Z czym kojarzy się Wam Wigilia? Z opłatkiem, przytłumionym światłem choinkowych lampek, z kolędami i życzeniami składanymi rodzinie... z prezentami, które wyłaniają się z kolorowych papierów na oczach rozradowanych dzieci... ze stołem, na którym króluje barszcz z uszkami i karp... z pasterką... Mam nadzieję, że właśnie z tym wszystkim lub z wieloma innymi cudownymi przeżyciami i symbolami. Dla mnie ten dzień jest także czasem wspominania - nie tylko tych wszystkich Wigilii, które przeżyłam i które czas wyrył w moim sercu oraz w pamięci. Wspominam też czasy, które znam tylko z opowieści i z książek, a które są dla mnie bardzo ważne, wspominam ludzi, którzy wówczas żyli i musieli mierzyć się z trudną rzeczywistością. Czasy zaborów, wojen - a przecież każdego roku nadchodziła Wigilia i Boże Narodzenie, w roku 1830, 1863, 1914, 1939...
W. Kossak, Gwiazdka legionowa |
Ten, co w akermańskiej nasłuchiwał głuszy
dźwięków stron ojczystych
- wołania na wietrze,
wiedział, że słowami można skały kruszyć,
a potęgi słowa i czas w proch nie zetrze.
Wigilijny wieczór splótł odległe drogi;
od łąk nadniemeńskich po Lemanu tonie.
A więc wejdź, wędrowcze, w te gościnne progi,
tu opłatek, gwiazdka, dobry ogień płonie.
Wigilijny wieczór, gdy obrus na sianie,
łzy matczyne otrze, dalej żyć pomoże.
Tu Polska się przyśni, gdy... "tęskno mi, Panie",
tutaj i pocieszą, gdy... "smutno mi, Boże".
Zasiedli za stołem ci, co w nią wierzyli,
że tak niepokorna, zrzuci kiedyś pęta.
O nich są te słowa. One w dniu Wigilii
uczą nas, że grzeszy ten, co nie pamięta.
Niech kolęda polska spod choinki płynie.
Niech śpiewają druhny, pastuszki, aniołki.
Ta, co nie zginęła, z pewnością nie zginie,
dopóki w Wigilię kwitnąć będą fiołki.
L.Algusiewicz, Wigilijny wieczór
Przez większość lat XIX i XX wieku Polacy różnie spędzali Wigilię. Na obczyźnie, w więzieniach, łagrach, obozach, w domach - drżąc, by choć w ten jeden wieczór móc spokojnie usiąść do stołu z rodziną... Echa tych nocy pozostały we wspomnieniach, w poezji.
J. Malczewski, Wigilia na Syberii |
Pewnej mroźnej wigilijnej nocy na świat przyszedł Adam Mickiewicz. Był rok 1798, nadchodził wiek trudny, który gotował dla maleńkiego jeszcze wówczas Adasia kajdany i wygnanie.
I Tobie, i Jemu
Nad kołyską świeciła gwiazda Betlejemu.
Z anioły wespoły.
Czuwały nad Nim osły i łagodne woły.
Dzieciątku swemu śpiewała w stajence Matka-Dziewica,
Ciebie we Wilię lulała Wilija, strumieni rodzica.
Z pokłonem przyszli do Niego, z darami – trzej mądrzy Królowie.
Tobie w podarku – Ojczyznę zabrali trzej monarchowie.
Mirra, kadzidło i złoto – dla Syna Panny Maryi,
Sybir, kajdany, stryczek – dla polskiej szyi.
On grzechy nasze odkupił na krzyżu, w Jeruzalemie,
Ty, pielgrzymując do Polski – w dalekiej umarłeś ziemi.
On dnia trzeciego zmartwychwstał, i Słowo Ciałem się stało,
Tyś – z martwych nie wstał, lecz zawżdy z nami twe słowo mieszkało.
On – Bóg, tyś człowiek, i obaj cierpieliście za miliony,
Dzisiaj nie boski, lecz ludzki ból już jest nagrodzony.
Obaj Wy nas nauczyli wiedzy, co nie jest wymowna:
Kochać nas uczył Zbawiciel, jak kochał ów nauczyciel,
Ubogi nauczyciel z Kowna.
Tobie w podarku – Ojczyznę zabrali trzej monarchowie.
Mirra, kadzidło i złoto – dla Syna Panny Maryi,
Sybir, kajdany, stryczek – dla polskiej szyi.
On grzechy nasze odkupił na krzyżu, w Jeruzalemie,
Ty, pielgrzymując do Polski – w dalekiej umarłeś ziemi.
On dnia trzeciego zmartwychwstał, i Słowo Ciałem się stało,
Tyś – z martwych nie wstał, lecz zawżdy z nami twe słowo mieszkało.
On – Bóg, tyś człowiek, i obaj cierpieliście za miliony,
Dzisiaj nie boski, lecz ludzki ból już jest nagrodzony.
Obaj Wy nas nauczyli wiedzy, co nie jest wymowna:
Kochać nas uczył Zbawiciel, jak kochał ów nauczyciel,
Ubogi nauczyciel z Kowna.
Lulaj, lulaj Jezuniu, króluj, króluj nam wiecznie.
Abyśmy, wierni Wam obu, się miłowali społecznie.
J.Wittlin, Pieśń wigilijna o Adamie Mickiewiczu
Ostatnią Wigilię w Wilnie spędzał Mickiewicz w klasztorze bazylianów, w celi więziennej. Obchodził właśnie dwudzieste piąte urodziny, towarzysze niedoli składali mu życzenia i do świtu prowadzili ciche rozmowy, których echa znajdziemy później w III części "Dziadów". Ignacy Domeyko pisał: "(...) w noc Bożego Narodzenia, dochodziła nas przy wtórowaniu dalekiego organu przytłumiona pieśń: Przybieżeli pastuszkowie, która to pieśń przenosiła nas w progi domowe, gdzie matki i siostry po nas płakały."
