Stanisław Rembek "Ballada o wzgardliwym wisielcu"


  
    
"Barwna i wciągająca opowieść Stanisława Rembeka o powstaniu styczniowym to nie tylko działający na wyobraźnię zapis walk powstańczych. To scena, na której rozgrywają się odwieczne ludzkie dramaty - zdrada, niewierność, przypadek, przeznaczenie. Na podstawie jego wizji powstania styczniowego Juliusz Machulski nakręcił znakomity film Szwadron."


Zjada mnie trema. Nie wiem, jak zabrać się do pisania, żeby zachęcić Was do sięgnięcia po tę książkę - za wysokie progi na moje nogi... Szukajcie i czytajcie - uwierzcie mi na słowo:) Dobranoc...

Już Was wszystkich słyszę - nie ma tak łatwo, proszę nam tu prezentować, opisywać i analizować książkę rzetelnie i profesjonalnie. Postaram się, ale musicie mi wybaczyć, jeśli popadnę chwilami w zbytnie patetyzowanie, bo myśląc o "Balladzie..." zaczynam tworzyć referat krytycznoliteracki i gubię się w określeniach typu: gorączka ideologiczna, zagęszczenie motywacji psychologicznych, złożoność czasu. A przyrzekłam sobie kiedyś, że nie będę Was zanudzać:)

"Ballada o wzgardliwym wisielcu oraz dwie gawędy styczniowe" jest książką niezwykłą - wznawiana co jakiś czas, zekranizowana, napisana przepiękną polszczyzną, arcyciekawa, a mimo to nadal prawie nieznana. Nikt mi o niej na studiach słowem nie wspomniał... W styczniu tego roku została ponownie wydana przez wydawnictwo Zysk i S-ka z okazji 150. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego. Na początek w oczy rzuciła mi się przede wszystkim piękna okładka, na której wykorzystano zdjęcia i grafiki pochodzące ze zbiorów Biblioteki Narodowej.



Książka to właściwie zbiór trzech opowiadań o sporej objętości. Bohaterem tytułowej "Ballady o wzgardliwym wisielcu" jest pułkownik Aleksander Kamiński (zbieżność imienia i nazwiska ze słynnym harcmistrzem zdaje się zupełnie przypadkowa), Polak służący niegdyś w armii rosyjskiej, a w 1863 roku pełniący funkcję prokuratora, przed którym zostaje postawione pozornie proste zadanie. Zarówno władze rosyjskie, których jest przedstawicielem, jak i wysłannik Rządu Narodowego, naczelnego organu władzy powstańczej, któremu służy potajemnie nakazują mu, by postawił w stan oskarżenia niejakiego Juliana Chodakowskiego. Młodzieniec został aresztowany na miejscu zamordowania wysokiego funkcjonariusza rosyjskiego i ma zostać skazany i stracony na podstawie fałszywych dowodów, ponieważ jest to wszystkim na rękę. Kamiński nie powinien się wahać - każda z władz, której służy (pozornie bądź prawdziwie) nakazuje mu wydać Chodakowskiego na pastwę rosyjskiego sądu. On jednak ma jeszcze jednego pana - sumienie...

Najbardziej podobała mi się w tym opowiadaniu lekko kpiąca narracja, a także znakomite połączenie klimatu politycznych rozgrywek będących tłem dla dogorywającego powstania, obrazu warszawskiej socjety oraz przepychanek między Rosjanami a Polakami z elementami realizmu magicznego. Nastrój nocnych rozmyślań bohatera, zamglone ulice Warszawy oświetlone "latarnią czarnoksięską", które Aleksander obserwuje przez okno rozmawiając z wyimaginowanym duchem oczarował mnie do reszty. Musiałam zatrzymać się na chwilę, zamknąć oczy i stanąć obok bohatera, aby przeżyć pełną grozy przygodę wywołującą dreszcz emocji.

