Krakowskie weekendowe impresje

Dwa dni w Krakowie wypełnione bieganiną, gwarem, kolorem, magią, radością dziecka... Kochamy to miasto, bo jest dla nas źródłem niewyczerpanego zachwytu, ciągłego odnajdywania nieoczekiwanego, miejscem znanym i uwielbianym, a jednocześnie tajemniczym i zawsze zaskakującym. Niefortunnie trafiliśmy na dzień otwarty muzeów, a że kolejki w niektórych miejscach były z tego powodu kilometrowe, nie udało nam się wejść wszędzie tam, gdzie planowaliśmy. Nic to, i tak wrażeń mieliśmy sporo. Przecież to, co najważniejsze, jest zawsze do naszej dyspozycji - rycerze zaklęci w gołębie, którzy łaskawie dają się nakarmić, smok wawelski, za każdym razem usiłujący nas wystraszyć, hejnał mariacki, którego staramy się nie słuchać, bo momentalnie przenosi nas do oblężonego przez Tatarów średniowiecznego miasta... Zawsze możemy liczyć na pogodę, która wydobędzie z budynków i krakowskich bruków magię - tym razem była to mgła gęsta jak pianka - w sobotę i przepiękne słońce wyzłacające to, co jasne - w niedzielę.

Na Wawel się nie dostaliśmy, bo listopad to miesiąc darmowych wejściówek i trzeba mieć żelazne nerwy, dużo czasu i ciepłych ubrań, żeby się na nie załapać - kolejki stoją już podobno od ok. 5.30 rano... Królewska siedziba nigdzie się jednak nie przenosi, więc jeszcze nie raz ją nawiedzimy. 











14 komentarzy:

  1. Kraków... to miasto, do którego zawsze wraca się z radością i pasją. Jest jak magiczna księga, którą można czytać po tysiąckroć, a i tak się nam nie znudzi. Gdy doń wracamy, za każdym razem przemawia do nas innymi słowy. Można być wiele razy na Wawelu, w kościele Mariackim, a za każdym razem inaczej się widzi ten Kraków, inaczej się go czuje i wyjeżdżając zeń, pragnie się jeszcze wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką przyjemnością odbyłam wirtualny spacer po Krakowie, zamierzałam znów tam być w tym roku, ale jakoś nie wyszło, więc odkładam do wiosny...

    "Gdy pytasz mnie czym ojczyzna jest – odpowiem,
    Czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie,
    Czyś widział Wawel, komnaty, krużganki
    Miejsca gdzie przeszłość dodaje ci sił,
    Z tej historii wielkiej dumnej,
    Z władzy mocnej i rozumnej,
    Czerpiesz dzisiaj wiarę, w kraju dobry los,
    Króla dzwon co kraj przenika,
    Mowa Skargi – wzrok Stańczyka,
    Przeszłość wielka, wzniosła – to ojczyzna twa".

    Autor: Marek Grechuta

    Dużo serdeczności Pani Aniu!
    Crysta

    OdpowiedzUsuń
  3. Kraków - mon amour... :))
    O Krakowie tyle powiedziano, napisano, że trudno tu teraz pokusić się jeszcze o coś oryginalnego, czego o mieście nad Wisłą, które przyjezdnych wita tablicami "Witamy w Mieście Królów Polskich", nie powiedziano.
    Miał Kraków szczęście i do historii i do wielkich ludzi, którzy tu się urodzili, mieszkali...
    Mój związek z tym miastem sięga dzieciństwa, gdy przyjeżdżałam tu z rodzicami, potem najpiękniejszy czas studiów, a teraz jednodniowe wypady, by podładować "życiowe akumulatory". To miasto daje mi tak nieprawdopodobną siłę, wzbudza we mnie tak pozytywne emocje, jak żadne inne. To chyba jego genius loci? A może siła czakramu?
    Mam tu swoje ulubione miejsca,muzea, kawiarnie, trasy, coraz częściej wybierane z dala od głównych, turystycznych, obowiązkowych, szlaków.
    We wrześniu dostałam się na Wawel, obchodząc jakimś zbiegiem okoliczności gigantyczne kolejki, by zobaczyć słynną damę w rzadko otwieranym, w zasadzie niedostępnym skrzydle królowej Bony.Teraz z utęsknieniem wyczekuję na otwarcie-po wielkim remoncie- Muzeum Czartoryskich.

