafiącą kompetentnie objaśnić nam warunki, w jakich powstanie wybuchło. Co więcej, czyni to w tak prosty, a przy tym niezwykle piękny sposób, że nikt nie może się nudzić w trakcie jej rozmów z ciotką czy doktorem Baumem. Staje przed nami ze łzami w oczach i cicho opowiada, a my, zasłuchani, pragniemy, by nie kończyła...

Powieść jest przepełniona klimatem nastrojów społecznych panujących w Polsce przed powstaniem i w czasie jego trwania - sprawa chłopska, warszawskie emancypantki z Narcyzą Żmichowską na czele, oczekiwanie na pomoc Europy, która nie nadeszła, ukrywanie rannych po dworach, których właściciele wyprzedawali wszystko, co mieli cennego, by kupić broń dla walczących, kobiety, których wkładem w walkę było m.in. noszenie patriotycznej biżuterii i czarnych sukien, matki wychowujące synów w taki sposób, by służyli Ojczyźnie i szli z ochotą za nią walczyć...
"Wanda położyła dłoń na głowie pierworodnego.
- Służ Ojczyźnie świętej, synu, swoim rozumem i całym życiem. W imię Ojca i Syna...
Błogosławiła go teraz, dwudziestoletniego, idącego na wojnę; w duszy miała obraz bohaterskich przodków Zamoyskich i Brykczyńskich, ale pod palcami czuła miękkie niczym jedwab włosy Stasia i zdawało jej się, że on wciąż pachnie mlekiem, jak w niemowlęctwie. Nie pozwoliła sobie jednak na czułostkowość. To nie był czas po temu."
"Na widok sączącej się spod bandaża krwi panienki jęknęły w zachwycie:
- Pan Stefan tak cierpi za Ojczyznę!
- Nic nie boli - powiedział zachrypłym głosem Bryk. - Nic a nic.
- Pan Stefan taki mężny, nie przyzna się do bólu..."

biżuteria powstańcza

Pokochacie Stefana, gimnazjalistę, który potrafił najtwardsze serca zmiękczyć swoją wolą walki i umiłowaniem Polski, a także zaprzyjaźnicie się z Marianną, beznadziejnie zakochaną w działaczu zamęczonym w Cytadeli, emancypantką walczącą po swojemu, lecz nie mniej odważnie. Przygotujcie się jednak na to, że najbardziej rozbroi was siedemdziesięcioletnia dama, która przewozi karabiny w trumnach, a w lesie wypróbowuje celność rewolweru twierdząc, że najpierw "wywalczymy wolność i reszta sama się ułoży." Nastawcie się na śmiech i na łzy, te płynące ze wzruszenia, ale i ze śmiechu. Oby jak najwięcej powstawało takich książek i oby były promowane lepiej niż ta...


Recenzja powstała dla portalu


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania:
Ilość stron: 357 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7785-149-4

15 komentarzy:

  1. A ja właśnie czytam sobie:)Powieść jest rzeczywiście świetnie napisana i przystosowana do odbioru przez młodego czytelnika.Masz rację, mało jest obecnie na rynku wydawniczym tego typu książek, za wiele z kolei komercji i ksiązek ogłupiających. Ale cóż się dziwić, jak w szkole średniej historia jest okrojona wg nowej podstawy programowej.
    miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że na okładce nie jest zaznaczone, że jest to powieść młodzieżowa i w większości księgarń, w każdym razie tam, gdzie bywam, leży w dziełach "powieści historyczne", a nie "młodzieżowe". Zaczynałam czytać nie wiedząc, że jest to tego typu literatura, więc jak mogą po nią sięgać młodzi ludzie, skoro nie widzą jej w przestrzeni przeznaczonej dla siebie?

