"Życiowa podróż szwedzkiego Forresta Gumpa po ostatnich stu latach losów
świata. Właśnie minęło dziesięć dekad nadzwyczaj bogatego w wydarzenia
życia Allana Karlssona. Problem tylko w tym, że zdrowie nie odmawia
posłuszeństwa i wygląda na to, że wielka feta z okazji setnych urodzin
będzie musiała się odbyć w domu spokojnej starości. Jednak człowiek,
który jadł kolację z przyszłym prezydentem Trumanem, leciał samolotem z
premierem Churchilem, pił wódkę ze Stalinem i zaznajomił się z Mao
Zedongiem, nie może tak po prostu zdmuchnąć świeczek na torcie. Wymyka
się przez okno i rusza w swą ostatnią życiową podróż…"
Sama prawie w to nie wierzę, ale autorowi tej książki udało się zainteresować mnie polityką. Oczywiście nie tą spędzającą w chwili obecnej sen z powiek sporej części ludzkości, lecz polityką, która w XX wieku miała swoje pięć minut, ale już przeminęła - zatrzasnęła za sobą kartki podręczników do historii. Nie bywam raczej zainteresowana takimi wydarzeniami jak zimna wojna, ówczesne walki na Dalekim Wschodzie, powstanie rozdartej na pół Korei, itp. Aż tu nagle pojawia się książka szwedzkiego autora, która miała być jeno lekkim, kryminalnym, zabawnym przerywnikiem na jeden wieczór. Spełniła swoje zadanie, ale oprócz tego zaserwowała mi fantastycznie podaną i umiejętnie dawkowaną wiedzę o tematach będących dotąd białymi plamami na mapie moich zainteresowań.
Bohaterem jest staruszek. Bardzo niezwykły staruszek. Jego nieprzeciętność wcale nie kończy się na tym, że właśnie obchodzi swoje setne urodziny. Allan Karlsson to nie byle kto - jest człowiekiem, który z racji swoich znajomości powinien być bardzo sławny. Przewrotność losu sprawia jednak, że prawie nikt na całym świecie nie zdaje sobie sprawy z tego, iż ktoś, kto wynalazł bombę atomową, uratował życie generałowi Franco i Winstonowi Churchillowi, przyjaźnił się z Harrym Trumanem oraz jadał z największymi przywódcami socjalistycznymi (a wszystko to zupełnie przypadkiem) mieszka sobie spokojnie w domu starców i... umiera z nudów.
To, w jaki sposób Allan został przez swojego twórcę wmanewrowany w wydarzenia o wielkim historycznym znaczeniu jest po prostu mistrzostwem świata. Nie ma w tym przypadku znaczenia fakt, że cała opowieść jest po brzegi przepełniona absurdem. Przymykając oko na olbrzymi stopień nieprawdopodobieństwa i przyjmując za dobrą monetę manierę, którą wybrał autor czytelnik będzie się nie tylko doskonale bawił, ale przy okazji dowie się wielu bardzo ciekawych rzeczy dotyczących historii. Mimo iż Jonasson postanowił napisać tylko lekki i sympatyczny kryminał, to jednak do jego stworzenia dobrze się przygotował. Czasem opisuje prawdziwe zdarzenia, czasem coś dodaje lub odejmuje - dla czytelnika, który lubi konfrontować fikcję z faktami lektura tej książki będzie naprawdę świetną zabawą.
To, że staruszek zwiewa z domu starców przez okno już wiecie, ale to jeszcze nic. Zwiewa w samych kapciach, bez bagażu i prawie bez pieniędzy. Allan ma cudowną zdolność do znajdywania się zawsze w centrum nieprawdopodobnych wydarzeń wbrew swojej woli. Odgrywa w nich główną rolę z uroczą naiwnością i bez jednego słowa protestu - uważa po prostu, że co się ma wydarzyć i tak się wydarzy, nie ma po co się przeciwko temu buntować. Nie sposób go nie polubić, bo choć wydaje się, jakby zazwyczaj nie do końca zdawał sobie sprawę ze swojej roli w historycznych wydarzeniach, to jednak potrafi, gdy sytuacja tego wymaga, stanąć na wysokości zadania i uknuć intrygę na wielką skalę.
