"Pasjonująca książka opowiada historię młodej
aktorki, wielkiej miłości Charlesa Dickensa. Po śmierci sławnego
„opiekuna” Ellen Ternan stworzyła sobie nową, wymyśloną biografię i
tożsamość, wyszła za mąż, urodziła dwoje dzieci. Konsekwentnie ukrywała
przed otoczeniem prawdziwą przeszłość – trwający 14 lat związek z
Dickensem oraz fakt, że pochodziła z aktorskiej rodziny. Większość
dokumentów, w tym korespondencja między kochankami, została zniszczona.
Zarówno rodzina Ellen, jak i przyjaciele pisarza przez długie lata
utrzymywali zmowę milczenia na temat podwójnego życia Dickensa – pisarza
uchodzącego za wzór mieszczańskich cnót."
Tytuł książki trochę zniechęca, prawda? Przychodzą na myśl plotkarskie pisemka, które czerpią zyski z krzykliwych i kontrowersyjnych nagłówków. W oryginale angielskim brzmi on zupełnie inaczej: "The Invisible Woman" - "Niewidzialna kobieta". I jakoś tak od razu robi się mniej skandalicznie, a bardziej biograficznie.
Książka ta powędrowała z półki na mój podręczny stoliczek (czyli na honorowe miejsce dla właśnie czytanej książki-przyjaciółki) z bardzo prostego powodu - pochłonęłam "Dziewczynę w błękitnej sukience" i chciałam dowiedzieć się więcej, poznać szczegóły, skonfrontować fikcję z faktami. Nie bulwersowało mnie wcale to, że Dickens miał kochankę - nic w tym nadzwyczajnego, nic takiego znowu szokującego. Zdarzało się to najlepszym pisarzom - nigdy nie wpływa to na moją ocenę ich twórczości ani na moje sympatie bądź antypatie. Niechby sobie robili w życiu prywatnym co chcieli, byleby pisali dużo i dobrze:) Inaczej jednak mają się sprawy z draniami (wybaczcie kolokwializm, ale nie pasuje tutaj nic innego), a do takiej kategorii wypada pana Boza zaliczyć.
W sprawie angielskiego powieściopisarza zainteresowało mnie przede wszystkim usilne wybielanie i gloryfikowanie człowieka, który ze względu na swoje zajęcie był osobą publiczną, co więcej - był kochany, wielbiony, naśladowany i stawiany za przykład. Dickens, piszący książki przepełnione troską o człowieka i obnażające małe postępki oraz wielkie przestępstwa, obrońca dzieci i kobiet, pisarz, który docierał do serc bogatych i biednych dając im wzory, jakimi powinni się kierować, ten sam człowiek, który uważany był za Wielkiego Moralizatora, nie tylko robił wszystko, by ukryć swój romans (co w końcu było zupełnie zrozumiałe, choć w idealnym świecie akurat jemu nie powinno nawet do głowy przyjść zdradzanie żony), ale z niepojętych dla mnie pobudek najpierw przez długi czas poniżał i obrażał żonę, by w końcu wyrzucić ją z domu. Czym się kierował kłamiąc w żywe oczy całemu światu, że separacja jest spowodowana niezdolnością Catherine do okazywania miłości jemu i dzieciom, oskarżając ją o chorobliwą, a przecież, jak twierdził, zupełnie nieuzasadnioną zazdrość? Skoro za wszelką ceną chciał uniknąć skandalu, po cóż tworzył kolejne jego warstwy coraz bardziej dostępne szerokiej publiczności?
Te pytania nie dawały mi spokoju. Odpowiedzi na nie nie sposób już dzisiaj uzyskać - znał je tylko sam Dickens. Jednak ze względu na nie życie pisarza staje się fascynującą opowieścią, równie ciekawą, jak jego twórczość. Tomalin jest znakomitą biografką - każdy trop, którym szła podczas tworzenia książki jest dokładnie objaśniony i sprecyzowany, a samą książkę czyta się jednym tchem niczym powieść sensacyjną chłonąc wiedzę o pisarzu i epoce, w której żył, a przede wszystkim o panującej wówczas obyczajowości.