A ostatnią Wigilię na polskiej ziemi spędził Adam w Wielkopolsce, gdzie przyjechał na wieść o powstaniu listopadowym. Adam Turno, świadek jego pobytu, tak wspomina poetę: "Wieszcz nasz: lubi zwyczaje narodowe aż do przesady. Uważał, aby w czasie Wigilii Bożego Narodzenia jedzono na sianie, aby słoma w kącie stała, żeby gwiazdka na włosie wisiała. Lubi tylko potrawy narodowe, barszcz, kapustę, kiełbasy, czerninę, kluski itd. Wszystko to wciąga do narodowości. Jest nabożny, żegna się, siadając i wstając od stołu."
Każda noc wigilijna spędzona na emigracji była dla poety ciężkim przeżyciem. Robił wszystko, by w jego domu nie zabrakło żadnego obyczaju, z którym kojarzyły się święta w Polsce. "Za ukazaniem się gwiazdy wieczornej wezwani przez gospodynię domu, sunąwszy parami z salonu do sali jadalnej, u przybranego z litewska stołu zasiedliśmy do wieczerzy (...). Potrawy, z których składała się wieczerza, przyrządzane, zda się, pod wyłączną kontrolą samego gospodarza, były wiernym powtórzeniem tradycyjnych dań litewskiej Wilii. Ukazała się tam i grzybowa zupa z uszkami, i szczupak po żydowsku, śliżyki z makiem i miodem, i kucja złożona z pszenicy i grochu oblanego sytą, czyli miodem rozprowadzonym w wodzie." - tak Edward Chłopicki wspominał Wigilię roku 1850 spędzoną u Mickiewiczów. Śpiewano kolędy i tańczono poloneza. Zamykam oczy i widzę radosne twarze Polaków, którzy w ten sposób wracali do domu, do ojczyzny na tę jedną noc.
P. Stachiewicz, Sprzedawca szopek |
Juliusz Słowacki spędzał smutne święta daleko od domu, w różnych miejscach i miastach, ale po Wigilii 1830 roku, którą świętował w stolicy upojonej wolnością Nocy Listopadowej, nigdy już nie były to miejsca i miasta polskie. W listach do matki stale pisał: "Dzień pierwszy Bożego Narodzenia przepędziłem smutno. Wszyscy domowi wyjechali na wieczór, zostałem sam w domu". "Teraz, przy zbliżającym się Bożym Narodzeniu, chciałbym, żeby mi kto mógł zaśpiewać kolędę taką, jaką słyszałem ostatniego roku będąc w Krzemieńcu". "Wieczorem towarzysz mój, dobywszy zapomnianego czekana, zagrał mi wiejską kolędę, której słuchałem z rozczuleniem". "Ciągle myślałem o wilii (...), którą kiedyś jadłem, będąc dzieckiem, potem przyszła mi na myśl wielka babuni piekarnia, czeladź śpiewająca kolędy".W 1847 roku Aleksander Niewiarowski relacjonował swoją wizytę u poety w wieczór wigilijny: "Zastałem go wzruszonego bardzo. Niedawno bowiem odebrał był list od matki, w którym załączony był opłatek... Jest to prawdziwy chleb Boży - rzekł - gdyż poświęciły go ręce niewiasty świętej".
Wiele lat później nadeszły kolejne Wigilie, tak tragiczne dla wszystkich, którzy spędzali je w okupowanym kraju. I o tych świętach pamiętam doceniając jeszcze bardziej to, jak wspaniale, spokojnie i szczęśliwie mogę dziś obchodzić narodziny Jezusa.
I zbudzili go nagle. Był to głos z daleka.
Umarłego lat tyle któż by zbudził z Boga
jak ze snu, by jak kropla ciążył znów ku ziemi
i cierpieniem, co myślą żywego człowieka,
jak ciałem okrył i sprowadził w dół?
Już opadał. Mgła nisko. Obłok śniegu w dole.
Od światła oderwany, w czarnoksięskim kole,
w kole głosu wirował, aż usłyszał z bliska,
aż go nazwała po imieniu. Śliska
ulica w śniegu nikła. Grajek zginał piłę
i cienki głos przeszywał i oddalał czas -
jak w tamten wieczór śmierci. Już był u tych okien.
Stół biały, wigilijny, posypany mrokiem
i ona tam samotna. Płomień śniegu gasł
od chłodu, który przyniósł, i powiew westchnienia
zatrzepotał, i stanął znów u jej ramienia
jak w tamten wieczór śmierci. "Mój miły - mówiła -
oto samotność moja, łzy i tych łez siła,
co cię do mnie prowadzi". pytał ciężko: "Co,
co mi każe powracać w ołowiane dno,
na samo dno milczenia, na ziemię, w popioły?"
"0 miły, ukochany - mówiła; wspomniała: -
Ty duch, ty nie pamiętasz o cierpieniu ciała.
już nie ma naszych synów, Krew ich wsiąka w śnieg.
Możeś widział ty serca ich na ulic bruku,
możeś widział schodzących na umarły brzeg,
a może roztrzaskaną matki siwą głowę?
Dzisiaj przyszła godzina, zabierz serce moje,
obroń mnie, od dotknięcia ich jakeś mnie bronił".
Pokój spełniał się świtem. Na ulicy dzwonił
dzwonek u małych sanek. Ciemni, trzej, schyleni,
długo szukali w szafie. Jeden złożył dłoń
na jej ramieniu sztywnym. Wtedy się ukosem
obsunęła powoli; brzask jej zwilżył włosy
i strumyk chłodnej ciszy popłynął przez skroń.
Zamilkli. Ona była z nim, daleko, chyba
dalej niż każda miłość. Ostry szron na szybach
skrzył się. Ruszyli z wolna, lęk ich biały zmroził
i czarny krzyż ze ściany jak milczenie - groził.
Było wysoko, cicho jak w kościele.
Umarłego lat tyle któż by zbudził z Boga
jak ze snu, by jak kropla ciążył znów ku ziemi
i cierpieniem, co myślą żywego człowieka,
jak ciałem okrył i sprowadził w dół?
Już opadał. Mgła nisko. Obłok śniegu w dole.
