Gaynor Arnold "Dziewczyna w błękitnej sukience"


"Kiedy się poznali, miała na sobie błękitną sukienkę. Zachwyciła go, rozkochała w sobie. On był ubogi, ale utalentowany. Ona zamożna, młodziutka i bardzo naiwna. Wkrótce Alfred zdobywa sławę jako pisarz. Życie u boku uwielbianego artysty nie jest jednak usłane różami. Alfred zamienia życie Dorothei w piekło: podkreśla na każdym kroku jej niższość, upokarza ją nieustannie cierpkimi komentarzami, romansuje z innymi kobietami, być może nawet z jej młodszą siostrą. W końcu wyrzuca żonę z domu, chociaż ich najmłodsze dziecko jest wówczas zaledwie niemowlęciem. Stłamszona i niepewna siebie Dorothea przez lata nie przyznaje się, jak jest nieszczęśliwa. Wszystko się zmienia, kiedy otrzymuje zaproszenie na prywatną audiencję u królowej Wiktorii. Odkrycie, jak wiele łączy ją z najbardziej wpływową kobietą w Anglii, ośmiela ją do opowiedzenia swojej historii. Ta soczysta i mądra powieść przedstawia prywatne życie znanej pary: Catherine i Charlesa Dickensów. Autorka śledzi historię pisarza, ale zmienia imiona wszystkich bohaterów. Wystarczy jednak połączyć kropki, by odkryć, czyim życiorysem jest inspirowana ta opowieść."

Pierwszą rzeczą, która przyciągnęła mnie do tej książki była urocza, romantyczna okładka (szkoda tylko, że zeszpecona nic niewnoszącymi komentarzami "ekspertów", których zdanie w kwestii literatury nic mnie nie obchodzi, a już na pewno nie przekonało mnie do lektury). Następnie radośnie stwierdziłam, że nie kończy się na ładnym obrazku - pozycja dotyczyła biografii słynnego pisarza, czyli tego, co lubię najbardziej. Ostatecznie byłam zachwycona, zaciekawiona Dickensem i jego charakterem, naładowana emocjami i pragnieniem pisania o tym. 

Autorka przyznaje, że uciekła się do zabiegu zmiany biografii pisarza (a raczej historii jego małżeństwa), w opowieść o fikcyjnych postaciach, gdyż w ten sposób było jej łatwiej zapełnić kilka drobnych białych plam, których zamalowanie stało się w trakcie pisania niezbędne. Niemniej jednak nikogo nie powinno to zniechęcić do lektury  - sprawdziłam, Arnold praktycznie nie mija się z prawdą, zmienia tylko drobne, mało istotne dla głównego tematu fakty w ten sposób, by akcja była ciekawsza i bardziej spójna. A to, że  imiona i nazwiska bohaterów brzmią inaczej niż w rzeczywistości świadczy tylko o jej uczciwości. Najważniejsze jest to, że powieść wiernie i realistycznie oddaje charaktery - zagubionej i nie radzącej sobie w życiu Catherine oraz Charlesa, despotycznego tyrana o rozbuchanym ego.


Catherine Dickens


Dorothea przeżywa wielką miłość do uroczego młodzieńca, poślubia go, a następnie tkwi w toksycznym związku, który ją unieszczęśliwia. Wersję wydarzeń poznajemy z jej punktu widzenia, kroczymy przez wszystkie lata jej życia coraz bardziej współczując kobiecie tak poniżanej i nierozumianej przez człowieka, którego kochała i od którego oczekiwała jedynie miłości oraz odrobiny zainteresowania. Wszystko, czego doświadczyła bohaterka powieści było udziałem Catherine Dickens. Podczas lektury żyłam jej życiem, nie mogłam uwierzyć, że człowiek, który zazwyczaj jawi się jako wielki społecznik, filantrop, a przede wszystkim geniusz literatury, prawie bohater narodowy Anglii, był w stanie w taki sposób traktować jakąkolwiek kobietę, a zwłaszcza tę, którą poślubił.

Wielką zaletą książki jest obraz realiów XIX wieku, życia w społeczeństwie, rodzinie, a przede wszystkim pozycji i bezsilności kobiety, która nie miała możliwości obrony, wyznania prawdy, dochodzenia sprawiedliwości. Postać bohaterki może trochę irytować, ma się ochotę na nią krzyknąć, żeby wzięła się w garść, powiedziała wreszcie co czuje i przeciwstawiła losowi zgotowanemu jej przez mężczyznę. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że Catherine nie miała pola manewru - nikt jej nie wierzył, Charles doskonale przygotował sobie grunt pod wszelkie usprawiedliwienia, a przy tym opinia publiczna uznawała przecież żonę za własność męża, który mógł ją przestawiać po kątach jak tylko mu się podobało.

