Jacek Piekara "Szubienicznik"


"Kto i po co zgromadził obcych sobie ludzi w majątku stolnika Ligęzy? Kto i po co napisał do nich wcześniej dramatyczne listy w imieniu gospodarza? Jakie tajemnice skrywają owi goście i co ich łączy? Zemsta, nienawiść, wielki skarb? Wydaje się, że okrutny demiurg plącze ludzkie losy. Kto jeszcze padnie ofiarą jego knowań? Czy powstrzyma go podstarości Jacek Zaremba, uznany tropiciel złoczyńców? Nikt nie jest tym, kim się wydaje – każdy może być myśliwym albo zwierzyną..."

Ech, ta nasza wspaniała Polska szlachecka... Historia przepełniona fascynującymi opowieściami, genialnymi wręcz charakterami, niepowtarzalnym klimatem nieskrępowanej fantazji, błysków krzyżujących się szabel, czynów bohaterskich traktowanych czasem na równi ze zbrodniczymi, nieograniczonej wolności dla wybranych...  Szkoda, że stosunkowo niewielu autorów sięga po natchnienie do tamtych czasów - czytałabym to wszystko w czambuł. Robią swoje wspomnienia z wczesnej młodości - dzień, w którym odkryłam trylogię sienkiewiczowską na zawsze pozostał w mojej pamięci, a niezapomniane chwile spędzone nad tymi książkami w pewnym sensie sprawiły, że dziś tak bardzo kocham historię. Dlatego właśnie niezmiernie się cieszę, gdy trafiam na powieść, której akcja toczy się w czasach, gdy po karczmach dymiły podgolone łby, szable furkotały, a panowie szlachta tłukli kryształowe szklanice o ściany drewnianych dworków. Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości, do czego doprowadziło, prywata, zdrady, itd., niemniej jednak nieposkromiona wyobraźnia sarmackiej braci przemawia do mnie i pociąga niezmiennie od lat.

To głównie te powody sprawiły, że "Szubienicznik" wylądował w moich rękach w kilka dni po premierze. Jednak to, iż został przeze mnie pochłonięty z wypiekami na twarzy jest już tylko i wyłącznie zasługą autora. Rewelacja po prostu i tyle:) Cierpiałam, bardzo, bardzo cierpiałam, niemal fizycznie, gdy musiałam odłożyć książkę, bo zegar nieubłaganie uświadamiał mi, że niedługo trzeba wstać skoro świt i jeszcze być w miarę przytomną. Równie mocno bolało, gdy w miarę zagłębiania się w ostatni rozdział zorientowałam się, że zakończenia nie będzie, nie będzie rozwiązania zagadki, a tym samym nie będzie pełnego szczęścia i satysfakcji. I pozostał wielki żal do wydawcy, który ukrył podstępnie informację o tym, iż "Szubienicznik" jest pierwszym tomem nie wiadomo jakiego cyklu o niesprecyzowanej objętości... Cóż, nie można mieć wszystkiego, często się zdarza, że radość jest doprawiona jakąś gorzką przyprawą:(

Wracając do zachwytów... Piekara pisze w takim stylu, że nie sposób przejść obok niego obojętnie. Obrazowy, sugestywny, wciągający. W momencie, gdy wykorzystuje swój niewątpliwy talent do opisywania historii rodem z XVII wieku, ma we mnie dozgonną wielbicielkę. "Szubienicznik" nie jest powieścią o historycznych polach bitew, znanych z podręczników postaciach czy wydarzeniach, to historia kryminalna, opowieść o zbrodniczej osobowości enigmatycznego człowieka, o którego wyczynach dowiadujemy się z gawęd snutych przez jego ofiary. Jednego doprowadził do ruiny, innemu zamordował ojca i brata - zalazł za skórę większości postaci poznawanych przez nas w trakcie lektury. Nieszczęśnicy zostają zgromadzeni w majątku stolnika Ligęzy przez tajemniczego autora fałszywych listów - po co, tego nie dane jest nam dowiedzieć się w trakcie lektury pierwszego tomu. Choć mam spory żal o to, że nie ostrzeżono mnie, iż nie poznam od razu rozwiązania zagadki, to jednak gniewać się długo nie mogę - w końcu dostałam do ręki tak fascynującą historię, że długo o niej nie zapomnę.