W chwili, gdy już udaje mu się wygramolić przez okno do ogrodu zaczyna się zastanawiać nad celem wyprawy. Dociera na dworzec autobusowy tylko po to, by (niezupełnie niechcący) ukraść wielką walizkę niesympatycznemu młodzieńcowi. Bagaż okazuje się być wypchany pieniędzmi, za Allanem rusza pościg, a on, jak gdyby nigdy nic, jedzie przed siebie autobusem. Po drodze spotyka galerię znakomitych postaci (nie wyłączając z tego grona słonia), zostaje bohaterem artykułów prasowych, a jego twarz pojawia się na listach gończych. Towarzysząc mu w przygodach poznajemy jednocześnie bieg całego jego życia podróżując przez historię XX wieku ukazaną w krzywym zwierciadle.
Pędząca z prędkością światła, pogmatwana i nieprawdopodobna fabuła w przypadku tej książki dosłownie mnie zachwyciła. Dawno nie miałam do czynienia z takim powiewem świeżości. Nie wolno przy tym zapomnieć, że powieść Jonassona opowiada przede wszystkim o nienasyceniu życiem, o nieustannym dążeniu do przeżywania ciekawie każdego dnia, o niepoddawaniu się rutynie. Zawsze, gdy o niej myślę, mam ochotę wyskoczyć przez okno i wyruszyć w nieznane:)
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 416 s.
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 416 s.
Oprawa: miękka
Ostatnia myśl,to nie tylko Twoje marzenie!
OdpowiedzUsuńWyrwać się w świat,bez zobowiązań,bez oglądania się za siebie i...bez pieniędzy,cóż to byłaby za wspaniała przygoda!
Powiało optymizmem,świetny staruszek,nie mieszczący się w stereotypach:))
Życzę więc spontaniczności i wyprawy w nieznane,tylko nie przez okno...
Buziaki-MAJA
:) Taka lektura może być dla niektórych niebezpieczna:)
OdpowiedzUsuńWyprawa w nieznane, najlepiej autostopem... ech, to już chyba nie te czasy, gdy było to możliwe i bezpieczne...
Interesujący staruszek!
OdpowiedzUsuńGdy piszesz o jego przygodach w młodości,ciekawych znajomościach,wcale się nie dziwię,że po prostu "zwiał" z domu starców...dla niego tam nic się nie działo,zbyt nudna monotonia.Doskonała lektura na długie,ponure wieczory,warto by się zastanowić nad taką podróżą w nieznane:) JAR
Polecam, z czystym sumieniem:) Naprawdę inteligentna książka, a przy tym bardzo, bardzo zabawna.
UsuńMam wielka ochotę na jej przeczytanie,pozdrawiam:) i dzięki za doping!!!
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa,recenzja świetna!!!-powodzenia w Konkursie życzę,powalcz:))) Zyg.
OdpowiedzUsuńPowalczyłam i wygrałam:)
UsuńEch, teraz trzeba będzie się przyzwyczaić do e-booków:)
GRATULUJĘ!!!
OdpowiedzUsuńWierzyłem w Ciebie:)))) Zyg.
Bardzo,bardzo serdecznie gratuluję wygrania KONKURSU BLOGERÓW!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę nadal powodzenia w innych konkursach:-)))
Cieszę się razem z Tobą,gratuluję zwycięstwa!!!Komu jak komu,ale Tobie należała się nagroda za ten cudowny BLOG:)!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mroźnym wieczorem z niebotyczną bielą za oknem;mam dość i śniegu,i zimy,:(...dobrej nocy,niech Ci się przyśni las pełen konwalii i fiołów z uśmiechniętymi elfami-Zoja
Dziękuję:)
UsuńFaktycznie, biel jest nieziemska, ale już dziś zaczynała się powoli rozpuszczać, bo słoneczko przygrzewało. Trochę zejdzie, zanim te wielkie połacie śniegu znikną, ale idzie już chyba ku dobremu...