Dziękujemy Wam!

"Cały się stałem Ojczyzną... i cały stałem się prochem... i cały rozpaczą."
 J. Słowacki, Król Duch
Pierwszego sierpnia 1944 roku dzień zaczął się tak samo jak wiele wcześniejszych. Codzienność okupacyjna - praca, przemykanie pod ścianami, czasem tajne komplety, często walka o zdobycie czegoś do jedzenia, unikanie wzroku Niemców patrolujących ulice. Większość ludzi nie wiedziała, że za kilka godzin wydarzy się coś nadzwyczajnego. Każdy jednak czekał - na znak, na dzień, który coś zmieni, na czas działania...


Godziną "W" była siedemnasta. W kilku częściach Warszawy walki zaczęły się już trochę wcześniej.  Mieszkańcy stolicy chwycili za broń i wzięli los w swoje ręce. Dorośli, młodzież, dzieci - stali się Ojczyzną. Nie chcieli więcej czekać, nie chcieli biernie cierpieć, nie chcieli umierać w więzieniach i obozach. Pragnęli tylko chodzić ulicami z podniesioną głową, spacerować po ukochanym mieście wiedząc, że nie należy już ono do wroga. 

Możemy być z nich dumni, bo byli godni miana bohaterów. Legenda to reakcja ducha ludzkiego na wielkość - oby legenda Powstania Warszawskiego nigdy w nas nie umarła! Jest częścią naszej narodowej tożsamości, wielką częścią Historii.

(...)
Szeregi domów uśpione ciemnością
Drzemały, cieniem kładły się na drodze,
Lecz Polak nie spał - krwawej pożodze
Słał wzrok nabrzmiały bólem i wściekłością. 

Chwila dojrzała, dziejowe zegary
Wybiły zemstę germańskiej przemocy.
Noc z dniem zrównały tysiączne pożary.
Warszawa, mszcząc się, nie znała już nocy.
 (...)
Powietrze gęsto przeszywały strzały,
Świstem swym głosząc wrogowi dzień klęski.
A ponad miastem polski Orzeł Biały
Roztaczał skrzydła - dumny i zwycięski.  
(...)
autor nieznany




14 komentarzy:

  1. "Pochłonie nas historia,
    Młodych,dwudziestoletnich
    chłopców.Nie będziemy
    Mochnackimi,
    Mickiewiczami,Norwidami
    swojej epoki.
    Moglibyśmy być Rimbaudami,
    Ale odrzuciliśmy to,
    bo szliśmy gdzie indziej".

    [Andrzej Trzebiński]


    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze pamiętam i głęboko przeżywam rocznicę Powstania,1 Sierpnia jest dla mnie bardzo wzruszającym dniem!!!
    Pozdrawiam i dziękuję,Anka

    "...Twój bagnet jest srebrzysty...
    i czerwona krew..."

    (Krystyna Krahelska)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tadeusz Szyma - "NAJMŁODSZYM ŻOŁNIERZOM"


    "Chłopcze... chłopczyku, ile miałeś lat,
    Kiedy z harcerza stałeś się żołnierzem?
    Czyś na Starówce, czy na Woli padł,
    Szarych Szeregów szary bohaterze?

    Widzę cię - biegniesz, podtrzymując hełm,
    Pod którym niknie śmiesznie mała głowa...
    Słyszę, jak w biegu wołasz jednym tchem:
    "Meldunek mam, meldunek z Mokotowa!"

    Oddałeś Polsce swe dwanaście lat,
    Tobie historia dodała wieki -
    Cień dawnych powstań na murach się kładł,
    Gdyś krył się w gruzach, pełzał przez zasieki."

    Czy można zapomnieć?
    Pozdrawiam i dziękuję za piękny BLOG:),K.

    OdpowiedzUsuń
  4. O spacerze po cmentarzu wojskowym

    "Że też wtedy beze mnie
    przewracali się w hełmie
    lecąc twarzą bledziutką na bruk

    Jurku z Wojtkiem i Jankiem
    klękam z lampką i wiankiem
    z czarnym kloszem sutanny u nóg

    Przeminęło, odeszło w milczeniu
    jak pod kocem na wycieczce ziemia---

    świecę lampkę rękoma obiema
    gdzie pod hełmem dawnych oczu nie ma."

