Strony

10 lutego 2013

W czterech ścianach wiktoriańskiego domu wielkiego pisarza [2]



Catherine Dickens miała dwie siostry. Jedna z nich, Mary, nie żyła już od jakiegoś czasu, choć jej szwagier wspominał ją często i rzewnie. Druga, Georgina, właśnie postanowiła zamieszkać z Dickensami, by pomóc w prowadzeniu domu i zajmowaniu się dziećmi. Szybko przejęła wszelkie obowiązki stając się gospodynią, "odciążając" Catherine, która czuła się coraz mniej potrzebna. Doszła do tego udręka związana z podejrzeniami - czy Georgina nie staje się dla Charlesa kimś tak ważnym jak niegdyś Mary?

Wielki pisarz nie zagłębiał się w szczegóły, nie myślał o tym, że jego żona jest coraz bardziej zmęczona i ociężała z powodu kolejnych ciąż i nerwów, widział tylko to, co chciał widzieć, a mianowicie jej przeciwieństwo - zgrabną, energiczną i zainteresowaną literaturą młodą kobietę, która z zapałem zabrała się do reorganizacji domu. Zdaje się jednak, że między Charlesem a Georginą nigdy do niczego nie doszło - była jego wielbicielką, współczuła mu żony, która niczego nie potrafi, przyklaskiwała wszystkiemu, co Jeden Jedyny raczył powiedzieć, ale nic poza tym.


Georgina Hogarth

Dickens był także zapalonym producentem teatralnym i aktorem, spędzał w teatrze wiele czasu. Podczas pracy nad jednym z przedstawień poznał Ellen Ternan, młodszą od niego o dwadzieścia siedem lat. Była ona zawodową aktorką, a to zajęcie było wówczas uznawane za niemal równe prostytucji. Cóż więc miał uczynić drogowskaz moralny Anglików uznawany za przykładnego męża i ojca? Zakochany niczym nastolatek uknuł intrygę, dla której podwaliny budował już od jakiegoś czasu.


Catherine Dickens
Najpierw ostatecznie zamknął przed Catherine drzwi swojej sypialni, a następnie zaczął coraz częściej publicznie oskarżać ją o oziębłość, chorobliwą zazdrość i głupotę. Największym ciosem, jaki mógł jej zadać było oświadczenie, że nigdy nie chciała zajmować się domem i dziećmi, nie potrafiła być kochającą i wrażliwą matką, a tylko przesiadywała w swoim pokoju cierpiąc na wyimaginowane choroby. Catherine nie miała pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Początkowo przypuszczała, że winna jest Georgina, ale z czasem zaczęła rozumieć, że mąż znalazł sobie kogoś poza domem.

Czterdziestopięcioletni Charles Dickens, twórca powieści uwielbianych na całym świecie zaczął robić wszystko, by zdobyć młodziutką Nelly. Odgrywał rolę przyjaciela, dobrego "wujaszka", rozpieszczał i finansował swoją ulubienicę, jej siostry i matkę. Fundował wyjazdy zagraniczne, kursy śpiewu, kolejne mieszkania. Czy osiemnastoletnią dziewczynę można potępiać za to, że przyjmowała hołdy jednego z najbardziej znanych na świecie ludzi? Moim zdaniem większą winę ponosi jej matka, która zachęcała córkę do kontynuowania znajomości i wykorzystywania jej dla dobra rodziny. 


Ellen Ternan
Zarówno Nelly jak i Charles skrzętnie usuwali ślady swojej znajomości, palili listy, dzienniki, kalendarze, w których mogły znaleźć się podejrzane informacje. To samo po śmierci pisarza czyniła większość  jego spadkobierców, przyjaciół, dzieci. Dlatego droga dochodzenia do prawdy, a raczej do tego, co z niej pozostało, była dla badaczy biografii Dickensa długa i żmudna. Nie ulega jednak wątpliwości - Charles kochał Ellen, spędzał z nią większość czasu i dla niej wyrządził Catherine wielką krzywdę.