Od światła oderwany, w czarnoksięskim kole,
w kole głosu wirował, aż usłyszał z bliska,
aż go nazwała po imieniu. Śliska
ulica w śniegu nikła. Grajek zginał piłę
i cienki głos przeszywał i oddalał czas -
jak w tamten wieczór śmierci. Już był u tych okien.
Stół biały, wigilijny, posypany mrokiem
i ona tam samotna. Płomień śniegu gasł
od chłodu, który przyniósł, i powiew westchnienia
zatrzepotał, i stanął znów u jej ramienia
jak w tamten wieczór śmierci. "Mój miły - mówiła -
oto samotność moja, łzy i tych łez siła,
co cię do mnie prowadzi". pytał ciężko: "Co,
co mi każe powracać w ołowiane dno,
na samo dno milczenia, na ziemię, w popioły?"
"0 miły, ukochany - mówiła; wspomniała: -
Ty duch, ty nie pamiętasz o cierpieniu ciała.
już nie ma naszych synów, Krew ich wsiąka w śnieg.
Możeś widział ty serca ich na ulic bruku,
możeś widział schodzących na umarły brzeg,
a może roztrzaskaną matki siwą głowę?
Dzisiaj przyszła godzina, zabierz serce moje,
obroń mnie, od dotknięcia ich jakeś mnie bronił".
Pokój spełniał się świtem. Na ulicy dzwonił
dzwonek u małych sanek. Ciemni, trzej, schyleni,
długo szukali w szafie. Jeden złożył dłoń
na jej ramieniu sztywnym. Wtedy się ukosem
obsunęła powoli; brzask jej zwilżył włosy
i strumyk chłodnej ciszy popłynął przez skroń.
Zamilkli. Ona była z nim, daleko, chyba
dalej niż każda miłość. Ostry szron na szybach
skrzył się. Ruszyli z wolna, lęk ich biały zmroził
i czarny krzyż ze ściany jak milczenie - groził.
Było wysoko, cicho jak w kościele.
K.K.Baczyński, Wigilia
T. Rybkowski, Lwów - Wigilia 1914 |
Aniołowie, aniołowie biali,
na coście to tak u żłobka czekali,
pocoście tak skrzydełkami trzepocąc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?
Czyście blaskiem drogę chcieli zmylić
tym przeklętym, co krwią ręce zbrudzili?
Czyście kwiaty, srebrne liście posiali
na mogiłach tych rycerzy ze stali,
na mogiłach tych rycerzy pochodów,
co od bata poginęli i głodu?
Ciemne noce, aniołowie, w naszej ziemi,
ciemne gwiazdy i śnieg ciemny, i miłość,
i pod tymi obłokami ciemnymi
nasze serce w ciemność się zmieniło.
Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
na coście to tak u żłobka czekali,
pocoście tak skrzydełkami trzepocąc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?
Czyście blaskiem drogę chcieli zmylić
tym przeklętym, co krwią ręce zbrudzili?
Czyście kwiaty, srebrne liście posiali
na mogiłach tych rycerzy ze stali,
na mogiłach tych rycerzy pochodów,
co od bata poginęli i głodu?
Ciemne noce, aniołowie, w naszej ziemi,
ciemne gwiazdy i śnieg ciemny, i miłość,
i pod tymi obłokami ciemnymi
nasze serce w ciemność się zmieniło.
Aniołowie, aniołowie biali,
O! poświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zgubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi
by jak człowiek szedł do Boga-Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
K.K.Baczyński, Kolęda
Wiersz wigilijny
OdpowiedzUsuń"Czekając, kiedy wzejdzie wigilijna gwiazda,
Do wpół zmarzniętej szyby przywarł chłopiec mały.
Patrzył - zimowe ptaki wracały do gniazda,
Jakby tego wieczoru też świętować chciały.
Niegdyś gwiazda z Betlejem mędrców prowadziła,
Dziś znak daje, by zasiąść do świętej wieczerzy,
By krucha biel opłatka skłóconych godziła,
A w sercu znów zamieszkał Ten, co "w żłobie leży".
Dla tych, co żyli dawniej, co będą w przyszłości,
I dla nas, byśmy w każdym dostrzegali brata,
Odwieczny Bóg w Dziecięciu zesłał znak miłości,
Przemieniając oblicze człowieka i świata."
(Franciszek Czarnowski)
Przepiękne i wzruszające wigilijne refleksje;ciepłe,prosto z serca płynące...
Najpiękniejszych Świąt,Najradośniejszych,przepełnionych miłością,otulonych ciepłem płynącym z Betlejem;IZA
Kolęda powstańcza
OdpowiedzUsuńSłowa: autor nieznany
na melodię: Serce w plecaku
Żołnierz drogą maszerował
Poprzez góry, lasy, polem
Pastuszkowie go spotkali,
Do Betlejem wiedli społem.
A choć był zmęczony bardzo,
Ale spieszył się on wielce,
Bo w plecaku niósł Dzieciątku
Z Warszawy żołnierskie serce.
Tę kolędę, tę jedyną
Śpiewam dla ciebie Dziecino,
Daj bym przetrwał wszystkie boje
I znów ujrzał miasto moje...
Za wolnością zatęskniony
Idę walczyć w obce strony,
Ale daj bym przetrwał boje
I znów ujrzał miasto moje!
Żołnierz niósł z Warszawy serce
-Serce młode i gorące
-Co walczyło w zapomnieniu
Przez słoneczne dwa miesiące.
Gdy w stajence się zebrali
Pany, króle, pastuszkowie,
Piękne dary poskładali
Aby Jezus wybrał sobie...
Tę kolędę, tę jedyną
Śpiewam dla ciebie Dziecino,
Daj bym przetrwał wszystkie boje
I znów ujrzał miasto moje...
A w stajence za wszystkimi,
Młody, ale pełen sławy
W mundurze bardzo zniszczonym
Stał polski żołnierz z Warszawy...
Dzieciąteczko go poznało,
Uśmiechnęło się do niego
I spośród darów wybrało
Serce żołnierza polskiego!
Tę kolędę, tę jedyną
Śpiewam dla ciebie Dziecino,
Daj bym przetrwał wszystkie boje
I znów ujrzał miasto moje...