    (Jan Twardowski)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę,Aniu,że temat Powstania jest Ci bardzo bliski!
    Trudno byłoby się dziwić,zdążyłam już poznać Twoją wielką wrażliwość,emocje,pasje...
    I za to wszystko gorąco Ci dziękuję posyłając jeszcze jeden z wierszy powstańczych,oddających ducha młodzieży tamtych lat,pozdrawiam jesiennie,Kaśka:)

    Józef Andrzej Szczepański, ps. Ziutek

    Do Matki

    "Dziś idę walczyć – Mamo!
    Może nie wrócę więcej,
    Może mi przyjdzie polec tak samo
    Jak tyle, tyle tysięcy

    Poległo polskich żołnierzy
    Za Wolność naszą i Sprawę.
    Ja w Polskę, Mamo, tak wierzę
    I w świętość naszej Sprawy.

    Dziś idę walczyć. Matuś kochana,
    Nie płacz, nie trzeba, ciesz się jak ja,
    Serce mam w piersi rozkołatane,
    Serce mi dziś tak cudnie gra.

    Bo tak strasznie dobrze jest
    Mieć stena w ręku
    I śmiać się śmierci prosto w twarz,
    A potem zmierzyć i prać bez lęku
    Za kraj – za honor nasz!

    Dziś idę walczyć – Mamo!"
    Twój Ziutek

    OdpowiedzUsuń
  6. Ci młodzi,tak rwący się do walki,żyjący nadzieją w zwycięstwo,to jakby "powtórka z historii";przypominają mi Lwowskie Orlęta i ich niezłomny heroizm!

    OdpowiedzUsuń
  7. To był niesamowity zryw,jestem pełna podziwu dla bohaterstwa młodzieży tamtych lat...

    "Chociaż siły powstańcze topniały, choć brakowało im żywności, lekarstw, a przede wszystkim amunicji i musieli uciekać kanałami do Śródmieścia, zadziwiali cały świat swoją determinacją w walce o wolność umiłowanej Ojczyzny. Widzimy to u Eugeniusza Kobierackiego "Rudolfa" - 20-letniego dziennikarza z konspiracji, który po przejściu do Śródmieścia zginął w walkach na Czerniakowie - w jego wierszu pod znamiennym tytułem "Warszawa trwa" (wiersz był drukowany w powstańczym piśmie "W walce. Dziennik Starego Miasta", nr 34 z 27 sierpnia 1944 r.):

    Z wiarą w zwycięstwo, ufni w moc naszą
    Walczymy hardo wśród huku dział...
    Próżno wróg światu coraz ogłasza:
    "Warszawa padła". Warszawa trwa!
    O trwa Warszawa! Trwać będzie dalej!
    Żołnierze AK walczą jak lwy.
    Próżno wróg miota setki ton stali.
    Walą się domy - ale nie my!

    My trwamy ciągle, nic nas nie złamie,
    Twierdzą niezłomną jest polski duch.
    Próżno wróg zbrojnie wysuwa ramię.
    Sięgnie barykad - wali się w puch!

    I trwa Warszawa, walka wre dalej!
    Szturm każdej nocy, każdego dnia...
    A w całym świecie niezmiennie, stale
    Płynie wieść dumna: "Warszawa trwa!"

    Pozdrawiam Cię Aniu i dzięki za to,że przypominasz!:)Mira

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga Zaryan

    "Piosenka o Powstaniu"

    Powstanie chłopców pełne,
    powstanie pełne snów.
    I tamte pieśni rzewne,
    i tamten pożar głów,
    I ta naiwność wszędzie,
    taka głupota w krąg.
    I Polska, która wzejdzie
    z serc tamtych, z tamtych rąk.

    Rozkazy niezaradne,
    i wielkiej złudy moc.
    I tamte panny ładne,
    idące na śmierć w noc.
    I jeszcze tamte groby,
    i tamtych Niemców śmiech.
    I jeszcze czas żałoby,
    Londynu straszny grzech.

    Co było? Jak to było,
    o matko, powiedz mi!
    Co tliło się, co śniło
    w te noce, w tamte dni?
    Rozsądni to wyśmieją,
    nikt z mądrych temu rad.
    O Jurku, coś z nadzieją
    na Starym Mieście padł.

    O młode głowy chore!
    O, po coś wtedy szedł.
    Zaśmieją się wieczorem
    spowici w ciepły pled.
    Siostrzyczko, napleć wieńce
    poległym pacierz mów.
    Zostanie brat w piosence
    z tą piękną tęczą snów.