Publicznie ogłosił, nie fatygując się, by poinformować o tym Catherine osobiście, że znajdują się z żoną w separacji. Po pertraktacjach prowadzonych przez osoby trzecie doszło do ugody, na mocy której niczego nie rozumiejąca i nie mogąca uwierzyć w hipokryzję męża pani Dickens zgodziła się na rozstanie i pensję, która miała jej starczyć na mieszkanie i umiarkowanie wygodne życie. Musiała opuścić dom i dzieci, którym zakazano jakichkolwiek z nią kontaktów. Tylko najstarszy syn, Charlie, sprzeciwił się ojcu i zamieszkał z Catherine. Córka Dickensa, Katey, pisała o nim po latach: ''Był jak szaleniec. Ten romans wydobył z niego to, co najgorsze i najsłabsze. Nie dbał w ogóle o to, co stanie się z nami".


Charles Dickens z córkami
W chwili, gdy informacja o przypuszczalnym romansie Jednego Jedynego przedostała się do opinii publicznej, ogłosił on list otwarty, w którym zaprzeczał pogłoskom oskarżając o ich rozsiewanie chorą psychicznie żonę, niepotrafiącą być dla niego kochającą partnerką, a dla dzieci dobrą matką. Zarzucał Catherine, że jest niezdolna do życia w rodzinie, do prowadzenia domu, wytykał jej chorobliwe i najzupełniej bezpodstawne ataki zazdrości  - wszystko to na łamach prasy oraz w listach do znajomych i przyjaciół. A Georgina to wszystko potwierdziła! 

A teraz najważniejsza i najmniej dla mnie zrozumiała informacja - wszyscy, jak świat długi i szeroki, uwierzyli w te brednie, mimo iż chwilę wcześniej Londyn huczał od plotek, a większość ludzi, którzy znali Dickensa osobiście i bywali w jego domu doszła do wniosku, że postradał on zmysły. Początkowo działania Charlesa wywołały skandal obyczajowy. Głośna stała się jego kłótnia z Thackeray'em, który otwarcie opowiedział się po stronie Catherine.

Po ogłoszeniu listu otwartego ludzie nie wiedzieli, co o tym sądzić, ponieważ ich ulubieniec zaprzeczał i wybielał siebie bez wstydu i umiaru. Przecież to chyba niemożliwe, żeby był aż takim hipokrytą? Wszystko potrafił przeinaczyć na swoją korzyść. Gdy Catherine zabrała dzieci do znajomej, by pokazać, jak bardzo są do niej przywiązane, Dickens natychmiast oskarżył latorośle, że nikczemnie odgrywają komedię, by coś na tym zyskać. I wiecie co? Uwierzono mu! Zachowywał się przecież jak człowiek, który jest absolutnie przekonany o swojej słuszności i o tym, że najważniejsze jest to, czego on pragnie.


Robert Buss, Sen Dickensa

Fascynacja Charlesa Ellen trwała do końca jego życia. W testamencie została wymieniona na pierwszym miejscu. Nie zmienia to faktu, że przez wiele lat nie dawano wiary pogłoskom o romansie, miłości i wszelkich kłamstwach rozsiewanych przez wielkiego pisarza. Nikt nie miał ochoty niszczyć pracowicie stawianego pomnika obrońcy uciśnionych i biednych, piewcy moralności i sprawiedliwości.

14 komentarzy:

  1. Ależ to hipokryta i okrutnik.Cały czas-dotąd- sadziłam,ze jest to taki nieco safandułowaty angielski pisarz XIXw. Pisał swoje utwory z pewna tezą ,by obudzić sumienia jemu współczesnych,a tu....okazuje sie,że stworzył swej żonie istne piekło na ziemi.
    Jakzeż mozna się pomylić w takiej ocenie"z lotu ".
    Halina G.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! Po przeczytaniu książek długo siedziała we mnie złość na to, że tak mnie zmylił, wreszcie stwierdziłam, że muszę to opisać, żeby choć trochę sobie ulżyć:) Niechby sobie miewał romanse, nie wnikałabym w to, a przede wszystkim nie potępiałabym, ale to, co zrobił Catherine trudno pominąć milczeniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to się czyta!!!
    Wspaniale napisałaś,z wielka pasją i ogromnym zaangażowaniem.Temat "porwał Cię",a jest arcyciekawy!Odbrązowienie postaci pisarza,uważanego za "chodzącą doskonałość"-Boże,co to za potworny typ;nigdy nie sądziłam.Okrutny nie tylko dla biednej żony ale i własnych dzieci.Dziękuję za ten Post;tylu rzeczy dowiaduję się,gdy do Ciebie zaglądnę:))),mile pozdrawiam,Zoja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, temat mnie porwał - głównie dlatego, że tak bardzo było mi żal Catherine. Poza tym okropnie oburzyło mnie to, że uwielbienie świata było tak bardzo bezkrytyczne. Owszem, pisało się pamflety, pełne oburzenia artykuły, rysowało karykatury (choć dotyczy to bardziej prasy amerykańskiej niż angielskiej), ale to wszystko szybko przeminęło - biografowie pomijali niewygodne fakty milczeniem, spadkobiercy usuwali ślady... I stało się tak, że pan Dickens przez dziesiątki lat był ideałem moralności i wzorem do naśladowania. To nie było w porządku.

      Usuń
  4. Nie mogę się nadziwić,dlaczego tak go wybielano,gdy wiedziano co nieco,co się kryło w czterech ścianach jego domu? Jak napisałaś,świadczyły o tym i pamflety,i karykatury-czyli współcześni Dickensowi znali wiele faktów,tych niekorzystnych dla niego,dla jego wizerunku.Skąd wiec takie uwielbienie tłumów,dlaczego maskowanie okrucieństwa wobec rodziny?
    Czy tylko patrzono na pisarza,poprzez pryzmat jego twórczości i szczytnych haseł?
    Temat rzeka...a dawniej,jak widzę,temat tabu!!! Pozdrawiam:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wówczas literatura była dla ludzi czymś więcej niż jest dzisiaj. W tamtych czasach uwielbienie dla Dickensa graniczyło z histerią - po prostu nie chciano dopuścić do siebie myśli, że ktoś, kto pisze w taki sposób może nie być ideałem. Pisał o tym, co ludzi bolało, poruszał ważne dla społeczeństwa tematy, każdy odnajdywał w jego twórczości coś dla siebie, a przy tym jego styl był niesamowicie wciągający. Kochano go bezkrytycznie, większość wielbicieli po prostu nie wierzyła w to, że ich idol może być zwykłym człowiekiem.

      Nie wiem, czy bardzo się pomylę twierdząc, że Dickens był pierwszym celebrytą w dzisiejszym znaczeniu tego słowa - wielbiciele posuwali się do robienia odcisków jego stóp i wyszarpywaniu nitek z jego szalika, by móc chwalić się posiadaniem "relikwii". Nie interesowało ich to, co pisarz robi za zamkniętymi drzwiami, ważne były jego książki, każde słowo, które napisał.

      Jego zasługi dla literatury są nieocenione, jednak do przesady posunięto ukrywanie prawdziwego charakteru pisarza robiąc mu tym także krzywdę - gdyby od początku nie tuszowano sprawy, dziś już byłaby przebrzmiałym skandalem, a tak - budzi kontrowersje i długo jeszcze budzić będzie.

      Usuń
  5. Jak on mógł,chcąc mieć romans,w tak bezwzględny i okrutny wręcz sposób traktować żonę?Co za chore pomysły przychodziły mu do głowy?
    Nie,mężczyzn naprawdę trudno zrozumieć:)!jak również uwielbienia Anglików!
    Świetne Posty wraz z doskonałą recenzją książki!!!
    Gorące pozdrowienia z Zakopanego***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie do końca rozumiem jego (połowa cywilizowanego świata w tamtych czasach napisałby "Jego") logikę - po co tak poniewierać żoną, po co narażać się na skandal? Nie on jeden przecież miałby romans będąc żonatym. Na pewno nie chciał, by miłostka wyszła na jaw, gdyż nadal pragnął być uznawanym za przewodnika moralnego, jednak zabrał się do tego w bardzo dziwny sposób. Chociaż w sumie cel osiągnął - uwierzono w jego kłamstwa. Powinien jednak sięgać wyobraźnią dalej i martwić się o to, co pomyślą o nim przyszłe pokolenia nie będące już zaślepione miłością do niego jako do żyjącej osoby...

