Na miłość boską, czy jestem w domu obłąkanych? - Vincent zatoczył się jak oślepiony w stronę jedynego krzesła, które tu stało. (...) Od 12 roku życia widywał jedynie obrazy ciemne i ponure; płótna, na których pociągnięcia pędzla były niewidoczne, wszystkie szczegóły starannie i gładko wypracowane(...). Obrazy, które śmiały się tu do niego wesoło ze ścian, były odmienne od wszystkiego, co kiedykolwiek widział (...). Obrazy te pławiły się w słońcu i pulsowały życiem. Obrazy baletnic za sceną - jaskrawa czerwień, zieleń i błękit rzucone lekkomyślnie tuż obok siebie. Odszukał nazwisko artysty - Degas. Potem był tu szereg pejzaży, sceny nad brzegiem rzeki, w których malarz pochwycił wspaniałą bujność traw pełnego lata i żar południowej godziny. Nazwisko artysty brzmiało: Monet. W setkach obrazów, które Vincent do tej pory widział, nie było tyle blasku, swobodnego oddechu ani woni, co w jednym jedynym z tych jaśniejących płócien. (...) Praca pędzla była bezwstydnie widoczna, każde pociągnięcie, każda kreska obnażona i niezatarta. Powierzchnia obrazu była gruba, głęboka, wibrująca. (...) dla tych malarzy powietrze było czymś uchwytnym - coś, co należało malować tak samo jak przedmioty. I. Stone, Pasja życia
V. van Gogh, Gwiaździsta noc |
Przyglądał się bacznie płótnu Van Gogha, po chwili pokręcił głową i westchnął.
- Niech mnie diabli wezmą, jeśli wiem, jak on to robił. Perspektywa jest całkiem błędna, a jednak to gra.
- Niby języki zielonego ognia, prawda? - powiedział Henryk przyglądając się rozwichrzonym cyprysom. - I wyobrazić sobie, że machał taką rzecz w kilka godzin! Słyszałeś, że przez te dwa miesiące, które spędził w Auvers, namalował blisko pięćdziesiąt płócien? A chciał być pointylistą! Biedny Vincent! P. La Mure, Moulin Rouge
Vincent namalował kosmos! W dole maleńkie, śpiące miasteczko, prozaiczne i sprowadzone do brył geometrycznych, a w górze dramatyczna walka komet (a może to tylko zabawa?), przyglądające się temu magicznie rozświetlone gwiazdy, spokojnie płynąca Droga Mleczna, księżyc, który przejął na chwilę rolę słońca... Zawsze myślę o tym obrazie w ten sposób i na chwilę przenoszę się w odległe galaktyki. A cyprys jakby chciał dosięgnąć nieba i uczestniczyć w tym wspaniałym spektaklu. Van Gogh zwykle malował to, co widział, przenosił na płótno swoje obserwacje. Zdaje się, że tylko w przypadku tego jednego obrazu pozwolił sobie na stworzenie bajkowego wręcz krajobrazu, który pomógł mu oddać pewien specyficzny nastrój.
C. Monet, Klif w Pourville |
Był to brzeg, któremu nieobce były tajniki burz szalonych i pogodnych nocy gwiaździstych. Na takich wybrzeżach panuje zawsze wielka samotność. Lasy nigdy nie znają takiej samotności. Wiecznie w nich coś szepcze i woła i pełne są wciąż radosnego życia... Ale morze - to potężna dusza, nieustannie skarżąca się na jakąś wielką, nie dającą się utulić boleść, zamkniętą w nim po wieczne czasy. Nigdy nie będziemy w stanie zgłębić tej nieskończonej tajemnicy, możemy tylko wędrować z uczuciem głębokiej czci i oczarowania po jej wąskim skraju. Lasy przemawiają do nas tysiącem głosów; morze zna tylko jeden głos, potężny, urzekający naszą duszę swą wspaniałą harmonią.
