Kathryn Wagner "Tancerka Degasa"


"W scenerii magicznego miasta świateł, uwodzicielskiego Paryża u schyłku XIX wieku, rozgrywa się dramat młodziutkiej Alexandrie. Ta córka biednego rolnika jest ambitna, utalentowana i dzięki swej wytrwałości dostaje się do Opery Paryskiej z nadzieją, że jako baletnica zapewni bezpieczną przyszłość nie tylko sobie, ale i całej rodzinie. Wkrótce jednak musi zmienić plany, gdyż zamiast zdobyć uznanie możnego patrona, zakochuje się w nieprzystępnym artyście, którego obrazy portretujące zakulisowe sceny z życia tancerek wywołują skandale i rewolucjonizują świat sztuki. Im głębiej dziewczyna poznaje wielkiego impresjonistę Edgara Degasa, im bardziej fascynuje ją on, jego sztuka i mroczny Paryż, tym trudniej jest jej ocalić młodzieńcze marzenia o miłości i karierze primabaleriny."

Opowieść o największym samotniku wśród impresjonistów, malarzu, którego określano jako mruka i mizantropa. Autorka prezentuje nam jego portret tylko trochę odmienny od znanego powszechnie. Podobnie jak ona wyobrażałam sobie Degasa czytając Stone'a i La Mure'a, uważam jednak, że trochę przesadziła każąc mu zakochać się w tancerce. Chociaż kto wie, może wcale nie był taki zupełnie nieczuły i bezuczuciowy, jakim przedstawiają go źródła, może jest prawdopodobnym, że kogoś pokochał? Zakończenie książki nie pozostawia już wątpliwości - to ten sam Degas, który mawiał, że istnieje tylko jedno serce, które można poświęcić jedynie pracy.
      
"Czarny łabędź"
Książka Wagner daje obraz XIX-wiecznego Paryża z zupełnie innej perspektywy niż większość biografii - uczestniczymy w życiu dziewczyny, która chce być primabaleriną, oglądamy od wewnątrz świat opery i baletu. Wpisuje się w nurt twórczości, do której należy głośny film "Czarny łabędź" - oto młode, niewinne dziewczę trafia do okrutnego, pełnego cierpienia, bólu i rywalizacji ocierającej się o absurd świata baletu. Jeśli chce coś osiągnąć, musi być lepsza od kogokolwiek, a to wiąże się z zawiścią, podstępem i okrucieństwem. Szokujące nas prawa tego świata prawie się nie zmieniły od wielu dziesiątek lat, o czym świadczy film Aronowsky'ego. Baletnice panują nad każdym gestem i słowem, pokonują same siebie, by być z każdym dniem lepszymi tancerkami, nie zważają na rany i ból. Zatracając się w perfekcji rezygnują z siebie, z marzeń o tańcu i oklaskach, zapominają to, do czego chciały dążyć na początku. W czasach Degasa primabalerina otrzymywała nagrodę pod postacią możnego kochanka, który zapewniłby jej utrzymanie - przegrana równała się biedzie, może nawet śmierci z głodu.


E. Degas, Gwiazda
Aleksandrie marzy o tym, by móc zarabiać pieniądze tańcem. Chce przyzwoicie żyć, a przede wszystkim pragnie pomóc rodzinie. Ma w sobie wiele samozaparcia, ciężko pracuje, by kiedyś podbić Paryż. Rzeczywistość jednak rzuci biedną dziewczyną o ziemię z dużą siłą. Książka opowiada o sztuce, która nie sprowadza się tylko do obrazu powieszonego w galerii czy do przedstawienia, które kończy się wraz z zaciągnięciem kurtyny. Obserwujemy świat powstawania piękna, który wcale nie jest idealny, co więcej, jest brutalny i brzydki. To także powieść o miłości, która nie ma nic wspólnego z romantyzmem - twórca kocha tylko swoją sztukę - jest to miłość granicząca z szaleństwem, a kochanie twórcy jest skazane na nieodwzajemnienie, naraża na cierpienie i rozczarowanie. Miłość nie trwa wiecznie, triumf wiąże się z upadkiem, a marzenia nie zawsze się spełniają. 


E. Degas, Baletnice
Sam Degas pozornie nie jest nawet bohaterem tytułowym, ale mimo to uważam "Tancerkę..." za książkę biograficzną. Poznajemy malarza z opisu kogoś, kto go zna i obserwuje, doskonale wtapiamy się w XIX-wieczny Paryż, możemy poczuć jego atmosferę i odetchnąć tym samym powietrzem, którym oddychał impresjonista. Narracja jest wzbogacona myślami samego Degasa, ponieważ autorka zaczerpnęła ich sporo z jego listów. Dzięki temu jego wysoka, sztywna postać, choć jest przewrotnie tylko postacią drugoplanową, zstępuje z portretów i staje się realnym, żyjącym człowiekiem, nie tylko przepełnionym wątpliwościami, targanym namiętnością, marzącym, ale także chodzącym kiedyś po ulicach czy siedzącym godzinami na niewygodnym krześle w pierwszym rzędzie opery. 

Nie jest to książka tej klasy co "Clair de Lune" czy "Pasja życia", ale cudownie się ją czyta, jest sugestywna i znakomicie przenosi czytelnika w czasie. Nie ma tu słowa o Mary Cassatt, poza tym autorka jakoś nie trzyma się faktów jeśli chodzi o sam budynek opery paryskiej, jednak powieść jest na tyle wartościowa dla mnie, że mogę jej parę rzeczy wybaczyć.



Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 388 s.
Oprawa: miękka
Wymiar: 130x205 mm
ISBN: 978-83-62478-10-1

8 komentarzy:

  1. "Dlaczego maluje Pan tancerki?"-pyta Degasa amerykańska kolekcjonerka Louise Havemeyer pod koniec lat dziewięćdziesiątych.-
    "Ponieważ tylko u nich odnajduję gesty starożytnych Greków..."-odpowiada artysta,który nie krył swego podziwu dla antycznej rzeźby.
    Degas szkicuje pozy tancerek tuszem lub gwaszem na różowym papierze.Potem wykonuje ostatnią wersję pastelami albo farbą olejną.

    OdpowiedzUsuń
  2. "[DEGAS] jest obserwatorem;nigdy nie szuka przesady;uzyskuje końcowy efekt dzięki realizmowi,bez wyolbrzymiania.
    To właśnie czyni z niego bezcennego historyka scen,które pokazuje.
    Nie musicie chodzić do Opery,jeśli choć raz widzieliście jego pastele z baletnicami."
    [Georges Riviere,1877]

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam "klimat" dawnego Paryża i impresjonistów.Książka na pewno świetna,skoro ją polecasz,Aniu,na pewno przeczytam:),pozdrawiam ciepło,Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy dzień naszego życia składa się z wielu cennych chwil, które warto ocalić od zapomnienia... To jedna z myśli, która przemknęła mi przez głowę, gdy czytałam "Tancerkę Degasa". Jeden gest dłoni podczas tańca, spojrzenie przymrużonych oczu, mgiełka sukni unosząca się wokół baletnicy, chwila odpoczynku po wyczerpującym treningu... wieczorna toaleta tuż przed snem... - to tematy obrazów Degasa... Brak w nich monumentalizmu, schematyczności, jakiegokolwiek uogólnienia.... Degas malował konkretne chwile, czasem szkicował naprędce przelotnie zauważony gest... Fascynowały go wrażenia, pasjonował go ruch, to, jak zmienia się człowiek.... "Tancerka Degasa" to powieść bardzo wartościowa i pięknie napisana, pełna subtelnych wrażeń i porywających namiętności, ubogacona dobrym stylem i misternie zbudowaną fabułą... Powieść tę czyta się z przyjemnością i zapałem i tęskni się za nią.... Czytając zaś sięga się po album z obrazami Degasa, zachwycając się ich pięknem i wymową...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakąż wielką tragedią musi być utrata wzroku dla malarza! To już nie życie, a jego namiastka.... A jednak tragedie takie zdarzały się w historii sztuki.... Pissarro, Monet - mieli spore problemy ze wzrokiem; Degas stracił go całkiem....

    Gdy więc już nie mógł malować, rzeźbił, zamiast wzrokiem - posługując się dotykiem....

    "Jeśli stracę me oczy, a mój słuch ocalę
    Jej gesty mój wzrok poprzez słuch zobaczy..."
    (E. Degas)

    Czy można wyobrazić sobie podobną tragedię? Wszak to utrata radości życia i tego, co rozświetla ponure dni...

    OdpowiedzUsuń
  6. Edgar Degas (1834-1917)
    "Chciałbym być sławnym i jednocześnie nieznanym" - mówił o sobie.

    Obrazy Degasa odznaczają się świeżością plamy barwnej i faktury.
    Interesuje się życiem Paryża, maluje sceny z wyścigów konnych.
    Interesuje go zakulisowe życie teatru, baletu, kobieta jako istota zwiewna i ulotna w tańcu, ale także wykonująca zwykłe ruchy w codziennych zajęciach, czynnościach. Fascynacja ruchem przybliża go do impresjonizmu, ale kontur jest u niego zawsze wyczuwalny pod migotliwą plamą koloru. Chwytał ruch w rysunek zwięzły, surowy.
    Jego niezliczone tancerki na scenie, odpoczywające, ćwiczące, przygotowujące się do występów to dowód fascynacji migawkowym ruchem.
    Nakładał farby szerokimi, zamaszystymi pociągnięciami pędzla lub kredki (pastele). Stosował skróty perspektywiczne, porównywane do kadru fotograficznego. Degas cieszył się uznaniem jeszcze za życia, chociaż na starość stracił słuch i wzrok, co uniemożliwiło mu dalszą pracę. Pozostawił po sobie oryginalną i różnorodną spuściznę składającą się z przeszło 2 tysięcy dzieł: obrazów olejnych, pasteli oraz rzeźb.
    (opr.M.Dąbrowska.fr.)

    OdpowiedzUsuń
  7. W tej książce mnie zabrakło Degasa, za wiele tancerki, za mało malarza, ale to pewnie znowu moja niechęć do romansideł, albo marzeń o wielkiej miłości. Tak, zdecydowanie Stone czy La Mure to pisarze wyższej klasy, choć książkę czyta się dobrze, to mnie uleciała z głowy dość szybko i treść i klimat. A skojarzenie z Czarnym łabędziem jak najbardziej właściwe, też mi przyszło na myśl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Degasa nie ma tu wiele, jednak można się tego spodziewać od razu po przeczytaniu tytułu. W końcu powieść opowiada o tancerce, o jej życiu i pracy, o tym, jak mógł wyglądać świat jej sióstr istniejących w realnym świecie.

      Usuń