    *****

    Jan Twardowski napisał wiersz..
    "Piosenka o Powstaniu".
    Miał 29 lat, był żołnierzem AK,
    po wojnie został księdzem..
    To były spojrzenia młodych ludzi na czas wojny,
    na okrucieństwo tamtych czasów".
    Muzykę skomponował Michał Tokaj.



    http://www.youtube.com/watch?v=GBlI0RO45ho

    OdpowiedzUsuń


  9. Krystyna Krahelska, ps. „Danuta”(1914-1944) – harcerka, żołnierz AK, sanitariuszka w powstaniu warszawskim, ranna podczas ratowania kolegi, zmarła na skutek odniesionych ran 2 sierpnia 1944 r. Była autorką wierszy i tekstów piosenek śpiewanych podczas okupacji i powstania, m. in.: „Hej, chłopcy, bagnet na broń”, „Kołysanka o zakopanej broni”, „Kujawiak konspiracyjny”.

    Wiosna zawiedzionych

    Tak czekaliśmy ciebie w tym roku,
    zimna wiosno, sucha wietrzna wiosno!
    A gorzkie ziele tylko wrześniowe mogiły zarosło
    I skowrończa piosenka nie dźwięczała jak sama radość,
    Nawet drzewa nie kwitną - wymarzły po rozłogach,
    po miedzach, po sadach.
    Nawet ziemia zakrzepła w sobie
    Umierają rośliny na spiece
    I czymże się ma sycić, czym poić, puste
    źródło - smutne serce człowiecze ?

    1940

    Wiersz o nas i chłopcach

    Jakże trudno uśmiechać się znowu
    do zieleni, do wiosny do słońca,
    Nam dziewczynom o gorzkich ustach,
    nam dziewczynom o ramionach tęskniących,
    Wiemy przecież, że wrócą kiedyś nasi
    właśni, najdrożsi chłopcy,
    Wrócą kiedyś... Nie wiemy kiedy.
    Skądś - z tej swojej wędrówki obcej.
    My musimy być mocne i jasne. Nam
    nie wolno płakać i nie wierzyć.
    Byłoby ciężej im było - daleko - naszym chłopcom...
    Naszym żołnierzom

    Niebo jest nad nami

    Niebo jest nad nami, mój braciszku, to samo,
    Pełne gwiazd jak czara nalana po brzeg złotem słońca,
    Tylko droga od ciebie do mnie daleka...
    Nie wiemy - kiedy się skończy...
    Teraz niebem ciągną ptaki, braciszku bo jest wiosna,
    Kluczami żurawie, kluczami gęsi...
    Pod pełnią czajki w nocy budzą się krzykiem żałosnym,
    A mnie się zdaje, że to może srebrne karawany
    Samolotów płyną z daleka jak ptaki
    Wiatrem wiosennym przygnane.
    I własne serce mnie budzi,
    W środku nocy wali z łoskotem...
    ...Że to może na granatowym niebie
    Rozkrzyżowały się skrzydła srebrzyste
    Twego braciszku, samolotu

    OdpowiedzUsuń

  10. DOBREGO WIECZORU....
    69 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego ...
    CHWAŁA BOHATEROM... PAMIĘTAJMY TEN NIGDZIE NIESPOTYKANY ZRYW... NARODOWOŚCIOWY... POLEGŁO TYLU MŁODYCH LUDZI... SAM KWIAT POLSKIEJ MŁODZIEŻY ***
    Jej śmierć ma szesnaście lat - Anna Świrszczyńska..
    Konając we krwi na bruku skąd ma wiedzieć, że kona..Jest tak szczelnie wypełniona młodością,że nawet jej konanie jest młode..Nie umie umierać..Umiera przecież pierwszy raz ***

    (Tekst Zdzisław Stroiński,śpiewa Magda Umer)

    http://www.youtube.com/watch?v=fELfDQzVzN4

    "Staw się zaplątał w sieciach tataraku
    w trzcinach się zgubił jasny wiatr
    cichy jak zachód, widoczny gdzieś we śnie
    na dnie trzepocą smukłe skrzydła ptaków
    w wodzie i w niebie jednocześnie

    A słońce kreśli czerwone zagadki
    z twarzy na twarze przerzuca jak most
    myśli się snują, jak białe łabędzie
    gdzieś zagubione w nadmiarze czy braku
    w wodzie, w niebie, wszędzie
    Gdzieś jak ptaki, gdzieś na wprost
    aż w końcu niebo zeszło się z wodą
    a trzciny ciężko śpiewały im
    i zachód był w stawie, staw w sercu zachodu
    na łódkę podleciał, jak ze zmierzchu utkany
    duch słońca i wiosny. "

    (Zdzisław Stroiński)

    Pozdrawiam-Darek

    OdpowiedzUsuń
  11. O POWSTANIU WARSZAWSKIM…

    WYSZYŃSKI Stefan (1901, Zuzela – 1981, Warszawa)

    „Przyglądaliście się może kiedy ptakowi, jak tłucze się w klatce?