L. M. Montgomery, Wymarzony dom Ani
Znalazłem sale impresjonistów (...) i byłem oszołomiony niezmierzoną bujnością ich zieleni - tłum był tu gęsty, ale mogłem dostrzec znienacka sady, ścieżki ogrodowe, spokojną wodę, statki, majestatyczne łuki klifów Moneta. Szkoda, że te obrazy stały się ikoniczne, zmieniły melodię, której nucenie już wszystkich nas nudziło. Ale ilekroć stawałem blisko któregoś z tych płócien, tę starą melodię uciszał przypływ czegoś wielkiego - koloru będącego niemal muzyką, gęstej farby na powierzchni, przynoszącej naprawdę woń pastwisk i oceanu. E. Kostova, Łabędź i złodzieje
A. Renoir, Na tarasie |
Renoir jest malarzem kobiet, na przemian uprzejmy i wzruszony, wyrafinowany i pełen prostoty, zawsze pełen elegancji, o niezwykłej wrażliwości oka i dotyku pieszczotliwym jak pocałunek. Octave Mirbeau
Mój najukochańszy: V. van Gogh, Słoneczniki |
Żółty kolor jest kolorem wybranym przez Boga; stworzył przecież żółte słońce. V. van Gogh
Inną wersję słoneczników widziałam w londyńskiej
National Gallery. Stałam tam i wpatrywałam się w to dzieło i wcale nie
miałam ochoty iść dalej, nie obchodziły mnie inne obrazy. Widać na nim
każdy ruch pędzla, każde dotknięcie farbą płótna - to hipnotyzujące. Nie
powinnam zaczynać zwiedzania od sali impresjonistów - potem już tylko
przebiegałam wzrokiem po wszystkich "wylizanych" arcydziełach wieków
wcześniejszych i marzyłam, żeby wrócić do mojego van Gogha.
ona nosi imię wysokiego słonecznika
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic
w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce
więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto
a Van Gogh - który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić
Halina Poświatowska
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic
w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce
więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto
a Van Gogh - który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić
Halina Poświatowska
C. Monet, Ogród w Montgeron |
Obsesyjnie prześladuje mnie kolor. Jest moją radością i udręką. C. Monet
Nowi malarze pokazywali nie tylko blask słońca i zielone pola, lecz także śnieg dokonując rewolucyjnych osiągnięć w zimnym plenerze. Stała pełna pokory przed płótnami, którym w gazetach nie szczędzono obelg. Śnieg osiadający na ziemi ma w sobie płatki szarości. Ma też w sobie błękit, w zależności od światła, pory dnia, nieba; ma w sobie ochrę, a nawet brąz czy lawendę. Rok temu przestała już widzieć śnieg jako biały; pamięta niemal ten moment, kiedy to sobie uświadomiła, patrząc na ogród. E. Kostova, Łabędź i złodzieje
V. van Gogh, Cyprysy |
Cyprysy(...) w liniach i proporcjach są piękne niczym egipski obelisk. A zieleń jest tak wyjątkowo szczególnym odcieniem. To czarna plama w oświetlonym słońcem krajobrazie, ale to jeden z najciekawszych czarnych odcieni, lecz nie znam drugiego, który byłby trudniejszy do uchwycenia. Tutejsze cyprysy trzeba widzieć na tle błękitu, a dokładniej mówiąc, w błękicie. Vincent van Gogh
Cyprysy stale przyciągają moją uwagę. Chciałbym zrobić z nich to, co uczyniłem ze słonecznikami. Dziwi mnie bowiem, że nikt nie malował jeszcze cyprysów tak, jak ja je widzę. Vincent van Gogh
Wiatr ma inny dotyk, niesie z sobą jakieś odległe odgłosy i mocny zapach cyprysów. M.Ondaatje, Angielski pacjent
E. Degas, Primabalerina |
Ludzie nazywają mnie malarzem baletnic... Dla mnie baletnica w pięknej pozie jest jedynie pretekstem dla pokazania ruchu. E. Degas
Oj, te "Słoneczniki" Van Gogha. Od lat patrzę, patrzę... i się nie zachwycam. Może brak mi wyobraźni? ;-)) Czytałam dawno temu Listy Van Gogha do brata i byłam zachwycona intelektem i łatwością pisania artysty, ktorego dziś pamięta się przede wszystkim jako malarza.
OdpowiedzUsuńPamiętam za to te ponad 40 mln dolarów, które kilka lat temu Japończycy zapłacili za jedną z 11 wersji tego obrazu. Dziś chyba wisi w Tokio. I dalej patrzę i nie widzę.
Ale czym jest to owe 40 mln wobec 80 za jakie sprzedano "Krzyk" (jedna z wersji) Muncha?
Dodam tylko, że lubię impresjonistów, ale najbardziej Renoira i Moneta za jego bajeczny ogród. A do pana Vincenta przekonać się nie mogę...
Pozdrowienia!