"Szubienicznik" to powieść szkatułkowa - wielowątkowa, pełna świetnych dialogów, arcyciekawych historii, a przede wszystkim znakomicie ukazująca nam różne oblicza polskiej szlachty w sposób z lekka ironiczny. Autor nie potrzebuje do tego wielu opisów - te są zwięzłe, ale na tyle obrazowe, że wyobraźnia działa jak szalona.
      Zaremba przyjrzał się uważnie swemu rozmówcy, ale mógłby przysiąc, że nigdy wcześniej go nie spotkał. Bo czyż nie zapamiętałby tego nosa niczym dziób krogulca, drapieżnie wyciągniętej szczęki i śladów po ospie, które sprawiały, że lewy policzek szlachcica wyglądał niczym plac maneżowy zryty końskimi kopytami?
Gościnność przeplata się z rozrzutnością, słowo honoru stoi równie wysoko jak zamiłowanie do burd i awantur, przekonanie o niezmiernej wartości własnej klasy społecznej wiąże się z pogardą dla każdego, kto nie ma szczęścia być z dziada pradziada częścią szlacheckiego narodu. Wszystko to leży w charakterze poznawanych po trochu postaci, ich wypowiedzi i przekonania wystarczą za dziesiątki opisów sarmackich zwyczajów.

Mamy tu bohaterów, których lubimy od pierwszej chwili mimo ich niezliczonych wad i kontrowersyjnych poglądów - wiemy przecież, że są one tylko kroplą w morzu szlacheckiej megalomanii, mamy także postaci, do których od początku czujemy niechęć, choć w sumie nic takiego nie uczynili, żeby na to zasłużyć. Parada znakomitych charakterów gwarantuje powieści połowę sukcesu. Drugą połowę zapewnia świetnie wymyślona historia, odkrywana po trochu, opisana językiem, który przenosi nas w czasie, a jednocześnie nie jest przeładowany epitetami niecenzuralnymi (że tak powiem oględnie).

Tajemnica, zagadka, która goni zagadkę, a nawet dyskretny wątek miłosny - każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wszystkie wydarzenia, które poznajemy dzięki ofiarom tytułowego bohatera zawierają w sobie wysoki procent charakterystyki egzystencji w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, pokazują nam typowe zachowania i styl życia praktykowane przez naszych sarmackich pradziadów. Zamieszki na tle religijnym, skryte morderstwa na pustkowiu, utrata majątku na skutek hulaszczego trybu życia, porwanie, sprzedaż w niewolę, sny prorocze, skarby w jaskini - awantura za awanturą, a każda kolejna ciekawsza od poprzedniej.

Jeśli lubicie powieści przygodowe, zagadki i tajemnice, a przy tym interesuje Was okres panowania Jana III Sobieskiego, to "Szubienicznika" polecam Wam zdecydowanie! Trudno, jakoś trzeba przetrwać czas oczekiwania na dalsze losy Jacka Zaremby, jego przyjaciół i wrogów... Oby to nie był czas bardzo długi, mam też nadzieję, że Jacek Piekara nie planuje fundować nam jakiejś tetralogii czy pentalogii, bo moje nerwy tego nie zniosą:)

Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania:
Ilość stron: 464 s.
Oprawa: Miękka ze skrzydełka
ISBN: 9788375151404




11 komentarzy:

  1. Raczej rzadko na naszym rynku wydawniczym pojawiają się powieści dotyczące polskiej historii;mnóstwo natomiast książek opowiadających dzieje Francji bądź Anglii.
    Dobrze więc,że jest jakiś zwiastun dobrej lektury z czasów Polski szlacheckiej.Recenzja,jak zawsze bardzo ciekawa,zachęca,aby po tę powieść sięgnąć-z ciepłym pozdrowieniem-Ira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze z szaleństwem w oku poluję na powieści dotyczące polskiej historii. Nie wszystkie mam jeszcze przeczytane, ale kupuję je jak leci - w kolejce stoją m.in. wszystkie powieści Renaty Czarneckiej (wiem, obiecuję i obiecuję, że przeczytam...) oraz "Korona śniegu i krwi". Mam natomiast przeczytane i szczerze polecam, choć to cegła, "Axis Mundi" Wiktora Trojana - naprawdę świetna!

      Usuń
  2. Mam podobne doświadczenia z Sienkiewiczem :) Trylogię po raz pierwszy przeczytałam w podstawówce i dziwiłam się potem ludziom, którzy mówili, że jest nudna :P Z drugiej strony przez "Bohuna" Komudy nie przebrnęłam- zraził mnie okrucieństwem i wulgarnością.
    Za to do "Szubienicznika" Twoja recenzja mnie bardzo zachęciła. Uwielbiam kryminały, historię Polski i styl Piekary (prawie zawsze) więc to książka zdecydowanie dla mnie. Chyba jednak poczekam aż wyjdzie chociaż tom II, żeby mnie ciekawość nie zżerała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym zawsze mówię - książki Komudy mogłyby być znakomite, czytałabym je zachwycona, ale on zdecydowanie przesadza z kolokwializacją języka, za dużo u niego wulgaryzmów. Ja wiem, że się tak mówiło (choć nie jestem przekonana, czy AŻ TAK), ale Piekara jakoś daje radę bez tego, a i tak znakomicie oddaje epokę.
      Ja do tej pory nie czytałam książek Piekary, ta mnie skusiła, bo mówi o dawnej Polsce. Polecasz coś szczególnie?

      Usuń
    2. Komudy próbowałam przeczytać "Bohuna". A tam już na początku wbijanie na pal, zarzynany ksiądz i dzieci i jakoś to mnie przerosło.
      Piekary podoba mi się seria o inkwizytorze Mordimerze (chociaż nie udało mi się jeszcze niestety całej przeczytać). Za to zdecydowanie do gustu nie przypadła mi "Alicja"

      Usuń
  3. Zapowiada się doskonała lektura na dłuższy urlop.Żeby tylko wydano do tego czasu kolejny tom,lub opowiedziano się konkretnie,jaki autor ma zamysł.Może tworzy trylogię?:)Trudno byłoby żyć bez książek historycznych:),dzięki,Piotr:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dość, że irytuje mnie tendencja do pisania książek w wielu tomach - teraz coraz trudniej o coś w jednym woluminie - to jeszcze coraz częściej obserwuję tendencję do nieinformowania czytelnika o tym, iż książka, którą kupuje nie ma zakończenia. Uważam to za oszustwo i strasznie mi się nie podoba.
      Życie bez książek historycznych??? Moje piekło tak by wyglądało!

      Usuń
  4. Przeczytałem-ŚWIETNA!!!
    Jak ktoś lubi historię doskonała lektura-polecam i ja:)pozdro-Jar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobała. Mój mąż właśnie czyta poprzednią powieść szlachecką Piekary - "Charakternika". Bardzo mu się podoba, ja biorę do czytania po nim:)

      Usuń
  5. Bardzo obrazowy i sugestywny opis postaci bohaterów.Chyba w wolniejszym czasie sięgnę po nią:)
    Serdeczności-Ala Sapeta

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli ktoś lubi szlacheckie klimaty i wyraziste postaci, to na pewno mu się ta powieść spodoba. Ja bym tylko bardzo chciała wiedzieć, kiedy wyjdzie kolejny tom i ile w sumie ich będzie... :(

    OdpowiedzUsuń