Jest to pierwsza wersja kolędy piosenki, która powstała po Powstaniu Warszawskim w grudniu 1944 roku.
Z przedświątecznym pozdrowieniem,Jar
"Polskie dzieci w czasach II wojny światowej były rozproszone po całej Rosji, i w tajgach Sybiru, stepach Kazachstanu i w tundrach pod Archangielskiem. Zadokumentował to poeta:
OdpowiedzUsuń"Rozegnała nas dola
Na bezdroża, na pola,
W tundry, tajgi, za góry, za morza.
Bieda była, oj bieda!
Trzeba było się nie dać,
Trzeba było być twardym, upartym . . ."
Wszyscy zesłańcy zgodnie przyznają, że w tej walce o przetrwanie największą siłę dawała wiara święta, modlitwa, wspomnienie świąt. Wigilia Bożego Narodzenia, Wielkanocy, Bożego Ciała, Mszy świętej i Komunii ... O tej nadziei płynącej z wiary mówi kolęda, która powstała w jednym obozie za Uralem:
"Witaj, gwiazdko złota, hen na polskim niebie,
Z sercami w tęsknocie idziemy do Ciebie.
Promieniami swymi dotrzyj do Uralu,
Osusz łzy płynące, serca z bólu, żalu.
W lasach syberyjskich żyje nas tysiące,
Liczymy niewolę na długie miesiące.
Kiedyż się to skończy? O, Dziecino, mała,
Oby Twa rączyna powrót, wolność dała.
Dodawaj nam siły, mocy do wytrwania,
Przymieramy głodem i męką czekania.
Rozbite rodziny złącz, Boża Dziecino,
I wspieraj walczących, niech darmo nie giną."
(O.Kornelian Dende.fr.)
"A w twierdzy przy stołach, okrytych sianem, oblężeni łamali się opłatkami. Cicha radość płonęła na wszystkich twarzach, bo każdy miał przeczucie, pewność prawie, że czas niedoli minął już rychło".
OdpowiedzUsuńTo Wigilia w twierdzy Jasnogórskiej opisana przez Sienkiewicza w "Potopie".
W roku 1890 autor "Trylogii" wyruszył do Afryki. W grudniu, odpływając z Neapolu na tę niezwykłą wyprawę, napisał: "A dziś wigilia. Dziwna wigilia i święta – na morzu (…) Siedząc na Piazza Umberto – myślałem, że Neapol jest cudem świata – ale rozmyślałem o lesie Zakopiańskim, o radosnych okrzykach dzieci na widok choinki – i myślałem sobie, że tego nic nie zastąpi – żaden cud świata – nawet przepyszny pióropusz Wezuwiusza błyskając purpurą na niebie… Nic nie zastąpi wigilii wśród bliskich sercu – w rodzinnym domu…".
[B.Wachowicz]
Jestem zachwycona wierszem L.Algusiewicza!Nawet w wieczór wigilijny znalazłaś swoje ukochane fiołki:-)))
Ja fiołki widzę wszędzie:) Na zmianę ze słonecznikami:)
Usuń"K. I. Gałczyński, Powrót
OdpowiedzUsuńA podana jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?),
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.
Na ulicy tej taki znajomy
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?"
„Wędrowałem przez głupi świat ".
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
Że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście
jak na drzewie przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie
blask świeczek złotem zasnuwa,
a z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
Lulajże, Jezuniu,
moja perełko,
Lulajże, Jezuniu,
me pieścidełko"
Do mnie zawsze w Wiglię wraca pamięć domu rodzinnego, a szczególnie tego roku, gdy na Święta Bożego Narodzenia zostaliśmy z tatą sami, bo mama była w szpitalu. Musieliśmy wtedy sobie poradzić sami z przygotowaniem wieczerzy. Nie wyszło to wspaniale, ale wówczas najważniejsze dla nas było to, że jesteśmy razem.
Dlatego, przekonana o słuszności tej intencji, życzę wszystkim rodzinnych i radosnych świąt, uśmiechu na twarzach wszystkich i radości w sercu. Bóg się rodzi, noc truchleje! Jak to powiedział fajnie Jostein Gaarder, Boże Narodzenie to największa na świecie impreza urodzinowa ;) Cieszmy się więc i radujmy, nawet gdy za drzwiami czeka szara rzeczywistość i towarzyszący jej często smutek. Pozdrawiam wszystkich, którzy odwiedzają ten cudowny blog, a Ciebie Aniu, całuję serdecznie.
Piękny wpis. Warto pamiętać o tamtych Wigiliach, a tym samym o naszej tradycji i historii.
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt Bożego Narodzenia!
Czym byłyby święta bez tradycji i pamięci o tych przeszłych Wigiliach? Nie byłyby pełne.
UsuńPrzecudny wpis i ciepło na sercu, moc wzruszeń...dziękuję:) Jeszcze sobie poczytam raz wieczorem, jak dom już się uciszy, a dzieci spać pójdą i nadejdzie ta bloga, wspaniała noc.
OdpowiedzUsuńŻyczę rodzinnych, spokojnych świąt:)
serdeczności
Dziękuję. Mam nadzieję, że błogie wieczory świąteczne pozostaną w Twoim sercu przez cały rok.
Usuńdziękuję:)
UsuńJeszcze kilka słów o Wigiliach J.Słowackiego:
OdpowiedzUsuń(…) "Upadł śnieg – cieszyłem się jak dziecko.
(…) Różne wspomnienia cisnęły mi się do głowy, a nade wszystko wspomnienia ostatnich świąt Bożego Narodzenia. (…) Chciałbym, żeby mi tu kto mógł zaśpiewać kolędę taką, jaką słyszałem ostatniego roku będąc w Krzemieńcu. (…) O gdybym raz usłyszał jeszcze Dziadunia mego śpiewającego prostą kolędę w dzień Bożego Narodzenia razem ze służącymi domu, zdaje mi się, że bym do dziecinnej wiary mojej powrócił…".