Magdalena J.Lis
To nie brak wyobraźni, nie da się lubić wszystkich obrazów:) Ja na przykład nie przepadam za większością portretów Renoira, ale bezkrytycznie uwielbiam wszystkie pejzaże i martwe natury, które wyszły spod pędzla Vincenta. "Słoneczniki" są dla mnie gamą odcieni żółci - mojego ukochanego koloru i apoteozą radości, słońca, a także pasji malarza. Hipnotyzują mnie!
UsuńAniu,potrafisz dosłownie "powalić człowieka na kolana"!
OdpowiedzUsuńSkąd Ty czerpiesz natchnienie?Jaka łatwość przekazania myśli u Ciebie!
Zauroczyłaś mnie i obrazami,i cudnie dobranymi cytatami i w ogóle całościowo Twoim Raptularzem!Podziwiam i życzę nadal tak wspaniałych pomysłów na Twoim przepięknym,inspirującym Blogu!!!
Skąd natchnienie? Z książek - one nieustannie dostarczają mi dziesiątki hektolitrów weny:)
UsuńTwój Raptularz,jak trafnie określiłaś,Aniu,to cudowna impresja powstała pod wpływem impulsu,oczarowania,zachwytu nad sztuką,pełna uczucia,subtelności i wrażliwości na piękno.
OdpowiedzUsuńJak Ty potrafisz patrzeć na obraz!!!I jak pięknie o tym opowiedzieć:),pozdrawiam najcieplej,Zoja
Dla Ciebie,Droga Aniu!
OdpowiedzUsuńSŁONECZNIKI
"W czarnym dzbanku
na podłodze
są jak małe słońca
Przychodzą rozjaśniać
pochmurne dni smutku
Kiedy odchodzą
przez biały próg
szronu
tęsknię za nim
na brzegu
pustego dzbana
Wtedy przychodzi
rudy Van Gogh
Gdybym żył
mówi
pożyczyłbym ci je
na każdą zimę."
(Hillar Małgorzata)
Ponieważ nie mogę obsypać Cię Twoimi ukochanymi słonecznikami,posyłam tylko małą namiastkę ich "złocistości" w formie wiersza.Pozdrawiam majowo,słonecznie i pachnąco,M.
Ja odnośnie "SŁONECZNIKÓW"namalowanych przez Van Gogha:
OdpowiedzUsuńArtysta namalował w sumie 11 takich obrazów z czego: 4 w czasie pobytu w Paryżu (1887 r)- na nich słoneczniki ścięte
i 7 obrazów namalował w ARLES - w oczekiwaniu na przyjazd swego przyjaciela Paula Gauguina. Te malował w glinianym wazonie.
Malarz uważał, że jego "słoneczniki", oddziaływują tak samo jak gotyckie witraże w oknach kościołów.
Blog bardzo interesujący! Gratuluję i pozdrawiam Pani Aniu!
Crysta
"Myślę właśnie o dekoracji mojego studia pół tuzinem obrazów ze słonecznikami. Dekoracji, na której surowe lub przełamane żółcienie wybuchną na tle różnych błękitów tła, od najbledszego Veronese do błękitu ciemnego, oprawione w cienkie ramy z listew, pomalowane pomarańczową farbą ołowiową." V. van Gogh
OdpowiedzUsuńJeden z obrazów przedstawiających słoneczniki spłonął w Japonii podczas II wojny światowej...
Przepiękne są słoneczniki ścięte leżące na stole - tam nie ma już tysiąca odcieni żółtej barwy, ale dziesiątki innych kolorów, które wspólnie tworzą niesamowitą i niewyobrażalną wręcz mieszankę - van Gogh był chyba najbardziej wrażliwym na kolory człowiekiem jaki chodził po ziemi.
Bardzo lubię ten pełen soczystych,żywych barw obraz Renoira "Na tarasie".Kontrastowe barwy mocnej czerwieni,czerni i bieli na wyglądają przepięknie na tle stonowanej zieleni i połyskującej w oddali delikatnej,mieniącej się barwy wody i nieba.Kwiaty,kwiaty,owoce-apoteoza lata w całej jego krasie.Obraz radosny,choć zadumana twarz portretowanej kobiety.
OdpowiedzUsuń"Kiedy oglądam dawnych mistrzów-zauważa artysta-czuję się małym człowiekiem,ale wierzę,że ze wszystkich mych prac pozostanie kilka,które zapewnią mi miejsce w wielkiej szkole malarstwa francuskiego.Kocham to malarstwo pełne światła i wdzięku,wiernie towarzyszące życiu,nigdy krzykliwe."