Tytułowa "niewidzialna kobieta" to Ellen Ternan, aktorka, którą Dickens poznał w czasie prób teatralnych do sztuki przez niego napisanej i wyprodukowanej, sztuki, w której grał główną rolę męską. Teoretycznie książka opowiada o niej, w rzeczywistości jest to opowieść o pisarzu i jego czasach. "Uważano, że aktorstwo z samej swej natury niszczy moralność uprawiającej ten zawód osoby". Jakże mogło być inaczej, skoro aktorki miały więcej możliwości na wyrwanie się z ciasnych gorsetów tego, co wypada, co przyzwoite i mogły sobie pozwolić na zrywanie z konwenansami - nie musiały oglądać się na nikogo, nie musiały przejmować się opinią innych ludzi. Zawód aktorki był uważany za niemal równy prostytucji - wystawianie się na widok publiczny, pokazywanie siebie, swojej osoby i swojego ciała za pieniądze uwłaczało godności kobiety. Był to pogląd powszechny. Nie dziwi więc wcale to, że Dickens - Sumienie Narodu - za wszelką cenę nie chciał dopuścić do ujawnienia romansu z aktorką. Nigdy jednak nie pojmę tego, po co właśnie zwracał na to uwagę wszystkich oddalając od siebie żonę?? I jak to się stało, że opinia publiczna wierzyła w jego kłamstwa przez wiele lat?
Nelly poznajemy bardzo dobrze - jej dzieje, powiązania rodzinne, historię jej kariery scenicznej i okoliczności romansu z pisarzem. Czytając o tym wszystkim nie jesteśmy w stanie potępić jej w czambuł, staramy się poznawać motywy, którymi się kierowała, w końcu staje się naszą dobrą znajomą. Podobnie obiektywnie Tomalin stara się przedstawić Dickensa - mimo to jego poczynania nie dają jej w tym względzie wielkiego pola do popisu.
Książka ta powędrowała z półki na mój podręczny stoliczek (czyli na honorowe miejsce dla właśnie czytanej książki-przyjaciółki) z bardzo prostego powodu - pochłonęłam "Dziewczynę w błękitnej sukience" i chciałam dowiedzieć się więcej, poznać szczegóły, skonfrontować fikcję z faktami. Nie bulwersowało mnie wcale to, że Dickens miał kochankę - nic w tym nadzwyczajnego, nic takiego znowu szokującego. Zdarzało się to najlepszym pisarzom - nigdy nie wpływa to na moją ocenę ich twórczości ani na moje sympatie bądź antypatie. Niechby sobie robili w życiu prywatnym co chcieli, byleby pisali dużo i dobrze:) Inaczej jednak mają się sprawy z draniami (wybaczcie kolokwializm, ale nie pasuje tutaj nic innego), a do takiej kategorii wypada pana Boza zaliczyć.
Charles Dickens podczas jednego ze swoich słynnych odczytów |
W sprawie angielskiego powieściopisarza zainteresowało mnie przede wszystkim usilne wybielanie i gloryfikowanie człowieka, który ze względu na swoje zajęcie był osobą publiczną, co więcej - był kochany, wielbiony, naśladowany i stawiany za przykład. Dickens, piszący książki przepełnione troską o człowieka i obnażające małe postępki oraz wielkie przestępstwa, obrońca dzieci i kobiet, pisarz, który docierał do serc bogatych i biednych dając im wzory, jakimi powinni się kierować, ten sam człowiek, który uważany był za Wielkiego Moralizatora, nie tylko robił wszystko, by ukryć swój romans (co w końcu było zupełnie zrozumiałe, choć w idealnym świecie akurat jemu nie powinno nawet do głowy przyjść zdradzanie żony), ale z niepojętych dla mnie pobudek najpierw przez długi czas poniżał i obrażał żonę, by w końcu wyrzucić ją z domu. Czym się kierował kłamiąc w żywe oczy całemu światu, że separacja jest spowodowana niezdolnością Catherine do okazywania miłości jemu i dzieciom, oskarżając ją o chorobliwą, a przecież, jak twierdził, zupełnie nieuzasadnioną zazdrość? Skoro za wszelką ceną chciał uniknąć skandalu, po cóż tworzył kolejne jego warstwy coraz bardziej dostępne szerokiej publiczności?