I w swej twórczości wspominał będzie owe Wigilie, gdy "w jasnej piekarni kolęda płakała w rymy ubrana najlichsze". W poemacie "Horsztyński" Juliusz napisze:
"Znalazłem opłatek. (…) Czuję te drżące listki chleba w moich dłoniach. Jak ja lubiłem niegdyś Boże Narodzenie! (…) Kleiłem z opłatków różnokolorowe słońca, kołyski – jakaś świętość i wesele napełniały moje dziecinne serce…". A świętą pielgrzymkę zrobił nie na Litwę, lecz do Ziemi Świętej i 24 grudnia 1837 roku znalazł się na pustyni przy "maleńkim miasteczku El-Arish".
Wśród palm, przy szumie Śródziemnego Morza "zastała nas wigilia Bożego Narodzenia…
Wieczorem towarzysz mój dobywszy zapomnianego czakana, zagrał mi wiejską kolędę, której słuchałem z rozczuleniem".
W "Dzienniku podróży na wschód" Słowacki notuje:
"Wigilia B. Narodzenia – kolęda – noc okropna, burza i pioruny. (…) Smutny dzień Bożego Narodzenia".
Wigilię Bożego Narodzenia przeżytą na pustyni opisze w poemacie "Anhelli":
"W Wigilię Bożego Narodzenia, kiedy z tej spokojnej pustyni myśli moje odbiegły aż do dalekiej Ojczyzny mojej i ku owym dniom, które dawniej spędzałem na ucztach w gronie rodzinnym, okropna burza, przewiewana wichrem z Morza Czerwonego na Śródziemne, gruchnęła w nocy i polała się deszczem piorunów na mój namiot".
Wkrótce potem autor "Kordiana" będzie miał szansę przeżyć niezwykłe chwile w Jerozolimie.
"Noc u Grobu Chrystusa przepędzona zostawiła mi mocne wrażenie na zawsze – opisze matce. – O drugiej w nocy ksiądz rodak wyszedł ze mszą na intencję mojej kuzynki, a ja klęcząc na tym miejscu, gdzie anioł biały powiedział Magdalenie "Nie ma go tu, zmartwychwstał!" słuchałem całej mszy z głębokim uczuciem".
Pani Salomea Słowacka, nie dowierzając domyślności rodaków, na wszelki wypadek napisała na tym liście, za jaką "kuzynkę" modlił się jej genialny syn u Grobu Pańskiego:
"Na intencję Kuzynki (Ojczyzny)", a Juliusz rzucił w notatniku: "Msza za Polskę".
Był także w miejscu narodzin Chrystusa. "Jeździłem do Morza Martwego, do Betleem, gdzie także na Żłobku Chrystusa słuchałem odprawionej mszy. Wszystkie te okolice Jerozolimy napełniają serce jakąś prostotą i świętością. Miło być w prostej grocie, gdzie anieli zwiastowali pasterzom narodzenie się Pana".
[B.Wachowicz]
I znowu u Ciebie piękno i moc wzruszeń...
OdpowiedzUsuń"Jest w moim Kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny,
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie."
/Cyprian Kamil Norwid/
Aniu Droga,Świąt białych i spokojnych,rodzinnych-obecności ducha i magii Świętej Nocy,świątecznych zapachów,dźwięków kolęd i bieli...obrusa,opłatka,śniegu za oknem,najpiękniejszych życzeń,które niech się spełniają-Alka
Dziękuję - zobaczcie, jak tutaj pięknie, niczym przy kominku i choince - tyle życzliwości, cudownych wierszy i radości. Dziękuję Wam wszystkim za to, że nadajecie sens temu, co piszę, co robię.
UsuńCudowne połączenie refleksyjnej prozy,przeplatanej piękną poezją i obrazami,czytam z przyjemnością i...w zamyśleniu nad losami naszej ojczyzny!
OdpowiedzUsuńV. Pieśń (Kołysanka)
Mój maluśki, uśnij. Deszczem
spływa nieba czarna rama.
Mój maluśki, ziemia do snu
ukołysze cię jak hamak
Mój maluśki królu sierocy,
mój maluśki tytanie z oczami
niezapominajek.
Jaką ziemię odmierzysz krokami,
jakich dróg otulą cię gaje?
Mój maluśki, pozostań na zawsze,
daj mi ciszę swoją, nim uśniesz.
Mały Bóg się uśmiechał różowo -
błogosławił światu uśmiech.
Wariant:
Mój maleńki królu sierocy,
mój maluśki panie,
jaka straszna za oknem zamieć,
jakie straszne dzieje ludzi.
(K.K.Baczyński)
RADOSNYCH,RODZINNYCH ŚWIĄT!!!
Uwielbiam ten wiersz ks.Jana Twardowskiego "Dawna wigilia",który przenosi nas w ten cudowny, niestety dawno już miniony czas:
OdpowiedzUsuń"Przyszła mi na wigilię, zziębnięta, głuchociemna,
Z gwiazdką jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna,
Z domem, co został jeszcze na cienkiej fotografii,
Z sercem, co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi,
Z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu,
Z przedpotopowym świętym – z Piłsudskim w kalendarzu,
Z mamusią, co od nieszczęść zasłonić chciała łzami –
Podając barszcz czerwony, co śmieszył nas uszkami,
Z lampą, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu,
Z całą rodziną jeszcze, do znaczy sprzed pogrzebów.
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę –
Nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe.
Przyszła, usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała,
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała."
Pogodnych,rodzinnych Świąt,gdy rodzi się Maleńka Miłość,która wypełnia sobą cały świat...
Wzruszająca,piękna opowieść Pani Aniu-dziękuję i pozdrawiam-EWA
OdpowiedzUsuńPalma jako choinka
"Dziś do Betlejem przyjeżdżają w Boże Narodzenie Polacy jako turyści.
Żołnierze Armii Andersa, którzy wigilijnym opłatkiem łamali się pośród afrykańskich piasków, którzy byli tak blisko miejsc opisanych w Biblii, oddaliby wszystko, żeby być w kraju a nie pod palmą udającą choinkę z lampkami z gilz od naboi karabinowych napełnionych paliwem i podpalonych i „bombkami” – czołgami wyciętymi z kolorowego papieru.
Inne tu święta od naszych. Nie ma ani śniegu, ani choinek. Trudno zresztą, aby Święta obchodzili w tym samym nastroju do jakiego przywykliśmy w Kraju.