I ja uwielbiam ten obraz.
Usuń"Słońce,światło,z braku lepszych określeń,muszę używać słowa żółty,żółty bladosiarczany,żółtocytrynowy,bladozłoty.Jakże piękny jest żółty!"-tak pisał Van Gogh o kolorze tak bardzo ukochanym przez siebie i przez Ciebie,Aniu:-)))
OdpowiedzUsuńW całej "serii słonecznikowej" dominują kolory żółte i pomarańczowe.
Van Gogh był wtedy zafascynowany obfitością słońca prowansalskiego lata.Pisał do brata:"We wszystkim widać barwy starego złota,brązu,miedzi,a do tego zielonkawy lazur rozgrzanego do białości nieba."
We wszystkich obrazach okresu arlezjańskiego odnajdujemy ten fascynujący go,żółty kolor.
Dwa płótna przedstawiające słoneczniki zatytułowane są:"Małe obrazki słońca".
Zachwycił mnie Twój Raptularz o impresjonizmie,Aniu:-);ukazałaś słowami i obrazem TO,co jest najpiękniejsze w tym malarstwie,pozdrawiam słonecznie,kolorem żółtym:-)))
Pani Aniu- za cudowność tego raptularza,w nagrodę za ten swoisty zbiór notatek,myśli i anegdot o moich ukochanych impresjonistach(którzy ponoć są już passe')ofiarowuję Pani wiersz Haliny Poświatowskiej (szkoda ,ze tez zapomnianej)
OdpowiedzUsuń***(ona nosi imię wysokiego słonecznika)
"ona nosi imię wysokiego słonecznika
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic
w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce
więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto
a Van Gogh - który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić."
Halina Grabowska
Piękno nie może być passé dla pięknych dusz! A Poświatowska jest zawsze żywa w moim sercu, nigdy nie zapomniana.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Kiedyś nie doceniałam obrazów namalowanych przez impresjonistów. Teraz jednak zachwycam się ich naturalnością i świeżością. Często tak jest, gdy patrzę na świat przez okno zalane deszczem - wówczas myślę o tym, jak inny jest ten krajobraz w tym momencie dnia.. jak bardzo różni się od tego samego widoku podziwianego przez szybę odbijającą się w blasku słońca... Światło i ruch - to czynniki, które sprawiają, że świat ciągle się zmienia - i to one zdominowały obrazy impresjonistów. W albumach poświęconych ich twórczości znajdziemy nieraz kilka dzieł przedstawiających ten sam widok - o różnych porach roku, porach dnia, przy różnej pogodzie.... Ci wrażliwi artyści chcą pokazać świat taki, jaki jest naprawdę, a nie taki, jaki moglibyśmy sobie wyobrażać. Ta zasadnicza różnica w podejściu do sztuki nieodmiennie kojarzy mi się z fotografią: jakże różne są zdjęcia spontaniczne, żywiołowe, wykonywane często z ukrycia, pełne uczuć i emocji, ruchu i dynamizmu - od pozowanych fotografii, na których każdy przyjmuje najbardziej odpowiednią, reprezentatywną dla siebie pozę, uzbraja się w najpiękniejszy uśmiech?
OdpowiedzUsuń"(...)trochę piasku,trochę morza,czy kawałek nieba są doskonałym tematem dla malarza.
OdpowiedzUsuńMotywy te są wprawdzie trudne,ale jednocześnie tak piękne,że warto poświęcić życie,aby wyrazić ich poezję."
[Vincent van Gogh]
http://chateaudeprovence.blogspot.com/2010/11/saint-remy-de-provence-sladami-vincenta.html
OdpowiedzUsuńZnalazłam całkiem przypadkowo,a ponieważ,Aniu,kochasz van Gogha,więc myślę,że z przyjemnością obejrzysz "jego krainę":),miłego popołudnia niedzielnego i wspaniałego lata życzę,J.
"Słoneczniki" Van Gogha wyglądają tak, jakby artysta postawił je na tle obrazu, a nie wmalował w płótno... O ile impresjoniści urzekali zmiennością barw i ruchem, który nadaje życie przyrodzie, o tyle Van Gogh eksponował temat swoich obrazów... Wydobywał go z głębi, stawiał niejako przed oczyma widza. Gdy patrzy się na "Słoneczniki", ma się przemożne uczucie dotknąć płatków kwiatów, powąchać je...