Te pytania nie dawały mi spokoju. Odpowiedzi na nie nie sposób już dzisiaj uzyskać - znał je tylko sam Dickens. Jednak ze względu na nie życie pisarza staje się fascynującą opowieścią, równie ciekawą, jak jego twórczość. Tomalin jest znakomitą biografką - każdy trop, którym szła podczas tworzenia książki jest dokładnie objaśniony i sprecyzowany, a samą książkę czyta się jednym tchem niczym powieść sensacyjną chłonąc wiedzę o pisarzu i epoce, w której żył, a przede wszystkim o panującej wówczas obyczajowości.
Nelly Ternan |
Tytułowa "niewidzialna kobieta" to Ellen Ternan, aktorka, którą Dickens poznał w czasie prób teatralnych do sztuki przez niego napisanej i wyprodukowanej, sztuki, w której grał główną rolę męską. Teoretycznie książka opowiada o niej, w rzeczywistości jest to opowieść o pisarzu i jego czasach. "Uważano, że aktorstwo z samej swej natury niszczy moralność uprawiającej ten zawód osoby". Jakże mogło być inaczej, skoro aktorki miały więcej możliwości na wyrwanie się z ciasnych gorsetów tego, co wypada, co przyzwoite i mogły sobie pozwolić na zrywanie z konwenansami - nie musiały oglądać się na nikogo, nie musiały przejmować się opinią innych ludzi. Zawód aktorki był uważany za niemal równy prostytucji - wystawianie się na widok publiczny, pokazywanie siebie, swojej osoby i swojego ciała za pieniądze uwłaczało godności kobiety. Był to pogląd powszechny. Nie dziwi więc wcale to, że Dickens - Sumienie Narodu - za wszelką cenę nie chciał dopuścić do ujawnienia romansu z aktorką. Nigdy jednak nie pojmę tego, po co właśnie zwracał na to uwagę wszystkich oddalając od siebie żonę?? I jak to się stało, że opinia publiczna wierzyła w jego kłamstwa przez wiele lat?
Nelly poznajemy bardzo dobrze - jej dzieje, powiązania rodzinne, historię jej kariery scenicznej i okoliczności romansu z pisarzem. Czytając o tym wszystkim nie jesteśmy w stanie potępić jej w czambuł, staramy się poznawać motywy, którymi się kierowała, w końcu staje się naszą dobrą znajomą. Podobnie obiektywnie Tomalin stara się przedstawić Dickensa - mimo to jego poczynania nie dają jej w tym względzie wielkiego pola do popisu.
Irytująco nudny pierwszy rozdział mówiący o losach rodziny bohaterki
(począwszy od jej babki) kończy się dość szybko i przechodzi w
fascynujący portret Nelly oraz życia Dickensa, jego przekonań, dokonań i poczynań
na obyczajowym tle XIX wieku. Perfekcyjne wiązanie ze sobą faktów,
wyszukiwanie najmniejszych wzmianek, łączenie ich ze sobą, splatanie
wątków, snucie teorii (lecz bynajmniej nie upieranie się przy nich,
jeśli brakowało wystarczających dowodów) - oto praca, która musiała
zająć autorce sporo lat. Dzięki niej wiele pytań zyskało przekonujące odpowiedzi, a moja ciekawość została w pewnym stopniu zaspokojona. Szkoda tylko, że szacunek dla Charlesa Dickensa musiał zniknąć prawie zupełnie....
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 424 s.
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7799-107-7
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 424 s.
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7799-107-7
Bardzo się cieszę, że zaprezentowałaś dwie recenzje, które pokazują sylwetkę Dickensa z dwóch różnych punktów widzenia. 'Sekretną kochankę' kupiłam skuszona intrygującą recenzją, a teraz najchętniej dokupiłabym tę, którą opisywałaś wcześniej, dla pełniejszego obrazu pisarza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Właśnie to jest najciekawsze w połączeniu ze sobą tych dwóch książek - nie tylko to, że różnią się diametralnie formą, ale przede wszystkim fakt, iż jedna z nich opowiada o Catherine, a druga o Nelly. Razem dają świetny obraz całości. Claire Tomalin napisała także książkę o samym Dickensie - mam nadzieję, że kiedyś się u nas ukaże.
