CZEKOLADA
Czekolada kojarzy mi się zawsze z czymś przyjemnym. Jaką lubię najbardziej? Czy Vianne i w moim przypadku nie popełniłaby błędu? Na pewno nie, przecież jest czarownicą, wróżką czekolady, choć się do tego nie przyznaje. Spojrzałaby na mnie spod lekko przymkniętych powiek, przyjrzała się kolorom mojej aury i od razu sięgnęłaby po miętowe, aksamitne nadzienie oblane ciemną, bardzo gorzką czekoladą. A może po coś zupełnie innego? Może najbardziej lubię to, czego jeszcze nigdy nie próbowałam?
"(...) na toaletce rzędy buteleczek, jak gdyby zamknięta w nich armia duchów wyczekiwała uwolnienia."
"Patrzył na mnie. Jego oczy stały się niemal fioletowe w mętnym oświetleniu gwiazd."
"I parsknęła śmiechem, który brzmiał tak, jakby skrzypce oszalały."
Vianne to osobowość zupełnie nietypowa - wydaje
się normalną młodą kobietą, podróżującą z małą córeczką i szukającą
swojego miejsca na świecie. Są to jednak pozory skrywające feerię barw o
niespotykanej sile. Książka Harris urzekła mnie magią, która chowa się
za kubkiem z gorącą czekoladą, w fałdach czerwonej sukienki, w rożku z ryżowego papieru. Jest ledwo uchwytna, wydaje się, że zawsze można ją wytłumaczyć czymś zwyczajnym, wobec niedowiarków zbyć lekceważącym machnięciem ręki - to w końcu tylko słodycze... W rzeczywistości istnieje tylko dla tych, którzy chcą ją dostrzec.
"(...) może nasze sny mimochodem którejś nocy dotknęły się w pędzie."
"Jej włosy są jak flaga piracka na wietrze."
"Dziwne, zawsze sobie wyobrażałam śmierć w łóżku wśród ukochanych osób. A zamiast tego aż za często spotkanie z nią jest zawrotnie raptowne, panika i leci się w zawrotnym tempie na daremne wyścigi ze słońcem kołyszącym się jak wahadło."
RUBINOWE CZÓŁENKA
Te ledwo uchwytne, dostępne tylko dla wtajemniczonych czary, które urzekły mnie w "Czekoladzie", realizm magiczny nie narzucający się nikomu, kto nie pragnie go widzieć, w kolejnej powieści Harris wybuchają głośno i zatracają prawie zupełnie swój dyskretny urok. Stłuczone przedmioty wracają do pierwotnej postaci, hurakan wieje z siłą tornada, a Zozie de l'Alba przemienia się w baśniową Królową Serc.
"Montmartre to wioska, jak mawiała moja matka, wyspa zrodzona z paryskiej mgły."
"Nieznajoma roześmiała się aż po czubki czerwonych pantofelków."
Vianne staje przed poważnymi problemami, dużo istotniejszymi niż wszystkie jej dotychczasowe wybory, a wiąże się to z tym, iż na jej drodze staje potężna czarodziejka, która nie znosi konkurencji, za to uwielbia przywłaszczać sobie cudze istnienia. Vianne udaje kogoś innego, chowa się za maską szarości i nijakości, przed Zozie nic się jednak nie ukryje. Tym razem to ona oczarowuje, zyskuje sympatię otoczenia, lecz czyni to po to, by zagarniać ludzkie serca niczego nie dając w zamian. Piękny Paryż, urocza atmosfera Montmartru, małe i wielkie dramaty oraz zwycięstwa. Wszechobecna, wirująca, porywająca nas ze sobą magia.
"Woń ogniska zamknięta w filiżance, kropla śmietanki, szczypta cukru. Gorzka pomarańcza, twoja ulubiona. Grube, soczyste plastry prosto z Sewilli, oblane najciemniejszą czekoladą deserową. Skosztuj. Spróbuj. Posmakuj."
BRZOSKWINIE
DLA KSIĘDZA PROBOSZCZA
DLA KSIĘDZA PROBOSZCZA
Brzoskwinie doskonale komponują się z czekoladą. Wracamy do Lansquenet, a tym samym do klimatu z pierwszej powieści cyklu. Czułam się, jakbym powróciła do domu z dalekiej i długiej podróży. Czary nie narzucają się nikomu, korzystać z nich może tylko ten, kto ma na to ochotę. Vianne znów jest sobą. Otrzymuje list, za którym podąża nie pytając i nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Czy jest gotowa na to, by wreszcie zapuścić korzenie? Dlaczego miejsce, z którego kiedyś uciekła, tak bardzo ciągnie ją do siebie? Wiatr wie, że jest tam bardzo potrzebna.
"Po chwili usiadła i spojrzała na mnie oczami, które wyglądały jakby połknęły niebo."