OdpowiedzUsuńCudowne!!!
Nie wyobrażam sobie malarstwa bez...Moneta i Van Gogha!
OdpowiedzUsuńTe kolory i słońce,ukochane kwiaty,nenufary,cudny ogród Moneta w Giverny z mostkami japońskimi,cyprysy i słoneczniki....Słońce południa:),dzięki za "Nenufary",Aniu,pozdrawiam,Gocha.
Muzeum Marmottan – kolekcja Moneta
OdpowiedzUsuńUtworzone w 1934 roku wyjątkowe muzeum z dziełami impresjonistów, poświęcone głównie twórczości Claude’a Moneta. Mieści się ono w pięknej, XIX-wiecznej rezydencji, która należała do kolekcjonera i historyka sztuki Paula Marmottana. W 1932r zapisał on swój dom z imponującą kolekcją obrazów i mebli na rzecz Francuskiej Akademii Sztuk Pięknych.
W 1966 roku syn Claude’a Moneta – Michel przekazał muzeum bogatą kolekcję odziedziczoną po swoim ojcu. Dary wielu innych kolekcjonerów sztuki wzbogaciły zbiory muzeum o kolejne dzieła. Dzięki temu w chwili obecnej muzeum jest w posiadaniu największej na świecie kolekcji obrazów Moneta.
To tutaj znajduje się słynna „Impresja – wschód słońca” (1872) przedstawiająca mglisty poranek nad Hawrem. Tytuł tego płótna dał początek całemu kierunkowi – to właśnie od niego pochodzi nazwa impresjonizm.
Zbiory zawierają między innymi niezwykłą kolekcję pejzaży z liliami wodnymi i serię wizerunków katedry w Rouen z 1994 roku.
Oprócz dzieł Moneta są tu także obrazy Pissara, Renoira, Gaugina, Sisleya i spora kolekcja dzieł Berthe Morisot.
Polecam!!!Z przyjemnością przeczytałam Twój Raptularz...trafny tytuł:),buziaki,Ulka
Miłość w obrazie van Gogha
OdpowiedzUsuń"kiedy przynosisz słoneczniki
skradzione słońce nad podłogą
rozpalasz iskry fleszem dłoni
i wszystkie gwiazdy tańczyć mogą
na szklanych górach
z słodkich min
wskakuję w obraz
ten w van Gogha
i z dreszczem snuję w galaktyce
wiruje serce i podłoga
otwarte niebo noc z księżycem
by rankiem strącić
złoty sen
a potem wkładam płaszcz natchniony
w słonecznej sukni wpływam w dzień
i wokół snują się van Goghi
bo w słonecznikach widzę cię
darujesz miłość w kilku słowach
i złotą wstążką wiążesz dni
sypiam w nastroju
i ogrodach
w ramionach mistrza
w magii chwil."
Impresjoniści!
OdpowiedzUsuńLoutrecka
geniusz niekarłowaty
kankanem napędzane
Moulin Rouge
Renoira
biusty obfite
szaleństwo cyprysów
słyszane obciętym uchem
van Gogha
na płaszczyznach Cezana
Tahitańskie perły
Gougina
Chciałbym z nimi
Spożyć wydawane przez
Maneta
Śniadanie Na Trawie
(z wierszy Ryszarda)
pozdrawiam i zachwycam się obrazami oraz tekstem-Whiteangel
Malarskie silva rerum Claude Monet'a
OdpowiedzUsuńDo ogrodu w Giverny zaglądam jesienią
obrazy- jak kronika – gdy zmieniasz im barwy
ta sama aleja lecz w innych światłocieniach...
urzeka i drepczę za karminową skargą
co po kolumnach ścieka winobluszczu liściem
tam gdzie nasturcja wyznacza linie alei
błąka się zapach płomyczka i fiolet tli się
i ze zmierzchem na rustykalnych daliach mdleje
płócienne światy... wrażliwe na drgnienie pory
dnia... w barwach przypisanych każdej porze roku
ogród lśni w groszkowej zieleni to znów gore
podczas jesieni ponad wytrzymałość wzroku
Mistrzu... w gąszczu kolorów...światłocieni cudów
idziesz w zawody z czasem wraz z barw feerią
by uwięzić na płótnie i uchronić od zguby
zatrzymany czas - w muzealnych galeriach.
[Zofia Szydzik]