    Wszystko pierze z piersi swojej wybija… Zimny obserwator patrzący na to może powiedzieć — głupi ptak! Chociaż lepiej, aby po prostu otworzył drzwiczki i wypuścił ‘głupiego ptaka’ na wolność. […]

    Któż może się dziwić, że o klatkę w Polsce ustawioną rozbijały się piersi ‘polskich ptaków’, aż pióra leciały rany pozostawiając! Wytłumaczcie ptakowi, aby się niepotrzebnie nie obijał o druty, bo ich nie przezwycięży… Nawet ptakowi, który nie ma przecież rozumu ani rozeznania i powiązania swoich dążeń z dążeniami innych ptaków, tego nie ‘ wytłumaczycie’. A chcielibyście to wytłumaczyć istocie rozumnej i wolnej?

    O, żadną miarą nie da się tego wytłumaczyć!”

    Stefan kard. Wyszyński, 1963, źródło: Fronda

    Pod koniec Powstania ks. Wyszyński, idąc przez las, zobaczył stertę spopielonych kart przyniesionych przez wiatr. Na jednej z nich został niedopalony środek, a na nim słowa: "Będziesz miłował…". Zaniósł to do kaplicy, pokazał [tam obecnym] i powiedział: „Nic droższego nie mogła nam przynieść ginąca Stolica. To najświętszy apel walczącej Warszawy do nas i do całego świata. Apel i testament… »Będziesz miłował…«

    OdpowiedzUsuń
  12. Przypomnę tutaj postać jeszcze jednego doskonale zapowiadającego się Poety "pokolenia straceńców" Zdzisława Stroińskiego,który przemówi do nas wierszem:

    Ród Anhellich

    "Krwawa legenda kiedyś
    pamiętasz -
    z dymu sczerniałych Grottgerów
    opowiadali swą tragiczną świętość -
    to teraz
    patos w dzieciństwie zbierany po wierszach
    zastygł w młodości głuche Westerplatte
    i rwie się w górę - poszarpany krzyk
    na gruzach młodości walka
    inny świat
    armaty armaty
    pług wojny połamał sierpnie jasnych lat
    zostały daleko obce
    krew coraz bliżej
    w ruinach wiary wiatr się nocą łzawi
    a z serc za wcześnie pokrzywdzonych chłopców
    nienawiść czarny
    kwiat na grobach Anhellich więdnący miast krzyży."

    OdpowiedzUsuń
  13. „Ktokolwiek zetknął się ze Zdzisławem Stroińskim, urzeczony był jego subtelnością i wdziękiem (…)” - pisał Lesław Marian Bartelski, krytyk literacki i publicysta.
    „Przystojny, wysoki blondyn o włosach rzedniejących, zawsze zmierzwionych i marzycielskich oczach krótkowidza, nie przykładał większej wagi do ubioru. Znany był z tego, że nosił koszule z kołnierzykiem wykładanym a la Słowacki (…).
    Był jakby z teatru nierzeczywistego, potwierdzając całą swoją osobowością pseudonim który przybrał”.

    „Kominy” i Marek Chmura

    Jego biografie można dzisiaj złożyć jedynie ze skrawków wspomnień zapamiętanych przez różnych ludzi.
    Leon Zdzisław Stroiński urodził się 29 listopada 1921 r. w Warszawie. Wiadomo, że gdy miał pięć lat, wraz z rodziną przeniósł się do Zwierzyńca, a potem do Zamościa. Jego ojciec Józef Stroiński był prawnikiem i objął wówczas intratną posadę radcy prawnego u ordynata Maurycego Zamoyskiego.

    W latach 1934—1939 Leon Zdzisław uczył się w zamojskim gimnazjum, a potem w Liceum im. Jana Zamoyskiego.
    W tym czasie wstępuje do Baonu Hufca Pracy (była to paramilitarna organizacja młodzieżowa) i jako junak zdobywa podstawową wiedzę wojskową. Zaczął też pisac wiersze.
    W 1936 r. wystartował w konkursie poetyckim zorganizowanym przez zamojskie Koło Bibliofilów. Za wiersz pt. „Kominy” otrzymał wówczas drugą nagrodę.