    Zdjęcia we mgle otulającej krakowskie zabytki - urokliwe i tajemnicze, także i te rozświetlone słońcem robione z wieży ratuszowej. Bardzo sympatyczna fotka przy książkach- to miłe miejsce na Kanoniczej, księgarnio-kawiarnia Bona.

    Pozdrawiam.
    Magdalena JL

    OdpowiedzUsuń
  4. "Mgła spada ciężko jak powieki
    I wdzięk Krakowa ustokratnia (...)"

    "Tu mgły się w murach kochają,
    Tulą je i głaskają."

    (J.I.Sztaudynger)

    Kocham to cudne miasto jak z bajki-piękne fotki we mgle:),pozdrawiam ciepło-Ina

    OdpowiedzUsuń
  5. O Krakowie powiedzieli:

    * " Jest to nie tylko zespół gmachów, murów, ale także zespół idei, tradycji, pamiątek, z których całe pokolenia czerpią żywą wodę życia"
    Jarosław Iwaszkiewicz

    * " Kto chce poznać duszę Polski - niech jej szuka w Krakowie, zaklętą w kamienie i orazy, w melancholię grobów i w dumy garści wybrańców ducha"
    Wilhelm Feldman

    * " Krakowa się nie zapomina, Krakowem nie przestaje się żyć - i przedłuża się go, póki my żyjemy, aby żył nadal, gdy nas już nie będzie"
    Natan Gros

    * " Kraków od najmłodszych lat mojego życia (...) był dla mnie szczególna syntezą wszystkiego, co polskie..."
    Jan Paweł II

    Niech Twoja wrażliwość na to,co piękne,rozkwita w świetle dnia i barwach nocy.
    Pozdrawiam gorąco-wielbicielka Twojego Blogu:)))

    OdpowiedzUsuń

  6. "... począłem włóczyć się po mieście, wciągać w siebie tę atmosferę polską, z kamieni, z domów, z wież wiejącą starożytność i na godzinę odrzuciłem wszelkie myśli inne, prócz rozkoszy oddychania tym miastem (…)

    Stefan Żeromski, Dzienniki, czerwiec/lipiec 1889

    Piękny spacer po jesiennym Krakowie;tyle magicznych miejsc,widzę,że i Synek staje się miłośnikiem książek-cóż,ma to po Mamie:)!
    Ciekawe te krakowskie książki,w tym mieście wszystko jest możliwe...oj,coś trudno je zdjąć z półki:))).
    Buziaki dla Mamy i Synka-życzę więcej takich spacerków po królewskim grodzie-MIRA

    OdpowiedzUsuń
  7. (...)
    "Stare miasto coraz wyraźniej rysowało się na równinie. Wieże jedna po drugiej występowały, złocąc szczyty resztkami słonecznych promieni.
    Młody podróżny oczami jak ptak szybował po tych. wieżycach, czerwonych dachach, basztach, rozpoznawał, witał się. Z pośród gromady mniejszych, Maryackie dwie wieżyce wystrzeliły w górę. Jedna wybiegła nad drugą i ukoronowane ma skronie,drugiej brakło sił, przyzostała. W tej niesymetryczności jest coś tajemniczego, niespokojnego.. Ta nie symetryczność
    nie mogła zostać bez legendy.
    Z za Maryackich siostrzyc wysuwa się ratuszna,potem inne, jak wierzchołki sztandarów, bo też całe miasto widziane z dala za przeźroczystą osłoną niebieskiej mgły, co osłania je przy zachodzie, ma uderzające podobieństwo jakiejś procesyi olbrzymów;stare mury i bramy jak feretrony i obrazy święte.
    Za świątyniami w otwartem miejscu podnosi się zamek Wawelski, właśnie teraz bogato ubrany w purpurę zachodu.
    Koło krzyża katedry kawki jak rój much się uwijały. Całe miasto bogato przetkane zielenią kasztanów i topoli. Komuś, co niedawno zamknął księgę dziejów tego miasta, mogłyby te wieżyce i ta zieloność dać podobieństwo królewskiej korony, ubranej w wieńce, położony na niebieskiej wstążce Wiślanej..."

