"Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco.
Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie
miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To
on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na
dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed
złem, wojną i potworami… Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w
niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło…
Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy
zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych
fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest
faktem, a co urojeniem?
"Osobliwy dom pani Peregrine" to trzymający w napięciu thriller nie
tylko dla młodzieży. Rdzeń książki stanowią niezwykłe, dziwne
fotografie, od których trudno oderwać wzrok, choć sprawiają, że ciarki
chodzą po plecach i zasnąć jakoś trudniej. Całości dopełniają
niesamowite zwroty akcji, klimat grozy i postacie… cokolwiek osobliwe.
Może ta książka jest dziwaczna, może jest ekscentryczna, ale uważaj! — pochłonie Cię bez reszty."
Przede wszystkim oczarowało mnie wydanie tej
książki. Twarda oprawa z intrygującym zdjęciem, wspaniały papier i
niesamowite fotografie porozrzucane po tomie obiecywały cudowną przygodę
w krainie niesamowitości. Treść sprawiała wrażenie żywcem wyjętej z
najlepszych hiszpańskich thrillerów, które jakiś czas temu wciągały mnie
bez reszty, przyprawiały o rozkoszny dreszcz wędrujący po plecach i
nakazywały sprawdzić, czy aby na pewno drzwi wyjściowe są dobrze
zamknięte, a pod szafę nie czai się dusza potępiona:) Wydawało się, że ta książka żyje i woła do mnie: "Musisz mnie przeczytać! I to już, a nie kiedyś!". Jakieś czary?:) Jak się domyślacie - uległam.
Przez sporą część lektury trwałam w przekonaniu, że nowa przyjaciółka nie zawiedzie pokładanego w niej zaufania - wciągnął mnie
klimat magicznej niesamowitości, mrocznej tajemnicy i zagadkowych
wydarzeń. Błądziłam po kartach powieści razem z bohaterem, podskakiwałam
ze strachu za każdym razem, gdy coś go zaskoczyło i byłam z tego powodu
bardzo szczęśliwa (taka już ze mnie dziwna osóbka, która lubi się bać).
Autor książki zaczął od gromadzenia starych, bardzo
dziwnych, czasami wręcz niesamowitych, ale zupełnie autentycznych fotografii i umiejętnie
wplótł je w historię nastoletniego chłopca, który podąża tropem
tajemnicy przekazanej mu przez dziadka. Przekazanej oczywiście fragmentarycznie. Czytelnik wie tylko tyle, ile bohater, a może nawet jeszcze mniej, błądzi razem z nim we mgle niepewności. Jacob dociera
do wyspy, na której wszystko wydaje się jakby zatrzymane w czasie -
chłopak jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bliskie prawdy jest
to stwierdzenie.
Akcja powieści toczy się wartko i ciekawie, styl Riggsa jest lekki i
dowcipny - od tego typu powieści nie wymagam nie wiadomo czego,
wystarczy mi dobry styl, umiejętność zaskoczenia mnie i odpowiednio
dawkowany klimat grozy. Wszystko to znalazłam w "Osobliwym domu pani
Peregrine". Nie obyło się jednak bez zgrzytów - fabuła jest dość
przewidywalna, napięcie z czasem zaczyna opadać, a thriller chwilami za
bardzo zmienia się w horror. Książka nie jest więc idealna, ale to, jaka
jest wystarczyło, by mnie wciągnąć i pozostawić zadowoloną z faktu jej
posiadania.
Historia stworzona przez Ransoma Riggsa to dobre połączenie humoru, odrobiny grozy, elementów powieści gotyckiej i
fantastyki. Powieść znalazła miejsce w kategorii zwanej thriller dla
młodzieży, dlatego też język opowieści dostosowuje się do grupy
docelowej - nie zachwyci wyrobionego "mola książkowego", ale też nie powinien zirytować. Kategoryzacja nie wydaje mi się ważna - bać się
mają też prawo starsi czytelnicy:) Poza tym wbrew pozorom ta niefrasobliwa, lekka i niezobowiązująca lektura porusza
ważny temat - tolerancji dla inności. Nie ma w niej wielkiej
głębi, ale płytka też nie jest. Autor przenosi nas chwilami w czasy II
wojny światowej i zarysowuje problem likwidowania przez nazistów
jednostek "niepożądanych", odmiennych.
Mimo tego, że druga połowa książki trochę mnie rozczarowała i pozostawiła nieusatysfakcjonowaną (jako że szykuje się dalszy ciąg), polecam ją każdemu, kto kocha gotyckie powieści z dreszczykiem. A może Tim Burton, który ma nakręcić na podstawie tej książki film zdoła zrobić z niej taki scenariusz, jaki zaspokoi do końca moje pragnienie niesamowitości?
Zwiastun książki:
Piękny film z opowieścią autora:
Od dłuższego czasu przyglądam się tej książce, czytam mniej lub bardziej pochlebne recenzje i pomału dojrzewam do jej kupna.
OdpowiedzUsuńMiałam ją już raz w ręku i bardzo spodobało mi się jej wydanie, tak jak Ty zwróciłam na nie uwagę.
Nie wiedziałam, że Burton ma zamiar nakręcić na jej podstawie film, ale to przecież rzeczywiście książka w jego stylu.
Zaprezentowane przez Ciebie zdjęcie przedstawiające przeglądającą się w tafli wody dziewczynkę rzeczywiście wywołuje dreszcz grozy :) Pamiętam, jak poruszały mnie "Opowieści niesamowite" Edgara Allana Poe :)
OdpowiedzUsuńEdgara Poe nikt nie zdoła pobić - takiego fantastycznego dreszczu, jaki mnie przechodził przy lekturze jego opowiadań już nigdy chyba nie doświadczę.
UsuńKsiążka mnie oczarowała, a teraz jestem zachwycona faktem, że Tim Burton nakręci na jej podstawie film!
OdpowiedzUsuńI ja lubię powieści z dreszczykiem:))),nieźle się zapowiada-Jar
OdpowiedzUsuńOstrzegam jednak lojalnie (czego nie robi wydawca) - jeden wątek znajduje rozwiązanie, ale całość nie. Autor pisząc planował dalszy ciąg. W dzisiejszych czasach nikt już prawie, niestety, nie potrafi napisać niczego, co nie wymagałoby kontynuacji:-(
OdpowiedzUsuńMam na półce! Moją własną, acz jeszcze nieprzeczytaną. Co za karygodne przeoczenie..
OdpowiedzUsuń