Dwa pozostałe opowiadania połączone są ze sobą miejscem akcji i sylwetkami postaci. Na świat powstania styczniowego patrzymy oczyma Jeremina, syna carskiego generała, który dzieli się z nami przemyśleniami dotyczącymi wojny, nieuzasadnionego zabijania, śmierci. Nie zapomina się o tym, że mimo iż włożone w usta wroga, pozostają przepełnionymi żalem uwagami polskiego autora o polskim narodzie. Pierwsza gawęda zabiera nas do wsi, w której rosyjscy dragoni przechwytują powstańczego kuriera, druga jest tłem dla niesamowitej rozmowy toczącej się między Jereminem a schwytanym polskim żołnierzem, dotyczącej motywów powstania, jego przebiegu i przypuszczalnych skutków. Z jednej strony doświadczenie i twardy charakter Markowskiego, z drugiej wątpliwości i rozterki młodzieńca o dobrym i szlachetnym sercu.


Dzięki autorowi patrzymy na świat powstania 1863 roku oczyma bohaterów niejednoznacznych. Jednym jest prokurator działający na dwa fronty, wydający na śmierć niewinnego człowieka, drugim wróg Polski, który wcale nie jest zły. Świat przedstawiony jest brutalny i prymitywny, panuje w nim przekonanie, że "człowiek człowiekowi wilkiem". Nie jest to obraz, który będzie się podobał każdemu, ale jest prawdziwy. Powstanie upadło przez rozłamy w polskim społeczeństwie, przez ogromny odsetek zdrajców ojczyzny wśród arystokracji, przez wielowiekowe traktowanie chłopów na równi ze zwierzętami rolniczymi i zamiatanie tych oczywistości pod dywan niczego nie zmieni.

Stanisław Rembek nie był popularny w czasach powojennych. Niektórzy ciągle zastanawiają się - dlaczego? Dla mnie jest to w miarę jasne. Treści, które poruszał okazywały się niezbyt wygodne zarówno dla gnębicieli polskiego narodu, jak i dla tych, którzy o niepodległość i wolność walczyli. Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że "prawda w oczy kole". Władze nie tolerowały wzmianek o próbach wyzwolenia się spod rosyjskiego jarzma, natomiast Polacy, pragnący gloryfikować i wielbić każdy przejaw buntu przeciwko najeźdźcom nie chcieli słuchać o tym, iż nie zawsze historia naszych zrywów powstańczych była czysta jak łza.

Biorąc pod uwagę z lekka drażliwą problematykę wydaje się dość dziwne, że "Ballada..." została w ogóle wydana w drugiej połowie lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Po tym fakcie skazano już jednak Rembeka na zapomnienie. Gdyby jego powstańcze opowieści mówiły tylko o bohaterstwie Polaków walczących ramię w ramię, o pięknej śmierci na polu bitwy i hołdach dla poległych byłby być może ulubionym pisarzem podziemnych drukarni. Niestety, jego gawędy mówią prawdę, która dla ludzi choć trochę interesujących się historią jest oczywista, ale o której nie każdy chce pamiętać.

Nie wszyscy Polacy pragnęli niepodległości, nie wszyscy byli szlachetni i odważni, nie cały naród ruszył do walki z ciemiężycielem. Większość chłopów wcale nie chciała ginąć za "pańską" sprawę, mieli dość powstańców, którzy przychodzili do wsi po jedzenie, zostawiając czasem po sobie płaczące kobiety i niejednego trupa. W szeregach wroga nierzadko trafiał się okrutnik i morderca pochodzenia polskiego, a zdrajcy trafiali się na każdym szczeblu powstańczej hierarchii. Sprawy to oczywiste, nikt z nas nie ma przecież klapek na oczach i nie wierzy, że naród jak jeden mąż chwycił za broń i poszedł bić Moskala, bo gdyby tak było, to niepodległość wywalczylibyśmy już w pierwszym dniu powstania. Tak więc "Ballada o wzgardliwym powstańcu" mówi po prostu prawdę. Chwilami bolesną, ale mimo wszystko przepełnioną wielkim patriotyzmem autora i jego żalem nad utraconą okazją. Prawdę opisaną językiem pięknym, pozwalającym delektować się prawdziwą polszczyzną, a przy tym lekkim i wciągającym.