    Michał Bałucki,"Młodzi i Starzy" (fr)

    Kocham Kraków bezgranicznie!!!Dziękuję za piękne zdjęcia i zachwyt równy mojemu-Lenka

    OdpowiedzUsuń
  8. W KRAKOWIE zgromadzono liczne pamiątki związane z kompozytorem m.in.: rękopisy, autografy jego kompozycji i listów, portrety, popiersia itp.
    Jednym z najważniejszych eksponatów jest fortepian - Pleyel, na którym kompozytor grał podczas swego pobytu w Szkocji w 1848 r.
    Instrument znajduje się w Sali Zielonej COLLEGIUM MAIUS. Wewnątrz pudła rezonansowego Chopin złożył autograf: Frederic Chopin, 15 novembre 1848.
    Fortepian przez pewien czas był własnością uczennicy i wielbicielki Chopina, Jane W. Stirling (1804-1859), która już za życia swego mistrza gromadziła przedmioty z nim związane.
    Następnie instrument stał się własnością jej spadkobierczyni, córki siostrzenicy, a potem krytyka muzycznego - Edouarda Ganche'a (1880-1945) z Lyonu. Z jego kolekcji trafił na obecne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  9. W KRAKOWIE zgromadzono liczne pamiątki związane z kompozytorem m.in.: rękopisy, autografy jego kompozycji i listów, portrety, popiersia itp.
    Jednym z najważniejszych eksponatów jest fortepian - Pleyel, na którym kompozytor grał podczas swego pobytu w Szkocji w 1848 r.
    Instrument znajduje się w Sali Zielonej COLLEGIUM MAIUS. Wewnątrz pudła rezonansowego Chopin złożył autograf: Frederic Chopin, 15 novembre 1848.
    Fortepian przez pewien czas był własnością uczennicy i wielbicielki Chopina, Jane W. Stirling (1804-1859), która już za życia swego mistrza gromadziła przedmioty z nim związane.
    Następnie instrument stał się własnością jej spadkobierczyni, córki siostrzenicy, a potem krytyka muzycznego - Edouarda Ganche'a (1880-1945) z Lyonu. Z jego kolekcji trafił na obecne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przez krakowskie Planty przechodził często największy znawca teatru,reżyser,dekorator i plastyk Karol Frycz.
    Poetka Maria Pawlikowska-Jasnorzewska,siedząc na ławeczce na Plantach,komponowała swoje najpiękniejsze wiersze.
    Wybijały się i wyrastały tu największe polskie sławy,niemające równych sobie.Szczególnie,gdy chodziło o wybitnych malarzy.Nikt nikogo nie naśladował.Każdy był w swoim rodzaju odrębną indywidualnością.
    Weźmy na przykład takiego Wojciecha Kossaka,iskrzącego się radością życia i malującego samą radością życia.Współtwórcę Panoramy Racławickiej-ponurego,religijnego i cnotliwego Jana Stykę.Malarza-poetę Juliusza Kossaka,który ze swoich koni robił liryczne poematy,i dostojnego,monumentalnego Jana Matejkę.
    Także Stanisław Wyspiański,niezrównany malarz i dramaturg,niepodobny był do nikogo,a wręcz przerastający swoim talentem wszystkich.W tej orkiestrze sław,pierwsze skrzypce należy oddać Jackowi Malczewskiemu.Chyba żaden z wymienionych malarzy,nie był tak bardzo związany z Krakowem,jak Jacuś..."
    [M.Samozwaniec]

    OdpowiedzUsuń
  11. KRAKÓW i...CHOPIN

    CHOPIN był w Krakowie tylko raz w życiu, a jak wynika z listów do rodziców i Tytusa Woyciechowskiego, wspominał to wydarzenie jako wesołą i owocną wyprawę wakacyjną.
    Bardzo lubiany i ceniony przez Chopina Romuald Hube,wykładowca prawa Uniwersytetu Warszawskiego został przewodnikiem,co zapewne zwiększyło jej atrakcyjność. Sam świetnie znał miasta, w których przyszło im się zatrzymywać. W Krakowie mieszkał przez kilka lat z rodziną i uczęszczał do gimnazjum św. Anny.