      Usuń
  2. Przepięknie to napisałaś,Aniu! Nie tylko zachęciłaś do przeczytania tej uroczej książki,to jeszcze umiejętnie wplotłaś swoje rozważania i przemyślenia na temat zrywu powstańczego i jeszcze "ukwieciłaś" to wszystko swoimi młodzieńczymi fascynacjami ciekawych pozycji.Potrafisz zachęcić do czytania,robisz to z wielkim zaangażowaniem i wyczuciem.Za to Ci dziękuję,a powieść już w moim notesiku zapisana.W dzisiejszych czasach,bardzo wartościowa!
    Pozdrawiam w niedzielny,mglisty wieczór,życzę wiosny w sercu,bo na razie jakoś tej prawdziwej nie widać,Zoja

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłam sobie przypomnieć tytułów książek o powstaniu, które czytałam w dzieciństwie, ale już nad tym pracuję:)

    Dziękuję Ci za miłe słowa. W moim książkowym entuzjazmie kryje się pułapka, bo jak coś mi się podoba, to peanom na jej cześć nie ma końca - jak zacznę, to nie mogę przestać:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. I w tym tkwi właśnie cały Twój urok i piękno recenzji oraz wszelkich przemyśleń.Zoja

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią przeczytam książkę o Powstaniu Styczniowym, aby zyskać szerszą wiedzę na temat ludzi, którzy wówczas żyli, walczyli i celów, które im przyświecały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czeka na Ciebie kilka pozycji:) Jak tylko najdzie Cię ochota na ten temat, to dostaniesz sporą porcję tytułów, którymi będziesz mogła się obłożyć i zagubić w styczniowych lasach.

      Usuń
  6. Lubię okres powstań w naszej historii,poza tym potrafisz po prostu zmusić jakby do przeczytania recenzowanej powieści,za oknem sceneria styczniowa,więc...zabieram się do czytania przygód tak ciekawie opisanych przez Ciebie bohaterów-pozdrawiam-Jar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłej lektury, pozdrów ode mnie Eufemię, bo za nią tęsknię:)
      Tylko nie "zmusić" - potem mi tu grożą powrotami z reklamacjami i co ja, biedna, zrobię? Sprostowania będę pisała? :):):)

      Usuń
  7. To przecież tak łagodnie:) napisane...
    Pozdrowię,pozdrowię i..."zaszywam się" w styczniowe lasy...Jar

    OdpowiedzUsuń
  8. Z przyjemością zaglądam tutaj na blog, bo oprócz literatury jest historia, a więc to, co mi w duszy gra. Po książkę z przyjemnością sięgnę, być może dzisiaj uda mi się ją kupić. Mówię być może, bo niestety coraz częściej wchodzę do księgarni, i okazuje się, że ksiązkę dopiero ściągną na zamówienie. Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dostanie ją Pani od ręki. W księgarni w Łańcucie jest, ale to dlatego, że u nas czytelnik jakoś dziwnie wyrobiony historycznie i chętnie pyta o takie pozycje. Całe szczęście:)
      Bardzo się cieszę, że podoba się Pani moja strona - z ust (a raczej z klawiatury) kogoś, kto zawodowo zajmuje się zarówno literaturą jak i historią jest to wielki komplement!

      Usuń
  9. Miałaś rację,świetna!!!Wraz z bohaterami można naprawdę przenieść się w zimowe lasy powstania,przeżywać z nimi momenty grozy i chwile,gdy emocje opadają po walce!Cioteczka-babcia doskonały portret psychologiczny dzielnej Polki,jest wspaniała!!!Pozdawiam-Jar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Eufemia jest jedyna w swoim rodzaju. Cieszę się, że Ci się podobało!

      Usuń
  10. Pani Aniu,niech i mnie wolno będzie słów kilka napisać o tej tragicznej, ze wszech miar, stronie naszej Narodowej Historii.Dziś o regionalistycznej pamięci Powstania Styczniowego.Pan Dariusz Matysiak,rodowity kolanin obecnie mieszkający w Poznaniu-wydał w styczniu bieżącego roku powieść poświęconą zdarzeniom tych styczniowych dni na terenie Koła,Brdowa,Ignacewa i innych okolic pow.kolskiego.Powieść nosi tytuł "Febra".
    "Febra powstańcza powtarza się w Polsce co lat szesnaście mniej więcej,gdy podrasta pokolenie,które nie zaznało na sobie wszystkich nieszczęść poprzedniego powstania..."napisał Fryderyk hrabia Skarbek w "Dziejach Polski,1866".
    Powieść wydana została przez Wydawnictwo:IDAM .Polecam!
    Halina G.

    OdpowiedzUsuń