Jak już wspomniałam, "Dziewczyna w błękitnej sukience" opowiada głównie o Catherine i Charlesie, nie zagłębia się w dywagacje dotyczące słynnego już dzisiaj romansu pisarza z Nelly Ternan. Tu czytamy o nim niewiele, poznajemy zaledwie wąziutką wstążkę informacji, która znika w oddali. Dzięki temu nie skupiamy się na postaci, która jest dla Arnold mniej istotna - najważniejsze są uczucia i przeżycia żony pisarza oraz charakter jego samego, to, w jaki sposób podchodził do jej osobowości, samopoczucia, wyglądu, jaki miał pogląd na ciąże i życie rodzinne. Zachowanie Dickensa w powieści jest wręcz nieprawdopodobne - zachęciło mnie to do zagłębienia się w temat, sięgnięcia po książki, artykuły i świadectwa z epoki. Chciałam się upewnić, że autorka podkoloryzowała działania pisarza. Niestety, wszędzie znajdywałam tylko potwierdzenie każdej informacji zawartej w powieści Gaynor Arnold. Dickens naprawdę nazywał publicznie swoją żonę "osłem" oskarżając ją o to, że zasypuje go dziećmi, które nie tylko domagają się utrzymywania, ale przede wszystkim są równie głupie jak ich matka.

Znakomita powieść, pisana stylem lekkim i przyjemnym, zachęcająca do drążenia tematu i sięgania po kolejne książki o Jednym Jedynym, jak sam siebie nazywał dodając - Nieomylnym. Dość wspomnieć, że była w stanie zainteresować jego postacią mnie, do tej pory sceptycznie i z dystansem podchodzącej nie tylko do jego życia, ale także do literatury, jaką tworzył. A teraz zamierzam zagłębić się w jego powieści, a nawet odświeżyć sobie "Davida Copperfielda" - może teraz odbiorę tę książkę zupełnie inaczej niż kiedyś? Cóż, zawsze miałam słabość do czarnych charakterów:)


D. Maclise, Catherine Dickens (ok.1847)



Wydawnictwo: ZNAK
Rok wydania:
Ilość stron: 510 s.
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-240-2273-1

           

5 komentarzy:

  1. Na półce czeka 'Sekretna kochanka Dickensa' i chętnie bym sobie uzupełniła lekturę polecaną przez ciebie książką :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Już za chwileczkę, już za momencik" będzie i "Sekretna kochanka Dickensa":) Bez tej pozycji nie można mieć pełnego obrazu.

      Usuń
  2. Sądząc po wizerunkach Catherine była naprawdę ładną kobietą. Ten ostatni obraz malowany zapewne na zlecenie męża, przedstawia starannie ubraną i uczesaną damę, są tu pewne atrybuty mające podkreślić jej kobiecość i delikatność- kwiaty i być może jakaś robótka leżąca na kolanach. Tego ostatniego nie jestem pewna...
    Ale jej wyraz twarzy, spojrzenie wbite w jeden punkt zdradzające całą beznadziejność położenia i -być może - świadomość przegranego życia są tu tak wyraźne, że już słyszę słowa Dickensa, gdy odbierał i płacił za portret: "Co za osioł! Artysta tak się starał, a ty nawet pozować nie potrafisz!"
    Warto chyba czytać takie książki z jeszcze jednego powodu - pokazują jaką drogę przeszły na przestrzeni stuleci kobiety, by z domowego mebla stać się świadomym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W chwili powstania obrazu Catherine miała prawdopodobnie 32 lata. Od dwunastu lat była już żoną Dickensa, z którym w tym momencie miała już sześcioro żyjących dzieci. Możliwe, że autor portretu trochę złagodził skutki wielu ciąż i siedzącego trybu życia, jednak nie ulega wątpliwości - Cathy była dziewczyną śliczną i delikatną.

      Usuń
  3. Powieść G.Arnold przeczytałam w ciągu dwóch dni,akcja wciągająca,temat ciekawy;inne spojrzenie na "bożyszcze Anglików"-jego hipokryzja szokująca.Książka tak świetna,jak powyższa recenzja:-)))
    Catharine,piękna kobieta o subtelnej urodzie,że też musiała akurat trafić na...Dickensa!

    OdpowiedzUsuń