    Niestety, trudno dziś ustalić, gdzie Chopin zamieszkał w ciągu tych kilku dni spędzonych w Krakowie. Jedyną całkowicie pewną informacją dotyczącą jego pobytu jest fakt, że zwiedził najwspanialszy z krakowskich zabytków gotyckich, czyli COLLEGIUM MAIUS.Wiadomo, że oglądał cenne zbiory zgromadzone w tym dawnym budynku Biblioteki Jagiellońskiej, na rogu ulic św. Anny i Jagiellońskiej. Świadczy o tym podpis kompozytora złożony w księdze gości w dniu 23 lipca 1829 r. W rękopisie (sygn. 1794, k.
    86), który znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, widnieją również wpisy towarzyszących mu przyjaciół.

    Istotnym jest fakt, że w czasach, gdy Uniwersytet Jagielloński zwiedzał CHOPIN, Collegium Maius miało jeszcze swój oryginalny, gotycki charakter, bowiem później, w latach sześćdziesiątych XIX w. nastąpiła przebudowa w stylu neogotyckim,dopiero odbudowa powojenna, zakończona w latach sześćdziesiątych XX w. przywróciła dawną postać, odkrywając walory szlachetnego gotyku.

    Z udokumentowanych przekazów wynika, że Fryderyk był przy ulicy św. Anny. Zatem z pewnością nie raz bawił na Krakowskim Rynku i w położonych opodal zakątkach, podziwiając Sukiennice, Kościół Mariacki, Bramę Floriańską i Barbakan.
    Należy przypuszczać, że podczas pobytu w Krakowie Fryderyk zwiedził Wawel. Mimo, iż w pierwszej połowie XIX w. zaniedbane wzgórze wawelskie nie stanowiło powszechnie dostępnej atrakcji turystycznej, chłonni historycznej wiedzy
    młodzieńcy na pewno nie omieszkali dokładnie zwiedzić zamku i wspaniałej katedry. Chopin z pewnością nie pominąłby tego, słynącego z wielowiekowej tradycji, najważniejszego polskiego ośrodka muzyki liturgicznej.

    W odróżnieniu od Zamku, będącego jedynie wspomnieniem minionej świetności, w Katedrze Wawelskiej Fryderyk miał okazję podziwiać największe skarby, arcydzieła sztuki architektonicznej, rzeźby i malarstwa. Możliwe, że w tym niezwykłym wnętrzu rozbrzmiewała muzyka.
    Od XVIII w. ten wyjątkowy, renesansowy zabytek zaczął znacznie podupadać, a po trzecim rozbiorze Polski wojsko austriackie utworzyło na jego terenie koszary. Właśnie w tych czasach, chyba najgorszych dla historii zamku, przyszło Chopinowi zwiedzać dawny królewski gród.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kto choć raz był w Krakowie, musi przyznać, że miasto bazyliszków, smoków, mistrza Twardowskiego, legendarnego Kraka i Wandy, zaczarowanych dorożek, wspaniałych pomników przeszłości, wielkiej kultury i sztuki,
    pełne prastarych uliczek, urokliwych zaułków, gdzie historia współistnieje z teraźniejszością - jest miejscem fascynującym, inspirującym artystów, magicznym,, a jego magię najlepiej oddaje twórczość Stanisława Wyspiańskiego...