      Usuń
  6. Tak się teraz zastanawiam nad tymi wszystkimi refleksjami,czy on przypadkiem,nie miał jakiś odchyleń psychicznych?
    Przecież jego postępowanie nie było całkiem normalne!
    pozdro-Zyg.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tylko nadzieję, że nie zniechęcę Was do czytania jego powieści - bądź co bądź są podobno genialne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O,na pewno NIE!
    Nigdy Dickens nie należał do moich ulubionych pisarzy.Nudził mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Gdy rozniosła się dojmująco smutna wieść o jego śmierci, pewne dziecko spytało, czy św. Mikołaj umrze również.
    Odejście obrońcy uciśnionych, dobrego pana z Londynu mocno odczuła cała Anglia, na znak czego w wielu domach przywdziano żałobę."
    (E.Żak.Wiadomości24.pl)

    Potrafił pociągnąć za sobą tłumy zręcznie manipulując ludźmi,okłamując i postępując obłudnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. "Dickens, po okresie histerycznego rozżalania się nad sobą ( po śmierci Mary) szybko odzyskał niezmożoną energię. Wkrótce wszystko wróciło do normy: przyjęcia, na których występował w kolorowych, wyszukanych i powszechnie uznawanych za „dandysowskie” strojach i na które rzadko zabierał swą żonę (ponieważ, jak się wkrótce okazało, uznał, iż brakuje jej uroku), spotkania, wyprawy wakacyjne, wyjazdy za granicę, wyjazdy dla zbierania materiału do publikacji, codzienne wyczerpujące wielogodzinne spacery, codzienna jazda konna, a przede wszystkim niestrudzona praca nad nowymi powieściami. Catherine była coraz bardziej odsuwana na margines jego zainteresowań, pozostawiana w domu – w kolejnej ciąży.

    Jego uwielbienie dla innych kobiet musiało z upływem czasu stawać się dla niej coraz bardziej deprymujące. Gdy w 1840 roku młodziutka królowa Wiktoria poślubiła księcia Alberta, Dickens publicznie ogłosił, że jest w królowej zakochany po uszy i że jej małżeństwo pogrążyło go w żałobie, a nawet zaczął na poły żartobliwie grozić, że popełni samobójstwo. Tak obnosił się ze swymi uczuciami, że zaczęła nawet wówczas krążyć po Londynie plotka, iż oszalał.

    Dickens coraz częściej wyznawał swe namiętne uczucia innym kobietom, nieraz w obecności żony, nie zważając na sprawianą jej tym przykrość, obdarzał je również drogimi prezentami. Eleonora Picken, jedna z jego wybranek, wspominała, że Dickens bywał zmienny w nastrojach, dostawał nagłych napadów jowialności połączonych z okresami obojętności i chłodu, i że cała rodzina, nie wyłączając rodziców jego i żony, ulegała tym nastrojom i najwyraźniej się ich lękała. Dickens eksperymentował również z hipnozą, lecząc za pomocą transów piękne pacjentki z bólu głowy..."
    (Ewa Hearfield.Biedna pani Dickens,Dekada Literacka(fr)

    Zainteresował mnie ten dziwak-hipokryta,tak świetnie o nim napisałaś-Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim sięgnęłam po "Dziewczynę w błękitnej sukience" niewiele wiedziałam o Dickensie, nie interesował mnie ani jako człowiek, ani jako pisarz. A teraz, proszę, wiem o nim bardzo wiele i do tego jestem nim głęboko zaciekawiona. Ech, ten mój wrodzony pociąg do czarnych charakterów...

      Usuń