    Poeta mieszkał wraz z rodziną w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Kościuszki 6 w Zamościu (teraz ma ona numer 8). W 1939 r. zdał maturę. Potem jego losy bardzo się skomplikowały.

    „W obliczu klęski wrześniowej (…) Stroiński z Zamościa wyrusza z wojskiem na wschód” – pisała o tym okresie życia poety Hanna Zofia Etemadi, scenarzystka i reżyserka.
    „Dociera ma Wołyń, głęboko przeżywa gorycz porażki (…). Z tej tragicznej wędrówki Zdzisław wraca odmieniony, przedwcześnie dojrzały”.

    Po powrocie z Wołynia związał się z konspiracją. Należał do podziemnej Służby Zwycięstwu Polski, a potem do Związki Walki Zbrojnej. Przez jakiś czas przebywał w Lublinie, w 1941 r. przeprowadził się do Warszawy. Tam mieszkała wówczas jego starsza siostra Jadwiga oraz jej mąż — Zenon Tarasiewicz, który działał w Armii Krajowej.

    Młody poeta rozpoczął w Warszawie studia na tajnym Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz wstąpił do konspiracyjnej „podchorążówki”. Poznał też poetę Tadeusza Gajcego, który był żołnierzem AK (używał pseudonimów „Karol Topornicki”, „Ramon Oścień”, „Topór”).
    Szybko zaprzyjaźnili się, a z czasem stali się niemal nierozłączni. Zbliżyły ich podobne, poetyckie osobowości i wspólne zainteresowania.
    Obaj pisywali także do podziemnego pisma „Sztuka i Naród”. To wtedy Stroiński zaczął używać pseudonimu „Marek Chmura”.

    Wspólne spacery i rozmowy obu poetów z tego czasu wspominała Natalia Bojarska, ich znajoma.
    „Niski, krępy Tadeusz, rozprawiający z pasją i podkreślający wywody żywą gestykulacją i wysoki, szczupły Zdzisław, lekko pochylony ku przyjacielowi i uważnie słuchający, podążający za nim długimi krokami, jakby z opóźnieniem” – czytamy w jej wspomnieniach.
    Być może w takich okolicznościach powstawały pomysły na kolejne wiersze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kazimierz Wierzyński
    MODLITWA ZA ZMARŁYCH W WARSZAWIE

    Wieczne odpoczywanie
    Racz im dać. Panie,

    Na Powązkach, na placach, na skwerach,
    Pod ruinami domów,
    W zasypanych piwnicach,
    Tam, gdzie kto padł,
    Gdzie umierał.

    Ofiaruj spokój im zaświatowy
    I na mogiły pośpiesz z pomocą,
    Bo trzeba było z miejsca na miejsce,
    Spod trotuaru pod kamień grobowy,
    Już uleżałe przenosić głowy
    I sen ich naruszać nocą.

    Wyróżnij nieznanych i bezimiennych
    Światłem, które wieczyście połyska,
    Bo cóż im z ludzkiej, doczesnej pamięci,
    Kiedy pod krzyżem i hełmem pośnięci
    Nie mają nawet nazwiska.

    Niech serce twoje ich wynagrodzi
    I od najbliższych odejść pomaga,
    Bo matkom, co kładły im bandaż na skroni,
    Szeptali wargą stygnącą w agonii,
    Jak miłość i jak zaklęcie:
    Mokotów, Praga,
    Okęcie.

    Odbierz im rany, pozwól zapomnieć

    0 nocach w męce i dniach bez ratunku,
    Bo gdy pod ścianą rozbitych szpitali
    Marli bez wody i opatrunku,
    Cisza z przedpola zapadła złowroga

    I nie koledzy ich salwą żegnali,
    Lecz werbel zwycięski wroga.

    Spójrz, Sprawiedliwy, na dzieło bez miary,
    Bo z krwi i z mąk ich, nad miasto, nad gruzy,
    Nad niebotyczne, ogromne pożary
    Gorzkim rozwiane dymem,
    Los nasz się dźwignął wysoko i w burzy
    Stoi przed nami olbrzymem.

    Spójrz, Sprawiedliwy, na dzieło bez miary,
    Na wolność, co rośnie z nich nieprzerwanie,
    Choć gasła z każdym pospołu:
    Otwórz niebieską przed nimi bramę,
    Do wojujących zalicz kościołów,
    Zachowaj moc ich i oddaj im. Panie,
    Ziemię ojczystą na wieczne władanie.

    Amen.

    OdpowiedzUsuń