-"Święta spędzone z daleka od swych najbliższych, od swych domostw, od Kraju, nie mogą być dla nas tem, czego – daj Boże – zaznamy już w przyszłym roku. Los ten dzielą dziś wszyscy Polacy, w Kraju, w Szkocji, w Tobruku, w głębiach sowieckiego Związku, w obozach jeńców. Jesteśmy siłą i przemocą brutalną rozdzieleni, i gdy dziś z blaskiem pierwszej gwiazdy zasiądziemy do stołów wigilijnych, to myśli nasze przemierzać będą tysiące i tysiące kilometrów, by połączyć się ze swoimi."- mówili.
I tylko kolędy mogli śpiewać po latach w rosyjskich łagrach pełną piersią. Była to ich jedyna radość."
(A.Kruszewska)
Wigilie F.Chopina na obczyźnie i...Scherzo h-moll zrodzone z tęsknoty i osamotnienia-
OdpowiedzUsuń"(...)Była Wigilia i piękny (wyraźnie wiosenny) czas… Sam jeden o 12 wolnym krokiem udałem się do ś-tego Szczepana. (…) Cicho było – (...) czułem więcej niżeli kiedy osierociałość moją". To pierwsza samotna Wigilia dwudziestoletniego Fryderyka Chopina. Jest w WIEDNIU.
Już wie o wybuchu Powstania w Polsce. Do przyjaciela Jana Matuszyńskiego w Warszawie pisze, datując:
"WIEDEŃ. Dzień Bożego Narodzenia. Niedziela rano. Przeszłego roku o tym czasie byłem u Bernardynów. Dzisiaj w szlafroku sam jeden siedzę, pierścionek gryzę i piszę... Śniło mi się o Tobie, o Was, o nich, moich dzieciach kochanych...".
Mianem dzieci Fryderyk określał swoją ukochaną rodzinę. W dzienniku zapisze:
"Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się stare, nieznośne i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich godzin, których cenić nie umiałem".
Te błogie godziny to cudowne Wigilie z rodzicami i siostrami, których wspomnienie powracać będzie do końca życia.
W WIEDNIU powstaje pierwsze SCHERZO Chopina. Scherzo h-moll. Scherzo znaczy żart – a jest w tej kompozycji wszystko poza nim – burza, zwątpienie, żal. I ten przejmujący kontrast między uderzeniem akordów, a cytatem jasnym i świetlistym z przepięknej polskiej kolędy "Lulajże Jezuniu".
Będzie zawsze pamiętał, by z Paryża wysłać na Gwiazdkę do Polski dary swoim ukochanym.
Na Wigilię 1834 roku pani Justyna Chopinowa (czyli jak napisze jego siostra Ludwika – Pani Matula) otrzyma od ukochanego syna pierścień. Ludwika opisze go: "Pierścionek Mamy śliczny, wytłumaczony, że brylant to Ty, a my dwie po boku"(...)
[B.Wachowicz,fr.]
Kiedyś w prasie natrafiłam na wspomnienia lwowianki,dotyczące Wigilii.Ze względów rodzinnych powiązań ze Lwowem i zachwytem nad urodą tego miasta,przytoczę króciutki fr.tej opowieści.
OdpowiedzUsuń"(...)W dniu wigilijnym wszystko nagle zwalniało tempa,w sklepach robiło się przestronniej,a nawet pusto.Około południa oblicze miasta zmieniało się zupełnie.Nastrój świąteczny opanowywał skwery ozdobione choinkami,ulice i zaułki.Przechodnie spieszyli do domów,niosąc drzewka i prezenty dla najbliższych,widocznie w ostatniej chwili zakupione.Miasto w przedświątecznej szacie stawało się piękniejsze,a ludzie bardziej niż na co dzień mili i uprzejmi.Ulice coraz bardziej pustoszały,nawet tramwaje przestały hałasować.Wcześniej niż zwykle zapalano lampy uliczne i światła w oknach domów rozjaśniały mroki wieczorne.Już wkrótce na granatowym niebie ukazywały się gwiazdy,które przypominały wszystkim,że czas zasiąść do wieczerzy wigilijnej.Cały Lwów rozbrzmiewał muzyką kolęd,kolędowano w każdym polskim domu do późnych godzin.
Nad miastem zapadała noc-"Cicha noc,święta noc",taka inna od wszystkich nocy,bo w przedziwny sposób otwierały się ludzkie serca,przekazując innym to,co jest w nich najlepsze.(...)Powracającym z Pasterki przedstawiał się niezwykły obraz.Miasto okryte białym całunem,nad wieżami kościołów nisko rozwieszony gwiaździsty baldachim,stwarzały piękną scenerię,gdzieś z oddali dochodziło podzwanianie sanek.Mimo woli w niejednym sercu budziła się świadomość ogromnej miłości do tego miasta,jedynego na świecie,a usta bezgłośnie szeptały wyrażając zachwyt:
"Miasto,Ty moje najdroższe,najpiękniejsze z miast."
*****ŚWIĘTA NOC*****
"W tę noc,gdy gwiazda betlejemska zaświeci
we Lwowie wszyscy się spotkamy
choć tylko myślą i sercem.
W mieście rozśpiewanym kolędą
Jezusa powitamy
w tę Noc radosną i Świętą.
Okna światłami zapłoną
biel śniegu rozjaśni mroki
gwiazda wskaże nam drogę do domu.
Na stole świeca zapalona
biały opłatek w drżących rękach
znajome kąty pełne cieni,zielona choinka.
Raz jeszcze "Bóg się rodzi" we Lwowie,
echem wracają wspomnienia
w tę Noc będziemy tam,choć
tylko w marzeniach.
A kiedy gwiazdy zbledną i księżyc
skończy nocną wartę ślady
stóp zostawimy na śniegu
i myśli uparte..."
[Jadwiga Sibiga,Pozostały tylko wspomnienia,fr.]