UsuńAż cisną mi się na usta dosadne słowa, gdy czytam te rewelacje o Dickensie.
OdpowiedzUsuńJedną z mieszczańskich "cnót" było po prostu fałszowanie rzeczywistości, hipokryzja i zwyczajne kłamstwo. Życie w kłamstwie.
Nieprawdopodobne.
Dzięki Aniu za zwrócenie uwagi na te ciekawe pozycje książkowe. Poszukam w mojej bibliotece, bo wiem że zakupili sporo nowości.
Dokładnie tak - choćbym nie wiem jak lubiła XIX wiek, nie zmieni to faktu, że był to okres wielkiej hipokryzji obyczajowej. Wychwalano pod niebosa domowe cnoty i potępiano tzw. jawne występki, np. zadawanie się książąt z aktorkami, ale przecież wszędzie wokół kwitła prostytucja wszelkiego rodzaju. Przy tym wszystkie warstwy społeczne (wyjątek stanowi warstwa najniższa, najbiedniejsza) obowiązywała zmowa milczenia na ten temat. Dickens w swojej twórczości pochwalał cnotliwe życie, a sam, jak wynika ze wzmianek w niektórych jego listach (zachowanych cudem, bo wszelkie niewygodne i kontrowersyjne niszczył i prosił innych o robienie tego samego), lubił zabawić się na mieście z kolegami. A jakie wiódł życie rodzinne, to już wiecie:)
UsuńTaki moralizator mocno uczulony na ludzka krzywdę,dla romansu z aktorka,tak skandalicznie postąpił z żoną?Nigdy nie będę w stanie tego zrozumieć.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego podświadomie nie przepadałam za jego powieściami:)!
Bardzo pewny siebie i przekonywujący podczas odczytu!Jak on potrafił się maskować i zachować "podwójne oblicze"!
Pozdrawiam w sobotnie południe-
Joanna Mich
Dziękuję, Joasiu, za komentarz. Masz rację, w jego wizerunku tak bardzo zaskakuje ta nieprawdopodobna wręcz pewność siebie, wiara w to, że jest nieomylny, a wszyscy powinni skakać tak, jak im zagra. A przy tym wszystkim był jednak człowiekiem pełnym empatii - pomagał ludziom, wspierał finansowo biednych. Szkoda tylko, że nie miał choć odrobiny tej empatii dla swoich bliskich...
UsuńOd wielu z Was mam głosy, że wcale nie lubicie czytać Dickensa. Ufff, już myślałam, że coś ze mną nie tak - ja się przekonać do jego powieści od lat nie mogę:)
Nie mogę zrozumieć jego okrucieństwa wobec najbliższych mu osób i tej wprost niesamowitej hipokryzji!!! To znowu ja-Anka:),buziak na miły wieczór.
OdpowiedzUsuńNo, ba! Wielki moralista Dickens miał nie tylko tę jedną kochankę, ale wdawał się też w romanse (platoniczne) i nie tylko ze swoimi szwagierkami, siostrami tej biednej żony, której narobił tyle dzieci.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony - Dickens był geniuszem literatury. Wróciłam do niego po latach i się właśnie rozkoszuję. Skończyłam "Samotnię", zaczęłam "Davida Copperfielda". Boski klimat XX-wiecznej Anglii.
A po tę książkę o sekretnej kochance chętnie sięgnę. Muszę poszukać!
No, ba! Wielki moralista Dickens miał nie tylko tę jedną kochankę, ale wdawał się też w romanse (platoniczne) i nie tylko ze swoimi szwagierkami, siostrami tej biednej żony, której narobił tyle dzieci.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony - Dickens był geniuszem literatury. Wróciłam do niego po latach i się właśnie rozkoszuję. Skończyłam "Samotnię", zaczęłam "Davida Copperfielda". Boski klimat XX-wiecznej Anglii.
A po tę książkę o sekretnej kochance chętnie sięgnę. Muszę poszukać!