    Kocham moje miasto,kocham obrazy Wyspiańskiego i nie dziwię się Twoim zachwytem,Twoimi spacerami,podziwem-ono jest zawsze piękne!!!
    Pozdrawia Kraków i jego mieszkanka:)))

    OdpowiedzUsuń

  13. Kraków ma swoistą wersję legendy o śpiących rycerzach, bardzo popularnej w kręgach kultury europejskiej. Legenda owa powiada, że gdzieś w podziemiach zamku na Wawelu, głęboko w ukryciu, mieszkają wojowie króla Bolesława Chrobrego, wraz ze swym zacnym przywódcą.

    Podobno w WIGILIĘ BOŻEGO NARODZENIA ucztują oni w swojej podziemnej komnacie. Nieliczni szczęśliwcy mogą usłyszeć wtedy odgłosy uczty: huk, wrzawę, rżenie koni, brzęk szkła, grę na instrumentach. A o północy po dziedzińcu zamku przechadza się Bolesław Chrobry. Zobaczyć go może jednak tylko osoba o szlachetnym sercu.

    Może odwiedzisz Kraków ze swoim Synkiem w taką NOC i spotkacie się z królem:)))

    OdpowiedzUsuń


  14. "(...)Pod nocnym lokalem "Cyganeria" stała samotna dorożka.Dorożkarz,słysząc nasze śpiewy i głosy pełne zachwytu nad Krakowem utopionym w nocy letniej,zaprosił nas do swojej dryndy,zaciął biczyskiem konika i pozwoliliśmy mu się unieść w krakowski przestwór.I zaczęły się cuda.
    Dorożkarz miał sumiaste wąsy,nosił melonik na bakier,wszystko przepisowo,jak w wodewilu.Galopując przez puste ulice odwracał się na koźle do nas i mówił wierszem.Autentycznym trzynastozgłoskowcem,z klasyczną cezurą po siódmej zgłosce.Siedzieliśmy zaczarowani.Wiersze brzmiały mniej więcej tak:
    "Patrzę tutaj,przed nami Maryjacka Wieża,
    co otwiera Polakom niebiosa na ścieżaj."
    Jechaliśmy urzeczeni.Konstanty od czasu do czasu kuksał mnie w bok z radości.Mijając plac Wszystkich Świętych,dorożkarz wyrecytował:
    "Na prawo mamy ratusz,gdzie w pewnych okresach
    siadają miejskie rajce na swoich sedesach."
    Zmrużył do nas oko i popędził konika na Wawel.Nad Grodzką wisiał wielki księżyc i siwek galopował z nami prosto w niego.Tuż przed jego nosem skręciliśmy podjazdem na wawelskie wzgórze.Zatrzymaliśmy się dopiero przed zamkniętymi wrotami.Dorożkarz zlazł z dryndy i machnął przed nami melonem.
    -Wawel!Panowie prezesi,wysiadać!
    Otoczyła nas noc.Konstanty usiadł na barierce i balansował w powietrzu nogami.
    "Gadam wierszem,co czyni w Polsce już niewielu,
    a najlepiej się gada w nocy na Wawelu!"
    Nastąpiła miedzy nami sztama.Objęliśmy się w trójkę i gadaliśmy wierszem wszystko,co nam ślina przyniosła do ust.
    Nagle Konstanty złapał mnie mocno za ramię.Odwróciłem się.Koń,porzucony samopas,pragnąc posilić się trawą,pociągnął za sobą dorożkę wysoko,aż na wawelska szkarpę.Czarna drynda zniknęła w cieniu rozłożystego kasztana i tylko poczciwy siwek na tle ciemnej szkarpy unosił się,jak nam się zdawało,w powietrzu.
    -Zaczarowana dorożka!-powiedział Konstanty półgłosem i potem dorzucił:-zaczarowany koń!
    -I ja zaczarowany!-rzekł poważnie dorożkarz,i wszyscy roześmieliśmy się ze szczęścia."
    [T.Kwiatkowski]

    W Krakowie wszystko może się zdarzyć,zwłaszcza w letnią noc księżycową i...po "kilku głębszych",a jeszcze gdy się ma wyobraźnię:-)))

    OdpowiedzUsuń