Wszystkie trzy opowiadania Rembeka powiązane są z Powstaniem Styczniowym, ale autor traktuje to wydarzenie jako pretekst do rozważań o wierności zasadom i samemu sobie, o postawach wobec władzy oraz narodu. W jego książce nie doszukamy się jednoznacznego podziału bohaterów na złych Rosjan i dobrych Polaków, z pewnością znajdziemy tam za to złych i dobrych ludzi.


 Recenzja napisana dla portalu Oblicza Kultury

11 komentarzy:

  1. No masz, a ja jakoś się nie zdecydowałam w wyborze tej książki, bo co za dużo to...wiadomo. Dziękuję ci za zaznaczenie, że nie wszyscy - zresztą zawsze tak jest- chwycili na hurrra za broń i stawali się powstańcami. Często dochodzi bowiem do generalizowania.
    dobrej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sama często generalizuję broniąc każdego powstania narodowego przed tymi, którzy je na wstępie skreślają i nazywają głupotą. Znam prawdę, drążę ją, wiem, jacy są i zawsze byli Polacy, ale zazwyczaj wolę myśleć tylko o pięknych zrywach i bohaterstwie. Kołtuństwa już jest wystarczająco dużo wokół nas.

    Beatko, u Ciebie też taki śnieg? Trzeba zbierać na marcową wodę, jak Eufemia z "Powstali 1863"!!!:):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. O,masz ci los...Jeszcze nie przeczytałam jednej,która mnie wciągnęła swym klimatem dawnych,dobrych pozycji dla młodzieży,a tutaj już kolejna pozycja tak ciekawie zrecenzowana:-))),pozdrawiam z "lubartowskich lasów wraz z fantastyczną cioteczką Eufemią"-oj,tak,czas na zbieranie śniegu,póki jeszcze jest go tak dużo,a nuż "woda marcowa" zastąpi nam zabiegi SPA???

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę,że i ja w końcu muszę zabrać się do czytania polecanych przez Ciebie pozycji o powstaniu;tak ciekawie piszesz o nich,że trudno się oprzeć:) Zoja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz czytam najcięższą z nich, "Rok 1863" Wołoszynowskiego - poetycka epopeja, przepiękną polszczyzną napisana, zachwycająca, ale nie do połknięcia. Raczej do kontemplowania. Niedługo spróbuję coś o niej napisać.

      Usuń
  5. Czekam więc:)))!
    Jak to poetycka epopeja,to już sobie wyobrażam,jak pięknie ją opiszesz!Powodzenia i...przyjemnej lektury pod kocykiem,bo zimno,brr,a może tak filiżaneczka gorącej czekolady???pa...Zoja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z rumiankiem siedzę, bo czekolada poszłaby mi w biodra o tej porze:)

      Usuń
  6. Cieszę się, że tyle ciekawych książek historycznych wydaje się ostatnimi czasy :) Powstanie Styczniowe było jednym z najmniej wspominanych zdarzeń historycznych... Nikło w famie Powstania Warszawskiego i Powstania Listopadowego. Teraz jest szansa na to, że wzrośnie świadomość i wiedza tych ludzi, którzy lubią spędzać czas z książką. Jeśli o mnie chodzi, nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam coś o zrywie narodowo-wyzwoleńczym z 1863 roku :)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę, a ja mam tę książkę na półce i szczerze mówiąc do tej pory nie wiedziałam nawet, o czym jest - w ogóle do niej nie zaglądałam. Mam kilka takich tytułów w swojej biblioteczce, a potem się zawsze dziwię, jakie wspaniałe książki tyle lat czekały na przeczytanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moich półkach też się takie znajdą:) A ja czekam i czekam, aż ktoś w końcu wynajdzie coś, co pozwoli czasowi wolnemu tak nie pędzić, żebym mogła czytać jedną książkę dziennie. Może wtedy zdążyłabym przeczytać wszystko, co chcę... Może...:)

      Usuń
    2. Jedna książka dziennie! Bardzo śmiałe marzenie :) U mnie na pewno nie prędko...

      Usuń