Wraz z Vianne, Anouk i Rosette wędrujemy ulicami znanego francuskiego miasteczka, witamy się z dawnymi znajomymi. Wiele się tu jednak zmieniło przez osiem lat naszej nieobecności. Twarzy jest o wiele więcej, nie wszystkie pokazują nam coś innego niż tylko oczy umykające spojrzeniem w bok... Tym razem Joanne Harris postanowiła zmierzyć się z bardzo trudnym tematem. Poważnym, smutnym, ciążącym na niejednym sercu. Otoczyła go miękką kołderką brzoskwiniowego dżemu i podała nam pod postacią mądrej i fascynującej opowieści przyprawionej odrobiną idealnie pasującej słodyczy.
Joanne Harris
Czekolada
Wydawnictwo: Prószyński
Rok wydania: 1999
Ilość stron: 368 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7648-615-4
Ilość stron: 368 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7648-615-4
Rubinowe czółenka
Wydawnictwo: Prószyński
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 500 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7469-556-5
Ilość stron: 500 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7469-556-5
Brzoskwinie dla księdza proboszcza
Wydawnictwo: Prószyński
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 488 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7839-481-5
Ilość stron: 488 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7839-481-5
Piękne podsumowanie. Nic dodać, nic ująć. Przeczytałam z przyjemnością, jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książki Joanne Harris zawsze mnie zaskakują swoją świeżością i oryginalnością. Choć dużo w nich emocji, uczuć, miłości, często dramatycznych kolei losu, to daleko im do popularnych romansów czy oklepanych obyczajówek. W książkach Harris jest bowiem powiew historii, poruszane w nich tematy nie tracą na wartości, a bohaterowie są jak żywi - nie można ich zamknąć w ramach sztywnych stereotypów literackich.
OdpowiedzUsuńKsiążki Harris należą do tych, które znalazły miejsce w mojej biblioteczce :) Pozdrawiam.
Właśnie to jest w jej książkach wspaniałe - nie są banalne. Prawie każda z nich porusza coś ważnego, opisuje fascynujące zdarzenia, daje nam nowych przyjaciół pod postacią znakomitych charakterów.
UsuńOglądałam film z JB, ale przyznam się, że książki nie czytałam żadnej, acz brzmi bardzo klimatycznie:)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane - klimatyczne są niesamowicie. Jedyne w swoim rodzaju i niepodrabialne:)
UsuńI znów jakże ciekawa podróż w głąb smaków oraz w tajemnicze uliczki paryskiego Montrmartre'u.
OdpowiedzUsuńCzekolada-dziś dla mnie dostępna jedynie GORZKA-ale jak dobrze ,ze chociaż ONA!!!.
Wiosenne serdeczności Pani ślę i czekam na następne "otwarcia"klimatów i nastrojów pełnych sensualnego wyrazu.
Halina G.
Ależ czekolada gorzka jest najlepsza - dla mnie mogłaby istnieć tylko ona:)
UsuńCzekolada - zawsze!
OdpowiedzUsuńNajchętniej z orzechami i migdałami, mogą być jeszcze rodzynki.
Kupuję rzadko, bo wiem jak się to kończy.
Zjadam całą, od razu!
Bardzo miły dla oka, apetyczny post.Kuszący.
Ja pochłaniam w całości, bez postoju, czekoladę gorzką - nawet nie wiem, że jem, po prostu nie mogę przestać:) No i miętową, ale też musi być zielone nadzienie w ciemnej, deserowej czekoladzie:) Mniam, ależ mi ślinka cieknie:)
UsuńPięknie to zrobiłaś,Aniu;wesoło i kolorowo oraz...bardzo "smakowicie";taka swoista "trylogia" powieści Harris.
OdpowiedzUsuń"Czekoladę" czytałam i miło wspominam kontakt z tą pisarką.Zachwyca mnie styl jej powieści,obrazowe metafory i tak bardzo poetyckie.
Jak byłoby miło móc spędzać czas w uroczej księgarence przy maleńkiej filiżaneczce gorącej czekolady w jakimś zacisznym kąciku:-))),przeglądając nowości...
O tak, byłoby cudownie, gdyby coś takiego powstało w naszej okolicy. Chodziłabym tam spędzać wieczory z lekturą:)
UsuńO! Lubię tą autorkę. Czytałam i "Czekoladę" i "Rubinowe czółenka". Dobrze wiedzieć że jest trzecia część - jeśli tak można to nazwać. Już nie mogę się doczekać żeby po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńPolecam zdecydowanie i z czystym sumieniem. Jest świetna - wpasowuje się w klimat "Czekolady", a jednak jakże jest inna. Harris za każdym razem zaskakuje!
UsuńSame "apetyczne" tytuły,trzeba w końcu poznać i tę pisarkę!Dzięki Tobie odkrywam wiele fantastycznych książek,które pochłaniają mnie bez reszty:))),ostatnio przeniosłam się w...XIX wiek,dzięki książce A.Lisak.Tylko czasu coraz mniej:((-pozdrawiam z Torunia,w końcu wiosennego-M.
OdpowiedzUsuńHarris trzeba poznać, koniecznie! Należy do moich ukochanych autorek i nie wyobrażam sobie moich półek bez niej.
Usuń