Pani Aniu,a ja już poświątecznie,co nie znaczy ,ze nie uległam magii wigilii ,którą tak pięknie oprawiła Pani w polskie klejnoty poezji i ikonografii.Owo swoiste resume'wyzwoliło we mnie uczucia zapamiętane i z dzieciństwa,i z lektur.Pozdrawiam najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńHalina G.
Dziękuję, takie słowa zawsze nadają sens temu co robię.
UsuńŚwięta 1918 pełne były wspomnień o przelanej krwi i o poległych obrońcach. We Lwowie radość mieszała się z lękiem i żałobą, a na przedpolach miasta Orlęta Lwowskie śpiewały kolędę do słów Artura Schroadera.
OdpowiedzUsuńKolęda Orląt Lwowskich
"Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj,
A Ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.
Nic już nie przerwie snu Najświętszego,
Nic już nie grozi głowinie Jego,
Bowiem o wrota stajni oparta
Polskich żołnierzy niezłomna warta.
Zaszczyt największy przypadł jej ninie:
Straż honorowa przy tej Dziecinie.
Więc na baczność prężą się chłopcy,
Nie znają naszych królowie obcy,
Nie dojdzie tutaj noga niczyja,
Kto nie zna hasła: Jezus – Maryja!
Możesz spokojna być, Matko Święta,
Nad Wami polska straż rozciągnięta,
Jest w niej legunów brać wyborowa
I ci najmłodsi obrońcy Lwowa.
Więc lulaj, Jezu, nad Tobą oto
Roje aniołów tęczą się plotą.
To ci, co wczoraj karni i śmieli
W drobnych rączynach karabin mieli.
Gdy potem zoczym Twój wzrok otwarty,
Zaśpiewam jeszcze przez zmianą warty:
„Nie damy ziemi”, co krwią spłynęła,
Lub to najświętsze: że „Nie zginęła!”.
A Ty w podzięce dasz na zachętę
Nam ucałować Twe nóżki święte.
Więc teraz lulaj… Gra pieśń eolska:
Zmartwychwstająca wita Cię Polska."
Nie zdążyli się tą Polską nacieszyć. Ledwie kilkanaście spokojnych Wigilii między rokiem 1921 a 1938 było im dane…
W nawiązaniu do wspomnień lwowskich dołączam Kolędę Obrońców Lwowa,pozdrawiam już poświątecznie ale w oczekiwaniu na Nowy Rok:)
Halszka
Dziękuję za piękny i bardzo ważny w tym miejscu komentarz. Właśnie czytam "Pierwsze damy II Rzeczypospolitej", a tam opis walk o Lwów w rozdziale o Marii Mościckiej. Dziękuję za przepiękną kolędę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej, Aniu, recenzji książki. Przeczytałam już kilka opinii na jej temat. Tylko opinii, bo kiążka krąży sobie u mnie w Rodzinie, a ja czekam w kolejce...
UsuńMam nadzieję, że jeszcze dzisiaj uda mi się napisać recenzję. Na pewno przed końcem roku:)
Usuń"Wigilijne wieczory genewskie,florenckie,spędza J.Słowacki marząc,"by mi kto mógł zaśpiewać kolędę taką,jaką słyszałem w Krzemieńcu (...)".Tę,którą "dobywszy zapomnianego czekana zagrał mój towarzysz podróży pod namiotami w El Arish.Tę,która "płakała-w rymy ubrana najlichsze" jak w "Złotej czaszce":
OdpowiedzUsuńChrystus Pan się narodził...
Świat się cały odmłodził...
Et mentes...
Nad sianem,nad żłóbeczkiem
Aniołek z aniołeczkiem
Tidentes...
Przyleciały wróbelki
Do Panny Zbawicielki
Cantantes...
Tak mu,pod błękitnym Italii niebem "przyszła ma myśl wielka Babuni piekarnia-czeladź śpiewająca kolędy-potem wertep krzemieniecki,któremu może winien jestem mój szekspirowski zapał (...)" (Florencja,styczeń 1838).
[Barbara Wachowicz,"Ty jesteś jak zdrowie",fr.]
Jan Lechoń,radca polskiej ambasady kochał Paryż,w którym przyszło mu spędzić przeszło dziesięć lat,uważał go za swoje miasto i nieustannie był nim oczarowany.
OdpowiedzUsuńAle...tęsknota za ojczyzna była ogromna.
"W jego apartamencie na smutnej wigilii 1939r.spotkali się uciekinierzy z kraju.
Stanisław Baliński zanotował:"Wieczór wigilijny 1939r.spędziliśmy-przebywający wówczas w Paryżu poeci,pisarze,artyści-u Jana Lechonia.Jego piękne mieszkanie projektował i urządził kawaler poezji francuskiej,Jean Cocteau,na szczytowym piętrze,w domu narożnym przy rue de I'Universite i Esplanade des Invalides.Widok ze wszystkich okien mieszkania był w ciągu dnia cudowny,nieomal przesadny w swej urodzie paryskiej.
Nocą zaś było wtedy ciemno,jak w większości miast europejskich.Jeśli odsłaniało się ciężką kotarę,wiszącą w oknach,obejmowało się okiem oceany ciemności.Zaczęły się czarne noce Hitlera."
Wśród uczestników tego smutnego spotkania rodaków przy wigilijnym paryskim stole byli Tuwimowie,Słonimscy,Wierzyńscy...Na pocieszenie spadł śnieg,rzadkie zjawisko nad Sekwaną.Był inspiracją dla Kazimierza Wierzyńskiego:
"Zmieniło się,zmieniło.Upadł polski śnieg,
Spłoszył serce,na bruku paryskim topnieje (...)"
[B.Stettner-Stefańska,Paryż po polsku]
CHRYSTUS ŻOŁNIERZY…
OdpowiedzUsuńWOSZCZYNIN Jerzy (1907 - 1976, Buenos Aires)
1944
"W noc wigilijną przed namiotem,
Gdzie rozdzwoniły się ojczyste
Kolędy żalem i tęsknotą,
Pośród żołnierzy stanął Chrystus…
Nie Ten - malutki, betlejemski,
Nie częstochowski - z rąk Madonny.
Chrystus dorosły i zwycięski.
Pan Zmartwychwstały i ogromny.
Ale z gromady rozśpiewanej
Nikt Go nie dostrzegł, nikt nie widział.
Tylko wartownik w nocy granat
Rzucił stanowczo: - Stój, kto idzie?
I nagle poznał… Bronią prasnął,
Do nóg Mu przypadł z wielkim płaczem
I głową tłukł po siwym piasku,
I wołał: - Jezu, my, tułacze…
Piąta wigilia, a nam, Panie,
Krzyż nazbyt ciężki barki gniecie.
Gdzież obiecane zmartwychwstanie,
w Twym miłosierdziu?
Chrystus rzecze:
- Nie przyjdzie ono z ludzkiej dani,
Nie przyjdzie ono Bożą mocą.
Zmartwychwstać dziś musicie sami,
Zmartwychwstać trzeba bez pomocy.
I żołnierz oczy wzniósł na Boga…
Znikł Bóg… A tylko w słabym blasku
Zobaczył pręgę Mlecznej Drogi.
…………………………………………
Więc wstał i broń oczyścił z piasku."
List wigilijny od Matki do Syna
OdpowiedzUsuńPiszę Ci, Synku, list z daleka, z domu...
Na szybach śnieżne łyskają się płatki -
Wspominam dawne dni - i po kryjomu
Płaczę... Ty, Synku, zrozumiesz łzy Matki.
Jest już choinka... wiesz, zaraz u stoła
Siądziem, jak dawniej, z siostrzyczkami trzema -
A z nami razem i myśl niewesoła,
Że Ciebie, Synku wśród nas dzisiaj nie ma...
Ty tam samiutki w odległej gdzieś stronie
Jak my tak liczysz mijające chwile...
Jaka Ci gwiazdka dziś wieczór zapłonie,
Kto Ci świąteczną przyładzi wigilię?
Jaką kolędą, Syneczku mój miły,
Rozjaśnisz Twoje godziny tułacze?
Myśmy się dzisiaj za Ciebie modliły,
A ja nad listem jeszcze, widzisz, płaczę...
Myśl o nas, Synku... wspomnij przy wieczerzy...
W liście mym znajdziesz okruchy opłatka -
Wiem, że nam wrócisz... Ten, co "w żłobie leży",
Czuwa nad nami... Całuję Cię... Matka.
---- Słowa: W. Lewik
OdpowiedzUsuńNoc Wigilijna
"Jakże samotnym zawsze mnie zastajesz
o nocy! święta nocy!
płonąca rajem czarodziejskich bajek,
cudem rozjarzeń i tęczą rozzłoceń –
jak śnieg cichutka, biała jak opłatek,
którym się dzielisz z całym, z całym światem –
O nocy, pod gwiazd milczeniem dalekim,
I wśród której Bóg się pobratał z człowiekiem!
Podchodzę cichy do cudzego stołu
I przełamuję opłatek ze drżeniem:
z warg proszą słowa z szarego popiołu
w grobów milczenie –
Stoję samotny w gwiazd źrenicach wilczych
owity w smutek jak w sztandar żałobny –
Na zmarzłej ziemi śnieg – Nade mną milczą
wieczność i gwiazdy, a pode mną groby."
[Józef Aleksander Gałuszka]
w grobów milczenie –
Stoję samotny w gwiazd źrenicach wilczych
owity w smutek jak w sztandar żałobny –
Na zmarzłej ziemi śnieg – Nade mną milczą
wieczność i gwiazdy, a pode mną groby.
[Józef Aleksander Gałuszka, "Noc Wigilijna"]
Wigilia na Syberii
OdpowiedzUsuńZasyczał w zimnej ciszy samowar,
Ukrop nalewam w szklanki.
Przy wigilijnym stole bez słowa
Świętują polscy zesłańcy.
Na ścianach mroźny osad wilgoci,
Obrus podszyty słomą
Płomieniem ciemnym świeca się kopci
Słowem – wszystko jak w domu.
Słyszę z nieba muzykę i anielskie pieśni
Sławią Boga że nam się do stajenki mieści
Nie chce rozum pojąć tego chyba okiem dojrzy czego
Czy się mu to nie śni...
Nie będzie tylko gwiazdy na niebie,
Grzybów w świątecznym barszczu.
Jest nóż z żelaza, przy czarnym chlebie,
Cukier dzielony na kartce.
Talerz podstawiam, by nie uronić
Tego, czym życie się słodzi
Inny w talerzu pustym twarz schronił.
Bóg się nam jutro urodzi.
Król wiecznej chwały już się nam narodził
Z kajdan niewoli lud swój wyswobodził
Brzmij wesoło świecie cały oddaj ukłon Panu chwały
Bo to się spełniło co nas nabawiło serca radością...
Nie, nie jesteśmy biedni i smutni
Chustka przy twarzy – to katar
Nie będzie klusek z makiem i kutii,
Będzie chleb i herbata.
Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę,
Patrząc na swoje życie.
Jesteśmy razem – czegóż chcieć jeszcze…
Jutro przyjdzie Zbawiciel.
Lulajże Jezuniu, moja perełko
Lulaj, ulubione me pieścidełko
Lulajże Jezuniu, lulajże lulaj
A ty go Matulu w płaczu utulaj...
Byleby świecy starczyło na noc,
Długo się czeka na Niego.
By jak co roku sobie nad ranem
Życzyć tego samego.
Znów się urodzi, umrze w cierpieniu,
Znowu dopali się świeca.
Po ciemku wolność w Jego imieniu
Jeden drugiemu obieca...
[Jacek Kaczmarski]
"Willa, Noel, Christmas, Boże Narodzenie
OdpowiedzUsuńTe słowa są zaczarowane (...)
Betlejem dziwnie swojskie, palmy a śnieg polski
Kolęda i radosne i rzewna zarazem (...)
Myśl cofa się wciąż dalej, opłatek zesłańców,
Wilie okupacyjne,
w więzieniach, obozach,
Wilie internowanych, wilie zatrzymanych,
Na obczyźnie spędzone, biedne lub obfite.
Śnieg skrzypi, drży gwiazdą i światło jest bliżej."
[Julia Hartwig "Drży gwiazda i światło jest bliżej"]